
Burmistrz Rahm Emanuel chce wprowadzić podatek na cygara i tytoń, by uzyskać fundusze na programy dla uczniów chicagowskich szkół publicznych. To kolejna podwyżka w Chicago, która uderzy po kieszeni podatników.
Podatek, który ma przynieść kasie miasta 6 mln dol. w skali rocznej objąłby cygara, tytoń do palenia (skrętów, fajek) i do żucia. Uzyskane tą drogą fundusze pomogłyby sfinansować programy dla uczniów rozpoczynających naukę w liceum oraz dla ósmoklasistów, którym grozi porzucenie nauki z powodu różnych uwarunkowań rodzinnych, ekonomicznych i psychologicznych.
Propozycję, by stała się ona prawomocna, musi zatwierdzić rada miasta. Przypomnijmy, że niedawno radni zatwierdzili wraz z budżetem Chicago podwyżki wielu opłat miejskich oraz rekordową podwyżkę podatku od nieruchomości na ogólną kwotę około pół mld dolarów.
(ao)