0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaChicago Schakowsky: wierzę, że efektem współpracy USA-Polska będzie zniesienie wiz

Schakowsky: wierzę, że efektem współpracy USA-Polska będzie zniesienie wiz

-

Rozmowa z  reprezentantką 9. kongresowego okręgu wyborczego w Illinois Jan Schakowsky.

Daniel Bociąga: Pani nazwisko mogłoby wskazywać na polskie pochodzenie, ale wiem, że urodziła się pani w Chicago… Skąd pochodzą rodzice?

REKLAMA

Jan Schakowsky: – Z terenów Ukrainy, nazwisko kończy się literami „SKY”, co świadczy o żydowskim pochodzeniu…

Jan Schakowsky
Jan Schakowsky fot. U.S. Congress

Ameryka uchodzi za kraj imigrantów… W jaki sposób odniesie się Pani do przekonania, które panuje wśród części analityków, że po 11 września 2001 roku Amerykanie stali się bardziej nieufni wobec przybyszów, Ameryka stała się mniej przyjazna imigrantom, bardziej wyizolowana i skoncentrowana na zabezpieczeniu wewnętrznych granic.

– Z pewnością mogę potwierdzić, że widzimy pewne zmiany, ale samo Chicago i stan Illinois mają długą historię naznaczoną sympatią dla imigrantów. Zresztą dlaczego miałoby być inaczej? Przyjeżdżają do nas ludzie z całego świata. Przykładowo w moim dystrykcie 36 procent mieszkańców używa u siebie w domach innego języka niż angielski. Mamy do czynienia z 50, czy 60 różnymi językami. Ale zarówno republikanie jak i demokraci na szczeblu stanowym zawsze wspierali imigrantów. Nie zawsze możemy to samo powiedzieć o Kongresie – niestety. W Illinois chciałabym, aby więcej moich republikańskich kolegów wsparło całościową reformę imigracyjną.

Porozmawiajmy o reformie imigracyjnej. W czerwcu Senat przegłosował swoją wersję reformy, co było dobrym znakiem, ale od tego czasu nie udało się w Izbie Reprezentantów przepchnąć reformy dalej. Mieliśmy do czynienia z dużym sprzeciwem ze strony skrajnego skrzydła Partii Republikańskiej. Przewodniczący Izby, John Boehner mówił, że nie ma szansy na reformę w tym roku. Czy są w najbliższym czasie jakiekolwiek szanse, że temat reformy imigracyjnej znów powróci?

– W dalszym ciągu pozostaję optymistką. Mamy łącznie 189 podpisów osób współsponsorujących ustawę imigracyjną – HR 15 w Izbie Reprezentantów. Wiem dobrze, że gdyby przewodniczący Boehner zwołał głosowanie w tej sprawie, ustawa by przeszła. Wierzę, że zdobylibyśmy 218 głosów, gdyż wiem, że jest spora grupa republikanów, którzy chcą wesprzeć projekt całościowej reformy imigracyjnej. Tu niestety nie chodzi tylko o ustalenie prawa, to jest polityczna gra. Liczba głosujących imigrantów rośnie w wielu dystryktach w całym kraju, a republikanie muszą udowodnić, że są w stanie rządzić tymi dystryktami. Tak więc jest to tylko kwestia zwołania głosowania i możemy z łatwością zdobyć większość złożoną z demokratów i republikanów.

Co w takim razie powstrzymuje przewodniczącego Boehnera?

– Ma pewne zobowiązania wobec wyborców związanych z partią herbacianą (Tea Party), która ma oczywiście problem z tą ustawą. Ponadto cały czas próbuje rozważać czy uda mu się pozyskać większość, choć zdaje sobie sprawę, że uda się pozyskać wystarczającą liczbę głosów mając za sobą większość demokratów i część republikanów. Presja jest coraz silniejsza. Koalicja wspierająca reformę imigracyjną działa także w okręgach republikańskich, ma poparcie przedsiębiorców, ludzi zajmujących się pracą nad zaawansowanymi rozwiązaniami technologicznymi, a także Kościoła katolickiego, czy policji. Wszyscy oni wspierają reformę imigracyjną. Musimy po prostu cały czas zwiększać presję i mam nadzieję, że przewodniczący wkrótce zrobi właściwą rzecz i zwoła głosowanie. Osobiście mam wrażenie, że sam John Boehner chciałby, aby ustawa została przegłosowana.

Takie zagadnienia jak kryzys budżetowy czy Obamacare pokazały rosnące różnice i silny konflikt interesów. Pokazały, że jest niewielka zdolność do osiągania kompromisów. To chyba nie wróży dobrze reformie imigracyjnej?

