Zbiegły ponad 10 lat temu więzień ze stanu Waszyngton Michael Hammonds, który ukrywał się pod nazwiskiem Mike Peck, wpadł w ręce policji w Illinois w banalnych okolicznościach.
Michael Allen Hammonds został aresztowany na początku stycznia, w czasie domowej imprezy sylwestrowej, na której bracował jako wynajęty barman. Według relacji świadków Hammond, który przedstawił się jako Mike Peck, upił się i zwymiotował na podłogę. Gdy zwrócono mu uwagę – wszczął awanturę. Zdegustowana zachowaniem barmana właścicielka domu wezwała policję.
Mandi Gossick, która zaprosiła gości do swojego domu w Naperville, nie spodziewała się, że barman, którego zatrudniła poprzez firmę Serve and Pour okaże się niewychowanym gburem. Przez głowę nie przeszło jej, że do swojego domu zaprosiła poszukiwanego listem gończym zbiega.
Policja aresztowała pijanego Mike’a Pecka i zawiozła do aresztu. Dopiero na drugi dzień, gdy wytrzeźwiał, można było go przesłuchać. Policjanci szybko ustalili, że dokumenty tożsamości zatrzymanego są fałszywe. Bez problemu ustalili jego prawdziwe dane. Okazało się, że 49-letni Hammonds trzynaście lat temu odsiadywał 18-miesięczny wyrok w stanie Washington. Placówka, w której przebywał – łącząca karę ograniczenia wolności z pracą, Reynolds Work Training Release Facility w Seattle, udzieliła mu przepustki, z której nie wrócił.
Michael Hammonds przebywa w więzieniu powiatu DuPage. Ciążą na nim zarzuty ucieczki z placówki penitencjarnej, posiadania fałszywego dowodu tożsamości i zakłócenia porządku. Oskarżony stanie przed sędzią 2 lutego, prawdopodobnie zostanie przekazany władzom stanu Waszyngton, gdzie wciąż figuruje na liście zbiegów.
Sprawa zbiega podającego się za barmana zaniepokoiła nie tylko Mandi Gossick i jej gości. W lokalnych mediach pojawiły się pytania dotyczące sprawdzania tożsamości i przeszłości kryminalnej pracowników oferujących usługi w prywatnych domach.
Stan Illinois wymaga wnikliwego sprawdzenia tożsamości licencjonowanych profesjonalistów: lekarzy, pielęgniarek i ochroniarzy. Przepisy te nie obowiązują w stosunku do pracowników z sektora usług. W praktyce oznacza to, że wpuszczając do domów elektryków, ogrodników, czy sprzątaczki, nie wiemy z kim rzeczywiście mamy do czynienia.
(gd)
fot.Life-Of-Pix/pixabay.com
