Szef związku broni i chwali funkcjonariuszy
Chicagowska policja wszczęła wewnętrzne śledztwo wobec kilkunastu policjantów oskarżonych o „relaksowanie się” w biurze kongresmena obec kilkunastu policjantów oskarżonych o „relaksowanie się” w biurze kongresmena na południu miasta w nocy, kiedy w okolicy dochodziło do grabieży i zamieszek. Burmistrz i szef policji zapowiedzieli konsekwencje, zaś szef związku zawodowego policjantów broni i chwali funkcjonariuszy.
Chicagowska policja wszczęła wewnętrzne śledztwo w związku z nagraniem wideo, na którym widać chicagowskich policjantów – szeregowców i dowódców – odpoczywających i relaksujących się w nocy z 31 maja na 1 czerwca w biurze kongresmena 1. dystryktu Bobby’ego Rusha, podczas gdy w tym samym czasie w okolicy dochodziło do zamieszek i rabunków.
Na nagraniu widać m.in. funkcjonariusza śpiącego na kanapie, innego z nogami na biurku i innych serwujących sobie kawę i robiących popcorn.
Kongresman Rush upublicznił nagranie w ub. czwartek podczas konferencji prasowej u boku burmistrz Chicago oraz dowództwa policji.
Burmistrz Lori Lightfoot skrytykowała zachowanie policjantów i zapowiedziała dogłębne śledztwo i możliwe konsekwencje dyscyplinarne. Oburzenie nagraniem wyraził również szef chicagowskiej policji David Brown. Pytał retorycznie, że „jeżeli policjanci śpią na służbie, gdy dochodzi do zamieszek, to co robią podczas regularnej służby, kiedy nie ma zamieszek”.
Według zastępcy szefa policji Anthony’ego Riccio, podczas pamiętnej nocy zamieszek rannych w mieście zostało 120 policjantów.
Szef związku zawodowego policjantów John Catanzara odparł atak burmistrz, tłumacząc, że wbrew różnym doniesieniom, policjanci byli w biurze kongresmena na życzenie jego personelu, po służbie na dwóch zmianach pracy bez przerwy – bez jedzenia i picia. Utrzymywał też, że już było po zamieszkach w rejonie zdarzenia i pochwalił funkcjonariuszy za dobrą służbę podczas zamieszek.
(jm, ao)
