Beata Kucybala przyznaje, że stoi przed dylematem. W zbliżających się wyborach prezydenckich Kucybala chce glosować zgodnie ze swym katolickim sumieniem. Los imigrantki dyktuje jednak co innego. Takich wyborczych dylematów jest wśród chicagowskich Polonusów wiele.
„Nie jestem pewna jaką decyzję podjąć: głosować za Obamą czy poprzeć Republikanów” – mówi 44-latka, która do Chicago przyjechała w 1993 roku z Mikołowa, małej miejscowości w południowej Polsce. W budzących wiele kontrowersji kwestiach etycznych pani Beata zgadza się z doktryną kościoła katolickiego. „Aborcja i małżeństwo homoseksualne to nie dla mnie! Nie ma mowy!” – mówi Kucybala. Przyznając jednocześnie, że podejście Republikanów do kwestii nielegalnej imigracji nie do końca jej odpowiada.
34-letni Marcin prosi by nie podawać jego nazwiska. Mieszka w Ameryce od siedmiu lat i chętnie uczestniczy co roku w 3-majowej paradzie. Marcin w Chicago jest na wizie studenckiej; uczy się w jednej ze szkół językowych. „Wiele osób mówi, że są kropce: chcieliby głosować za partią, która obiecuje reformę imigracyjną, ale ta sama partia popiera aborcję. Polacy to w większości katolicy, przeciwni usuwaniu ciąży. Dlatego ciężko im się zdecydować, na kogo głosować” – mówi Marcin.
To dylemat często spotykany w polonijnej społeczności. Jak połączyć przekonania religijne z poglądami politycznymi. Wychowanie w tradycji rzymskokatolickiej sprawia, że Polonusom bliżej do konserwatywnych wartości republikańskiego kandydata, który opowiada się m.in. za ochroną życia poczętego i przeciwko małżeństwom osób tej samej płci. Polonia skłonna jest głosować za GOP, nawet jeżeli miałoby to oznaczać, zaprzepaszczenie szans na reformę imigracyjną.
Ksiądz Grzegorz Gorczyca do USA przybył 11 lat temu. Na co dzień pracuje w parafii pod wezwaniem św. Teresy w Palatine. Często bywa jednak w kościele św. Paskala, w północno-zachodniej części Chicago. Chociaż nie może jeszcze głosować, bo czeka na amerykańskie obywatelstwo, jego przekonania bliższe są Republikanom niż Demokratom.
“Według mnie liberalizm niesie ze sobą pewne zagrożenia” – mówi ks. Gorczyca. “Kiedy ludzie mają nieograniczona wolność wyboru tego, co zdaje się być dla nich korzystne, przestają zwracać uwagę na naukę Jezusa Chrystusa. Wybierają to, co przynosi im korzyść, co jest wygodniejsze” – mówi duchowny. Podkreśla przy tym, że popiera Republikanów także w kwestiach imigracyjnych, stanowczo odrzucając nielegalną imigrację.
„Oczywiście, że chcemy aby ludzi mogli tutaj przyjeżdżać i stawać się częścią tego społeczeństwa i dzielić jego wartości. Jednak samowolne przybywanie tutaj i korzystanie z wszelkich dobrodziejstw jakie oferuje ten kraj, rodzi pewne problemy. (…) Nie jestem przeciwny imigracji jako takiej; sam jestem przecież imigrantem, ale uważam, że powinna sie ona odbywać w legalny sposób” – mówi ks. Gorczyca.
Marcin do kościoła chodzi w każda niedzielę. Chociaż bardzo chciałby, aby wprowadzono reformę imigracyjną, to jednak kwestia ochrony życia poczętego wydaje mu się ważniejsza. „Tysiące, setki tysięcy dzieci mogą się nie nigdy nie urodzić z powodu aborcji. Nie mogę zgodzić się na zabijanie nienarodzonych dzieci, tylko po to aby wprowadzić w tym kraju reformę imigracyjną” – przekonuje 34-letni Polak.
43-letnia Agnes Zeliznak nie będzie głosować na Baracka Obamę, ze względu na jego liberlany stosunek do usuwania ciąży. „Religia jest dla mnie ważniejsza niż kwestie imigracyjne. Każdy powinien szanować ludzkie życie, a aborcja jest niczym innym jak zabijaniem ludzi. Dlatego będą głosować na Romney” – mówi Zeliznak.
Kiedy Michał Dudziński miał 16 lat rodzice powiedzieli mu, że chociaż wychowywali go w wierze rzymsko-katolickiej, to od niego zależy czy będzie podążał tą drogą w swym dorosłym życiu. Choć 31-latek chodzi do kościoła w każda niedzielę, nie zgadza się ze stanowiskiem kościoła w wielu moralnych kwestiach. „Jeżeli nie chcesz mieć dzieci, powinieneś mieć możliwość dokonania aborcji” – mówi Dudziński. „Wiem że kościół mówi co innego, ale ja uważam, że każdy powinien mieć prawo wyboru”. Dla Michała podejście do kwestii imigracyjnych jest jedną z najważniejszych kwestii i swój głos chce oddać na kandydata, który najbardziej sprzyja imigrantom. Chociaż sam ma amerykański paszport od 11 lat, Michał doskonale pamięta o problemach z jakimi każdego dnia zmagają się imigranci.
„Imigracja jest sprawą najważniejszą. Wiem co to znaczy być imigrantką. Sama przeszłam przez wiele, i wiem z czym muszą zmagać się inni imigranci. Każdego dnia spotykam ludzi, którzy nie maja takiego luksusu z jakiego ja mogę korzystać; nie mogą żyć i pracować tutaj legalnie. Ale to są dobrzy ludzie. I to liczy się najbardziej” – mówi Margaret Hubert, od 19 lat mieszkająca w Stanach Zjednoczonych i posiadająca obywatelstwo tego kraju.
Karolina Kucybala, 20-letnia córka pani Beaty, także wyraża solidarność z imigrantami. Kiedy rodzina Karoliny przeprowadziła się do USA, dziewczyna miała zaledwie dwa latka. Nawet jako dziecko zdawała sobie jednak sprawę jak trudne jest przystosowanie się do życia w nowym kraju. Dziś Karolina jest studentką Northwestern University i daleko jej do religijności jaką kultywuje jej matka. 20-latka zamierza głosować na Obamę. Jej preferencje politycznie skłaniają się ku Demokratom. Właśnie ze względu na ich przychylny stosunek do imigrantów.
Zbliżające się wybory prezydenckie będą dla wielu Polaków sprawdzianem na ile ich religijne przekonania wpłyną na decyzje przy wyborczych urnach. Co okaże się ważniejsze: doświadczenia codziennego życia na imigracji czy przekonania religijne?
Alexandra Rudansky i Rebecca Nelson – Northwestern University. Konsultacja i tłumaczenie: Magdalena Pantelis
Artykuł powstał w ramach projektu Immigrant Connect, realizowanego m.in. przy współpracy redakcji portalu InformacjeUSA.com w Medill School of Journalism na Northwestern University.
