W Chicago panuje powszechne przekonanie, że Latynosi drenują finanse publiczne. Okazuje się jednak, że płacą dużo wyższe podatki niż rekompensują je w formie świadczeń chociażby na edukację – wynika z badania University of Notre Dame z Indiany.
Raport Instytutu Studiów Latynoskich wykazuje, że Latynosi płacą 4,3 mld dolarów podatków m. in. od sprzedaży bezpośredniej czy nieruchomości oraz wykładają kolejne 724 mln na sklepy i przedsiębiorstwa, które popierają.
W zamian lokalne władze wypłacają 3,9 mld na świadczenia edukacyjne, zdrowotne i związane z bezpieczeństwem publicznym, co przekłada się na 77 centów za każdy dolar podatku.
Latynosi skupieni w metropolii Chicago zarobili w 2009 roku 26 mld dolarów, są właścicielami ponad 56 tysięcy firm i stanowią 20 proc. lokalnej siły roboczej – to odsetek trzy razy wyższy niż w 1980 roku.
Raport wydaje się przeważać szalę na korzyść imigrantów w toczącej się krajowej debacie imigracyjnej. – Wyniki naszego badania zaskoczyły nas i jednocześnie ucieszyły – mówi dyrektor instytutu Juan Carlos Guzman. – Bilans edukacji Latynosów i ich wkładu w postaci podatków przedstawia się pozytywnie.
Interesujący wydaje się też wniosek, że wzrost populacji Latynosów w Chicago wcale nie jest skutkiem zalewu regionu przez imigrantów – około 74 procent ludności latynoskiej urodziło się na miejscu. Co więcej w Chicago urodziło się 92 proc. latynoskich dzieci poniżej 20 roku życia.
Raport, który opiera się na danych sondażu biura spisu powszechnego – American Community Survey, odnotowuje także, że podupadł nieco przeciętny budżet latynoskich gospodarstw. Dla przykładu przeciętny dochód latynoskiej rodziny stanowi 64 proc. dochodu gospodarstwa białej rodziny – w 1999 roku odsetek ten wynosił 77 procent.
Czytaj też: Latynosi w 2012 roku wybiorą nam prezydenta?
