Po aferze Bernarda Madoffa USA potrzebowały twardej ręki nadzorców finansowych i doczekały się. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) przegłosowała stosunkiem głosów 3-2 kontrowersyjne prawo o donosach. Poinformowanie o matactwach w firmie może się teraz nieźle opłacić – informatorzy będą dostawać od 10 do 30 procent wartości kary nałożonej na przedsiębiorstwo.
Jednak nadzorujący programem były prawnik korporacyjny Sean McKessy poinformował, że nagrody pieniężne będą przyznawane także wówczas, gdy informacje o przekrętach wpłyną najpierw do kierownictwa spółki, które następnie przekaże je SEC. Ponadto pracownicy mają być chronieni odpowiednimi narzędziami przed ewentualną chęcią odwetu ze strony firmy.Wielkie korporacje takie jak Google i JPMorgan Chase były przeciwne nowym regulacjom, gdyż obawiają się, że upadnie wewnętrzny, korporacyjny system informowania o nieprawidłowościach, bo żądni zysku pracownicy będą kierować swoje zarzuty prosto do SEC.
McKessy przekonuje, że SEC kieruje się ideą wytępienia nagannych praktyk korporacji w zakresie nieprzestrzegania prawa papierów wartościowych oraz uproszczeniem i zmniejszeniem kosztów prowadzonych dochodzeń.
Obawiano się także, że nowe rozporządzenia okażą się zachętą dla prawników korporacyjnych czy audytorów, których etyka zawodowa mogłaby ulec perspektywie szybkiego zysku.
McKessy broni się, że takie osoby mogą donosić na firmę jedynie w „ograniczonych przypadkach” i zapowiedział jednocześnie, że jeśli nowe zasady się nie sprawdzą, komisja wprowadzi niezbędne poprawki.
Donosy można zgłaszać na stronie internetowej, wysyłać e-mailem lub faksem. Informacje nie mogą być przedawnione i jednym z warunków jest nałożenie na przedsiębiorstwo kary pieniężnej nie niższej niż milion dolarów.
Program podpisano w ramach Dodd-Frank Wall Street Reform and Consumer Protection Act w zeszłym roku, jednak ostateczny kształt uzyskał w maju, zaś w życie wszedł w miniony piątek, 12 sierpnia.
Zobacz też: Madoff: banki musiały wiedzieć o moich przekrętach
as