– Myślę, że poprzez fakt konieczności zamknięcia instytucji rządowych, że nie będziemy w stanie spłacać kredytów ze względu na pułap zadłużenia, co z kolei pociągnęłoby za sobą katastrofalne konsekwencje międzynarodowe – to wszystko spowodowało, że jest spora presja na republikańskich liderach w Izbie Reprezentantów i to oni muszą udowodnić, że potrafią rządzić. Dlatego sądzę, że to jednak dobrze wróży, gdyż oni (republikanie – przyp. red.) mają potrzebę udowodnienia czegoś, a reforma imigracyjna jest jednym z tych problemów, które muszą pokazać, że potrafią rozwiązać.

Z drugiej strony są też demokraci, którzy reprezentują bardziej konserwatywne stanowisko w sprawie imigracji. Przykładowo kongresmen Lipiński – polskie nazwisko. Jak przekonać tych nieprzekonanych, w szczególności w stanie z tak liczną populacją imigrantów?

– Z tego co rozumiem, to on byłby skłonny głosować za reformą, ale prosiłabym o pomoc polską społeczność, by ta wywarła presję na kongresmenie Lipińskim. Kluczowa część tej ustawy musi zawierać możliwość uzyskania obywatelstwa. Jeśli nie będzie tego zapisu, ustawa będzie nie do zaakceptowania.

Czy odnosi Pani wrażenie, że ostatni paraliż administracji rządowej, który był efektem podjęcia przez republikanów próby zablokowania Obamacare oznacza, że republikanie zrobią wszystko, by wycofać tę ustawę?

– Nie poddają się i trwa to już ponad trzy i pół roku. Ale pamiętajmy o jednym. Pomimo wszystkich problemów z Obamacare, ideą tej ustawy jest zapewnienie ubezpieczenia zdrowotnego dla prawie wszystkich Amerykanów, aby były to ubezpieczenia dostępne na każdą kieszeń i aby opieka zdrowotna była na odpowiednim poziomie. Tak więc, moim zdaniem, to prawdziwe błogosławieństwo dla naszego kraju. Nikt nie zostanie wykluczony ze względu na stan zdrowia, jeśli ktoś ma dziecko, które zmaga się z inwalidztwem, ktoś inny jest przykładowo po zawale serca, choruje na raka – nikomu nie zostanie odmówiona opieka. Dla kobiet ta ustawa ma kolosalne znaczenie. Wcześniej kobiety często były zmuszone płacić nawet do 48 procent więcej za opiekę zdrowotną. Tego już nie ma! Jak tylko wszystko zacznie w styczniu funkcjonować, większość Amerykanów będzie mogło w pełni korzystać ze służby zdrowia. Dlaczego mielibyśmy nagle z tego rezygnować? Chcemy rozwiązywać problemy tego kraju. Dlatego też pragniemy współpracy z republikanami. Tłumaczymy im, że prawo zostało wprowadzone, zaakceptowane przez Sąd Najwyższy, teraz nadszedł czas byśmy wszyscy upewnili się, że będzie to służyć społeczeństwu w najlepszy możliwy sposób.

Ludzie wydają się być zdezorientowani w sprawach Obamacare. Z pewnością techniczne problemy ze stroną internetową przyczyniły się do tego. Niektórzy boją się utraty obecnych świadczeń, inni boją się o przyszłość. W jaki sposób należy podejść do nadchodzących zmian?

– Z pewnością dużo łatwiej będzie, gdy ludzie już będą mogli samodzielnie sprawdzić na stronie internetowej pośród czego mogą wybierać. Nikt nie jest zadowolony z obecnej sytuacji, a na pewno sam prezydent. Odpowiednie osoby pracują nad tym, by naprawić błędy. Jeśli jednak będą problemy z samymi planami, wówczas należy podjąć działania w celu ich usunięcia. Spójrzmy na Medicare, system Social Security, program leków finansowany przez Medicare – to wszystko nie funkcjonowało doskonale od samego początku i dopiero z czasem, po okresie ich wdrożenia system ulegał stopniowej poprawie, a obecnie uważa się te programy za niezbędne dla Amerykanów. Wierzę, że uda nam się pokonać problemy i absolutnie rozumiem, że obecnie ludzie mogą czuć się niedoinformowani. Dlatego nawet w naszym biurze przyjmujemy pytania, udzielamy odpowiedzi, staramy się pomóc wszystkim. Korzystamy z pomocy brokerów ubezpieczeniowych, którzy pomagają przeprowadzić zainteresowanych przez wszystkie elementy nowego systemu. Na początku to na pewno będzie dość ciężki okres, ale koniec końców, mam nadzieję, że ludzie będą zadowoleni, iż będą mogli korzystać z planów, które będą ich chronić i zapewniać im odpowiednie świadczenia.

