Do zawirowań, jakie od początku roku mają miejsce w liceum na północy Chicago, doszedł pozew sądowy złożony przeciwko Chicagowskiej Radzie Edukacyjnej przez ojca licealistki. Jego zdaniem Lincoln Park High School nie ochroniła nastolatki przed napaścią seksualną dokonaną przez ucznia.
Pozew cywilny przeciwko Chicagowskiej Radzie Edukacyjnej (Chicago Board of Education) złożony został przez ojca licealistki w sądzie powiatu Cook w piątek 7 lutego i dotyczy incydentu z 13 stycznia.
Według pozwu, 15-latka zaczęła całować się z chłopakiem w klasie, gdzie poszła naładować telefon. Gdy ten zaczął pozwalać sobie na więcej, poprosiła, by przestał. Dziewczyna miała pójść do łazienki, a gdy wróciła, para znów udała się do klasy. Właśnie wtedy chłopiec miał zaatakować dziewczynę seksualnie ściągając jej spodnie i bieliznę.
Następnego dnia własne śledztwo w sprawie wszczęło biuro ds. ochrony uczniów CPS. Chicagowska policja potwierdziła, że bada sprawę, ale nikomu nie postawiono zarzutów.
Domniemany atak seksualny zbiegł się w czasie z chaosem, który w ostatnich tygodniach wkradł się do tej renomowanej szkoły średniej na północy Chicago. W styczniu zwolniono dyrektora i jego zastępcę, i zawieszono lub usunięto paru trenerów drużyny koszykarskiej. Wyznaczona na miejsce dyrektora nowa administratorka wkrótce zrezygnowała ze stanowiska po tym, jak na jaw wyszło nagranie, w którym sprawdzając legitymację ucznia, chwyta go za podbródek.
W związku ze zmianami w kierownictwie uczniowie urządzali własne protesty – domagali się przywrócenia zwolnionej dyrekcji, wznowienia programu koszykówki, opuszczali sale lekcyjne lub na znak protestu siedzieli na korytarzach. Zarejestrowano też kilka bójek wśród uczniów na terenie szkoły. Tymczasem rodzice domagają się szczegółów dotyczących zwolnień i szczegółów dotyczących rozpatrywanych zarzutów.
Burmistrz Chicago Lori Lightfoot powiedziała, że w pełni popiera decyzje CPS w sprawie zmian personelu i wysiłki w celu zachowania integralności toczących się śledztw.
(jm)
