Współpracę z OLT traktuję jako doświadczenie życiowe, momentami bolesne; dużo się nauczyłem nie tylko merytorycznych rzeczy, ale też trochę o życiu – powiedział w środę przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold Michał Tusk, syn b. premiera Donalda Tuska.
„Jeśli mam oceniać swoje zachowanie, to jest doświadczenie życiowe. (…) Wszystkie te negatywne reperkusje, które spotykają mnie po tej sprawie, one nie są wynikiem moich działań, bo inna osoba, anonimowa wykonując te działania, w żaden sposób nie byłaby w zainteresowaniu służb, prokuratury, czy wysokiej komisji” – podkreślił Tusk. I dodał: „jestem tu tylko dlatego, bo mam nazwisko takie, a nie inne”.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) podkreślił, że powie świadkowi „dlaczego się tu znalazł”. „Znalazł się tu pan dlatego, że nie potrafi pan przez osiem godzin powiedzieć, co pan robił dla tej firmy i nie ma śladu w dokumentach pana działalności. (…) Ta firma urosła do takich rozmiarów i żadna instytucja w Polsce nie była w stanie wejść i sprawdzić, czym ona się zajmuje” – zaznaczyła posłanka.
„Z całym szacunkiem, ale nie ma śladów pana pracy. Są maile, z których tylko wynika, że pan rozpaczliwie śle tam prośby i swoje pomysły, a oni odpisują panu: dziękuję. Nie ma żadnego zapotrzebowania, nie ma ani jednego maila, w którym zlecają panu konkretną pracę” – zauważyła szefowa komisji.
Pełnomocnik świadka mec. Roman Giertych zawnioskował, żeby oświadczenie przewodniczącej zostało wyłączone z protokołu jako pytanie. „To jest tak naprawdę glosa do wypowiedzi świadka, która najlepiej, gdyby znalazła się we wspomnieniach” – powiedział.
„Już panu powiedzieli posłowie, że pan bardzo tęskni za tym, aby znaleźć sie na pierwszych stronach, ale to naprawdę nie dzisiaj” – odpowiedziała Giertychowi Wassermann. (PAP)