Wielu Polaków twierdzi, że uzyskanie prawa jazdy w Stanach Zjednoczonych jest bardzo łatwe. Równie łatwa jest jego utrata, szczególnie wówczas, kiedy wchodzi w grę alkohol. O faktach i mitach związanych z tzw. DUI czyli prowadzeniem samochodu pod wpływem alkoholu rozmawiamy z wykładowcą Akademii Policyjnej – Marcinem Voglem
– Tego bym nie powiedział. Ale wydaje mi się, że przedstawiciele naszej społeczności mogą być częściej zatrzymywani przez policję z różnych względów. Aresztowanie może być czasem rezultatem tego, że ktoś nie potrafi się z policją dogadać i wytłumaczyć, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej.
Co się dzieje, gdy policjant podejrzewa, że kierowca sporo wypił?
– Jednoznaczne wyniki nie od razu są dostępne. Zatrzymanie za jazdę w stanie nietrzeźwym to długa procedura. Chicagowski policjant najpierw obserwuje, jak się zachowuje osoba, a następnie przeprowadza minidochodzenie, które może skończyć się wystawieniem mandatu, jeśli np. ktoś przejechał na czerwonym świetle. Jeśli jednak poczuje alkohol, zobaczy przekrwione oczy, spoconą twarz i stwierdzi, że osoba nie potrafi się wysłowić – uzna to za oznaki spożycia alkoholu. Obcy akcent może nawet pogarszać sytuację zatrzymanego. Wtedy policjant prosi kierowcę o opuszczenie pojazdu i wykonanie prostych testów wskazujących na spożycie alkoholu. Są to standardowe próby obowiązujące w całym kraju. Wszędzie są tak samo przeprowadzane i tak samo oceniane.
Jak wygląda test na trzeźwość?
– Składa się z trzech testów: chodzenia po prostej linii, stania na jednej nodze i testu na oczy. Po wypiciu napojów wyskokowych i po innych środkach odurzających oczy zaczynają drgać w sposób dość widoczny. Jak patrzymy prosto to jeszcze nie drgają, ale jak patrzymy w lewo i w prawo… – zaczynają drgać. Policjant mówi wtedy, żeby patrzeć na długopis i wodzić za nim wzrokiem.
– Postępowanie karne za jazdę w stanie nietrzeźwym, czyli DUI (ang. drving under influence). W sumie w Illinois obowiązuje sześć różnych paragrafów do karania za jazdę w stanie nietrzeźwym i tylko trzy z nich dotyczą alkoholu.
– Mój znajomy Amerykanin zabił trzy osoby w wypadku. Powiedział, że gdyby nie miał dwójki małych dzieci, to by się powiesił. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że odebranie komuś życia jest ogromnym obciążeniem emocjonalnym. W trakcie imprezy bawimy się wspaniale, wszystko jest kolorowe i radosne, i jak wsiadamy do samochodu, to nie przychodzą nam do głowy potencjalnie tragiczne konsekwencje, że za 15 min. możemy pozbawić kogoś życia.
Często w reklamach napojów wyskokowych mówi się o „odpowiedzialnym piciu alkoholu”. Czy ktoś, kto „odpowiedzialnie” pije, może prowadzić samochód?
– Jeśli zamierzamy prowadzić samochód lub obsługiwać urządzenia mechaniczne, to nie powinniśmy w ogóle pić. Z badań naukowych nad wpływem alkoholu na organizm człowieka wywnioskowano, że jeśli osoba średniej wagi i przeciętnego wzrostu wypije jedną porcję na godzinę, to powinna zmetabolizować tę ilość. Jednak pewne uwarunkowania mogą przeszkadzać w usuwaniu alkoholu z organizmu.
Jak się ma picie wody i jedzenie do metabolizowania alkoholu?
– Picie wody może zmniejszać ryzyko kaca. Jedzenie opóźnia i spowalnia przyswajanie alkoholu w przewodzie pokarmowym. Jeśli mamy jedzenie w żołądku, to przeszkadza ono alkoholowi w jego dalszej drodze. Ale to nie znaczy, że się nie upijemy. Efekty alkoholu wystąpią, tylko trochę później. Natomiast picie na pusty żołądek powoduje, że szybciej się upijamy.
Podobno kawa maskuje efekty alkoholu?