To trudny okres dla administracji prezydenta Obamy. Porozmawiajmy o programie podsłuchowym PRISM. Europejska prasa powołująca się na informacje pochodzące od Edwarda Snowdena pisała, że NSA podsłuchiwała światowych przywódców, a wśród nich kanclerz Niemiec Angelę Merkel. Prezydent przyznał, że gdyby wiedział, iż telefon komórkowy kanclerz Merkel znajduje się na podsłuchu, powstrzymałby tę praktykę. Czy nie powinien być lepiej poinformowany o tym, co robi podległa mu agencja wywiadowcza? Czy nie powinien był otrzymać odpowiedniego raportu?

– Przede wszystkim mogę odpowiedzieć ze swojej perspektywy. Jestem członkiem komisji ds. wywiadu i chcę podkreślić, że nigdy nie głosowałam za uchwaleniem Aktu Patriotycznego (Patriot Act), głosowałam przeciwko uruchamianiu programów dotyczących stosowania technologii podsłuchów w polityce zagranicznej, więc jestem osobą, która mocno wierzy w prawo do prywatności. Jestem mocno zaniepokojona napływającymi informacjami. O niektórych programach wiedziałam, o innych nie. Myślę, że NSA codziennie przedstawia raport prezydentowi, ale w dalszym ciągu nie był on świadomy, że podsłuchy są stosowane na tak wysokim poziomie, jak choćby prywatny telefon komórkowy Angeli Merkel. Wierzę natomiast, że potrzebujemy daleko idących zmian w stosowaniu tej technologii, tak by Amerykanie mogli czuć się komfortowo i by nasi sojusznicy nie tracili do nas zaufania. Tak by wiedzieli co robimy, by mieli świadomość że mogą odbywać prywatne rozmowy, których my nie będziemy podsłuchiwać. Ale mówiąc to chcę podkreślić, że jesteśmy świadomi, iż nasi sojusznicy także używają elektronicznych środków inwigilacji, stąd cała sprawa ma pewien wymiar gry politycznej. Należy jednak odpowiednio zbalansować pomiędzy wolnością osobistą i prywatnością, a bezpieczeństwem narodowym. Obecnie za dużo problemów urosło wokół NSA i sposobów działania tej agencji zarówno w kraju jak i poza jego granicami, szczególnie w państwach sojuszniczych.

Jak mocno te informacje, które wyciekły zaszkodziły Stanom Zjednoczonym i jak trudno będzie odbudować zaufanie?

– Mam nadzieję, że gdy nasi sojusznicy zobaczą, iż następują zmiany w sposobie działania wywiadu, a prezydent jest mocno zdeterminowany, by tych zmian dokonać, to nie sądzę, że będzie to jakoś szczególnie trudne, by odbudować to zaufanie. Tak jak powiedziałam, nawet nasi sojusznicy prowadzą działania wywiadowcze i prowadzą je w naszym kraju – my o tym wiemy. Ale musimy pokazać , że poważnie podchodzimy do kwestii wzajemnego szacunku i że zrobimy wszystko, by utrzymać dobre relacje.

Sekretarz stanu John Kerry podczas ostatniej podróży do krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej zdecydował się odwiedzić Polskę, wybrał Polskę jako jedyny europejski kraj podczas tej podróży. Jakie to ma znaczenie, jak ważny był ten jeden dzień dla stosunków polsko-amerykańskich?

– Polska była zawsze wspaniałym sojusznikiem, choćby podczas tzw. wojny z terroryzmem, dlatego mam nadzieję, że jednym z rezultatów tej sojuszniczej współpracy będzie w końcu uchwalenie ustawy o poszerzeniu programu ruchu bezwizowego. Senacki projekt ustawy imigracyjnej zawiera punkt o włączeniu Polski do programu visa waiver. Jestem także współautorką innego projektu, razem z kongresmenem Mikiem Quigley’em dotyczącego tej kwestii. Ponadto mam nadzieję, że będzie to zawarte także w ostatecznej wersji ustawy imigracyjnej. Mam nadzieję, że ten rodzaj przyjaźni i więzi jaka łączy nasze oba kraje, czego dowodem jest ostatnia wizyta sekretarza stanu Johna Kerry w Polsce – będzie owocowała włączeniem Polski do programu ruchu bezwizowego.

Rozmawiał Daniel Bociąga

Autor wywiadu jest dziennikarzem Radia 1030 am oraz gospodarzem programu „Rozmowa kontrolowana” w TV Polvision

REKLAMA

2091261505 views

REKLAMA

2091261804 views

REKLAMA

2093058263 views

REKLAMA

2091262085 views

REKLAMA

2091262231 views

REKLAMA

2091262375 views