Słowa piosenki z lat 30. ubiegłego wieku – „A mnie jest szkoda lata“ – nijak się mają do współczesnej pogody. Poranne temperatury powyżej 40 stopni Celsjusza raczej skłaniają nas do tęsknoty za wiosną, jesienią lub wręcz zimą. Jednak dla grupy muzyków pod przewodnictwem pianisty Jurka Jabłońskiego wydały się stosowne do nazwania tak koncertu, który odbył się 30 września w Art Gallery Kafe. Koncert jednak bardziej nawiązywał do jesieni.
Od kilku lat Jurek Jabłoński prezentuje cykl koncertów p.n. „Jeszcze w zielone gramy“, cieszących się dużą popularnością wśród polskich i amerykańskich słuchaczy. Dlatego piątkowy wieczór tą właśnie piosenką Wojciecha Młynarskiego rozpoczęła występ Agata Paleczny. Następnie aktorka wprowadziła widzów w nastroje jesienne. Były „Kasztany“, „Jesienny pan“ i kończący recital utwór „A mnie jest szkoda lata“. W drugiej części wystąpiła Ann Marie, współpracująca z Jabłońskim od wielu lat jazzująca pieśniarka amerykańska. W jej repertuarze znalazły się utwory z tzw. ery swingu m.in. „Blue Skies“, „Somebody Loves me“, a także „Over the rainbow“ i „Wonderfull world“.
Dzięki nowym aranżacjom Jurka Jabłońskiego cały koncert utrzymany był w swingująco-jazzującym stylu. Znakomicie dobrani muzycy stworzyli dla potrzeb koncertu odpowiedni dla bandu tamtej epoki skład instrumentalny. I tak Dave Zielinski grał na instrumentach dętych (flet i saksofon altowy i tenorowy), Darek Macioch na puzonie, Jacek Rokita na kontrabasie, Bob Lewandowski na trąbce, a George Aparo wybijał rytm na perkusji. Nad wszystkim czuwał pianista i aranżer Jurek Jabłoński, pozwalając od czasu do czasu swoim muzykom na popisy solowe. Nastrój wieczoru przeniósł widownię do piwnic jazzowych na szczególne jam session.
Czy zatem szkoda nam lata? Pewnie nie, ale niech żałują ci, którzy opuścili tak niezwykły wieczór. Warto dodać, że AGK wzbogaciło się o własne pianino, więc koncertów możemy się spodziewać częściej.
Tekst i zdjęcia: Bożena Jankowska
