Groźny pożar zniszczył trzy budynki kompleksu apartamentowego w Prospect Heights na północno-zachodnim przedmieściu Chicago. Trzy osoby – w tym strażak – doznały obrażeń niezagrażających życiu, a setki mieszkańców osiedla utraciło dach nad głową i dobytek. W spalonych budynkach mieszkało wiele polskich rodzin. Związek Narodowy Polski przekazał na pomoc dla pogorzelców pięć tysięcy dolarów i apeluje do Polonii o pomoc dla Polaków, którzy utracili dorobek całego życia.
Pożar wybuchł w środę 18 lipca około godz 1.30 pm w rejonie 800 McIntosh Court w jednym z apartamentowców i szybko rozprzestrzenił się na dwa sąsiednie budynki. Policja dla bezpieczeństwa zablokowała ulice Apple Drive i Plaza Drive. Całe osiedle zostało ewakuowane na czas walki strażaków z uporczywym ogniem, którego pokonanie utrudniał silny wiatr. W akcji gaśniczej brało udział 125 strażaków z pięciu okolicznych jednostek strażackich. Jeszcze następnego dnia strażacy monitorowali tlące się zgliszcza.
Jak poinformowały władze, na osiedlu zbudowanym w latach 60. nie było automatycznych urządzeń gaśniczych, które na mocy przepisów nie są wymagane w starszych budynkach.
Pożar wybuchł w mieszkaniu na drugim pietrze. Jego przyczyna jeszcze nie jest znana i trwa śledztwo w tej sprawie. Wstępnie przypuszcza się, że ogień mogło wzniecić dziecko bawiące się zapalniczką, ale ta hipoteza wymaga weryfikacji.
Mieszkańcom osiedla, którzy utracili dach nad głową i dobytek, w wielu przypadkach dorobek całego życia, pomocy udzielił miejscowy oddział Amerykańskiego Czerwonego Krzyża. W Lakewood Chapel pod adresem 1307 East Palatine Road w Arlington Heights uruchomiono schronisko dla pogorzelców.
Władze Prospect Heights poinformowały, że w osiedlu, które spłonęło, mieszkali głównie imigranci meksykańscy i z Europy Wschodniej. Czytelniczka naszej gazety Wanda Maria Sowa napisała na Facebooku: ,,Niestety, ale mieszkały tam polskie rodziny, które straciły wszystko. Zostały tylko w tym co miały na sobie. Straszna tragedia”.
[spacer color=”8BC234″ icon=”Select a Icon” style=”1″]
Po pożarze w kompleksie budynków w Prospect Heights. Pani Grażyna była świadkiem pożaru. Teraz pomaga poszkodowanym. Sama przeżyła podobną sytuację w swoim życiu. (Wideo: Jacek Boczarski)
[ot-video type=”youtube” url=”https://youtu.be/vMM-9WZ4ocw”]
[spacer color=”8BC234″ icon=”Select a Icon” style=”1″]
Zostałam z niczym
Dorota Pikul była w pracy, kiedy sąsiadka z sąsiedniego budynku zadzwoniła do niej, żeby natychmiast przyjeżdżała, bo się pali. – Jej mieszkanie było już całkowicie spalone. Przepraszała, że dzwoni tak późno. Powiedziała, że pożar rozprzestrzenia się, a płomienie po dachu przechodzą na nasz budynek. Przyjechałam w ciągu pół godziny, ale straż pożarna nie wpuszczała nikogo w pobliżu pożaru. Staliśmy i patrzyliśmy, jak osiedle płonie. Z niedowierzaniem i przerażeniem wpatrywali się w pożar. Niektórzy płakali.
W kompleksie mieszkało wiele polskich rodzin. – Przynajmniej piętnaście, ale pewnie więcej, bo nie znałam wszystkich. Wśród tych, którzy stracili dobytek całego życia, są rodziny z dziećmi i osoby starsze.
Dorota od czterech lat mieszka w dwusypialniowym mieszkaniu z dwójką dzieci. Na pierwszym piętrze, gdzie mieszkania nie spłonęły całkowicie, jak te na drugim, najwyższym piętrze. – Dzisiaj straż pożarna wpuszczała mieszkańców do jednego z budynków, zaledwie na 15 minut, żeby wziąć podstawowe rzeczy, dokumenty, lekarstwa i wartościowe przedmioty. Do tego, w którym ja mieszkam, mają wpuszczać dopiero jutro. Zobaczymy, czy uda się wejść choć na chwilę i uratować cokolwiek – mówi, ale w jej głosie nie słychać nadziei.
– Z dymem poszło osiem lat mojej ciężkiej pracy. Przez cztery lata pracowałam na dwie zmiany, łącznie z weekendami, żeby coś mieć. Mieszkanie było odnowione, wyremontowane. W jednej chwili zostałam z niczym. Współczuję każdemu, kto stracił dwój dobytek i mieszkanie w tym pożarze. To straszne uczucie, tak wszystko stracić. Nikomu nie życzę, żeby czuł się tak jak ja i ci wszyscy ludzie – mówi Polka, która pierwszą i kolejne noce spędza u rodziny. Liczy, że ubezpieczenie zapewni jej, do czasu odbudowania budynku, jakieś mieszkanie zastępcze.