– Alkohol jest depresantem, wyhamowuje reakcje, stępia zmysły i obniża nastrój. Natomiast kofeina należy do stymulantów. Dlatego rzeczywiście kawa może maskować działanie alkoholu, ale nie usuwa go z organizmu. Ludziom wydaje się wówczas, że są trzeźwi, ale tak naprawdę nie są. Jest taki psychologiczny mechanizm, który się nazywa „Mellanby Effect”. Organizm bardzo szybko przyzwyczaja się do wszystkiego, w tym także do symptomów zatrucia alkoholem, dlatego przestajemy się zataczać, mieć problemy z mówieniem, z wyjmowaniem kluczyków z kieszeni. Ale tak naprawdę alkohol jest w nas w dalszym ciągu, a nam tylko wydaje się, że wytrzeźwieliśmy. Przyzwyczaja się każdy, ale przede wszystkim osoby, które już długo piją.
Ostatnio pojawiły się statystyki wskazujące, że coraz więcej kobiet – z różnych grup społecznych i wiekowych – jest zatrzymywanych za jazdę w stanie nietrzeźwym…
– To nie musi znaczyć, iż rzeczywiście więcej kobiet jeździ po pijanemu, a tylko, że więcej jest zatrzymywanych. Statystyki można różnie interpretować. Z moich obserwacji i opracowań, które czytam, wynika, że kobiety zatrzymywane za DUI są częściej po różnych środkach farmakologicznych, np. nasennych, uspokajających, poprawiających nastrój itd. Kobiety mają skłonność do nadużywania właśnie farmaceutyków, podczas gdy mężczyźni do nadmiernego picia. Z punktu widzenia prawa, jak interpretujemy limit trzeźwości 0,8 promila obowiązujący w Illinois? – Statutowo ustalony poziom alkoholu we krwi to jest w kodeksie drogowym osobny paragraf, przy pomocy którego automatycznie jesteśmy oskarżeni o jazdę w stanie nietrzeźwym, czyli DUI.
Co Pan myśli o poziomie trzeźwości ustalonym w naszym stanie na 0,8 promila?
– Jest idiotyczny. To dużo za wysoko. Wyjaśnię swoje stanowisko z perspektywy historycznej. W latach 50. poziom trzeźwości wynosił 11,5 promila, później został zmniejszony do 1 promila i pod koniec lat 90. do 0,8 promila. Istnieją tomy opracowań naukowych, które jednoznacznie wskazują, że ludzka zdolność bezpiecznego operowania pojazdem mechanicznym zaczyna być poważnie ograniczona już od limitu 0,2 promila. Na tym też poziomie zaczynają pojawiać się negatywne objawy spożycia alkoholu, które są bardzo ważne dla bezpieczeństwa jazdy. W pierwszej kolejności osłabieniu ulega zdolność właściwej oceny sytuacji oraz racjonalnego rozumowania i pojawia się skłonność np. do brawury. Zamiast wyhamować na żółtym świetle, wciskamy pedał gazu, przekraczamy dozwoloną prędkość albo jedziemy zbyt blisko innego samochodu. Przy poziomie 0,5 promila mówimy już o fizycznych objawach, gdy mamy problem z mięśniami, które są ważne przy obsłudze pojazdu. Obecny poziom trzeźwości jest według mnie chory. Nie powinien być używany.
Wielu ludzi uważa, że może jeździć samochodem, dopóki nie przekroczy obowiązującego progu trzeźwości…
– To jest kolejny problem. Spotkałem się z tym przekonaniem nawet wśród policjantów. A to jest nieprawda. Prokurator może doprowadzić do wydania wyroku skazującego, który dotyczy każdego poziomu zawartości alkoholu we krwi, jeśli udowodni, że osoba jechała nieostrożnie i niebezpiecznie − np. za szybko albo za wolno. Pamiętajmy, że jeżeli ktoś po wypiciu jednego piwa nie prowadzi samochodu ostrożnie, może zostać skazany za jazdę w stanie nietrzeźwym. Nie ma bezpiecznej ilości alkoholu, choćby dlatego, że każdy organizm jest inny i odmiennie reaguje na alkohol oraz inaczej go metabolizuje. Najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest w ogóle nie siadać za kierownicą po alkoholu. Dziękuję za rozmowę.
Alicja Otap
Marcin Vogel jest policjantem, wykładowcą Akademii Policyjnej, polskim imigrantem. M. Vogel udzielił wywiadu Dziennikowi Związkowemu jako osoba prywatna, a nie jako przedstawiciel Departamentu Policji Chicagowskiej. Kolejne spotkanie z naszym rozmówcą za miesiąc.