Syn i córka Doroty Pikul przebywają na wakacjach w Polsce. Syn Kuba, kiedy dowiedział się, co się stało, zapytał, czy ocalał jego akordeon. – Powiedziałam, nie wiem synuś, może leży tam zalany wodą – pani Dorocie łamie się głos. – Syn jest samoukiem i uwielbia grać. Za ciężko zarobione, uzbierane pieniądze kupił sobie najdroższy akordeon, jaki był.
[spacer color=”8BC234″ icon=”Select a Icon” style=”1″]
Pastor John Elleson z Lakewood Chapel w Arlington Heights, gdzie zorganizowano schronienie dla ofiar pożaru.
(Wideo: Jacek Boczarski)
[ot-video type=”youtube” url=”https://youtu.be/O5Ez-4mG8jE”]
[spacer color=”8BC234″ icon=”Select a Icon” style=”1″]
Została torebka i samochody
Grażyna Huczko także była w pracy, gdy sąsiadka poinformowała ją, że pali się budynek, w którym wraz z mężem mieszkała od 12 lat. Gdy dojechała na miejsce, strażacy nie wpuścili jej do budynku. Okazało się, że ogień wybuchł w mieszkaniu bezpośrednio pod nią, na drugim piętrze. Miała jeszcze nadzieję, że strażacy ugaszą ogień na czas, że nie dojdzie do ich mieszkania i takiej katastrofy.
– Straciliśmy wszystko. Nic się nie uratowało. Została torebka i samochody, którymi pojechaliśmy rano do pracy. Spaliły się wszystkie dokumenty, meble, sprzęt, cały dorobek 17 lat w Ameryce.
Większość sąsiadów Grażyny to byli Polacy. Na jej piętrze były też rodziny z dziećmi.
Grażyna jest wdzięczna, że ma wsparcie od rodziny, przyjaciół i znajomych. – Zatrzymaliśmy się u syna z rodziną. Właścicielka Deli4You zaoferowała pomoc z wyżywieniem. Przyjaciele powoli znoszą nam rzeczy. Wszystkim serdecznie dziękuje. Myślę, że jakoś poradzimy. Najgorsza jest psychika – mówi Grażyna łamiącym się głosem.
Pogorzelcy potrzebują pomocy
Związek Narodowy Polski (Polish National Alliance) przekazał 5 tys. dol. na rzecz pomocy ofiarom pożaru w Prospect Heights. Zarząd ZNP (PNA) wraz z prezesem Frankiem Spulą zaapelował też do Polonii o przyłączenie się do akcji pomocowej. Wszystkie dary finansowe zostaną przekazane na fundusz wsparcia pogorzelców. Akcję koordynować będzie ZNP (PNA), w związku z czym czeki należy wystawić na związek i wysłać na adres: PNA, 6100 North Cicero Avenue, Chicago IL 60646. Na kopercie trzeba napisać: Help for the Victims of Fire in Prospect Hights (Pomoc dla ofiar pożaru w Prospect Heights).
Tekst: Grzegorz Dziedzic, Joanna Marszałek, Alicja Otap
Zdjęcia: Jacek Boczarski
[spacer color=”000000″ icon=”Select a Icon” style=”1″]
Pomoc dla ofiar pożaru organizuje Lakewood Chapel z pastorem Johnem Elleson na czele i Czerwonym Krzyżem. Tam potrzebni są tłumacze polsko-angielscy. Kontakt: tel. (847) 259-0700
Ogien jest nawiekszym zlodziejem ….zabiera wszystko ,ale nie wolno sie poddawac…
Ogien jest nawiekszym zlodziejem ….zabiera wszystko ,ale nie wolno sie poddawac…
Wlasnie wrocilem spocony jak szczur z kaplicy Lakewood chapel, gdzie organizowana jest pomoc pogorzelcom. Na dzien dzisiejszy nie potrzebuja juz wiecej rzeczy oprocz datkow finansowych i rak do pracy. Zachecam wszystkich do pomocy.
ale dziady tam mieszkaly ,kurniki nie mieszkania
Moze cos madrzejszego ale widac ze cie nie stac. Uwazaj bo zycie jest plane niespodzianek.
Dziadem to ty jestes.Jesli masz cokolwiek oisac to sie leoiej zastanow cwaniaku…. bo ciebie moze spotkac jeszcze gorsza tragedia,chociaz nie wolno nikomu tak zyczyc.Mam nadzieje ze w takej sytuacji tez pomozesz tym ludziom. Mam nadzieje ze w tobie znajdzie sie odrobina pokory.
troche empati Jasnie Wielmozny Panie !!!!
andy – kutasie zlamany…mam nadzieje ze pewnego dnia jak wrocisz do swojego Zamku- po sufit bedzie plywalo gowno z uszkodzonego sracza
do yankes : zamku nie mam ale 3500 sq ft domeczek , ajak gowno wyplynie to allstate pokryje
Andy to jest bezczelny komentarz, czemu ludzie sa tak okrutni wobec innych