Niedorzeczne zarzuty Ricka Santorum pod adresem prez. Baracka Obamy, którego podejrzewa o „dziwaczną, nie opartą na Biblii teologię”, oraz dyskomfort z powodu mormońskiej wiary Mitta Romney, skłoniły koalicję głównych organizacji religijnych do wezwania kandydatów, by nie włączali kwestii wiary do polityki.
Baptist Joint Committee for Religious Liberty, Interfaith Alliance i Anti-Defamation League wydały oświadczenie na temat religii w kampaniach politycznych, w którym wzywają kandydatów, by swobodnie mówili o swoich przekonaniach religijnych, lecz równocześnie ostrzegają przed przeciąganiem struny do momentu, kiedy podkreślanie czyjejś religii staje się wysoce niewłaściwe w wielowyznaniowym społeczeństwie.
Oświadczenie podpisali przedstawiciele 14 organizacji chrześcijańskich, muzułmańskich, żydowskich i hinduistycznych.
Za rzecz wysoce niewłaściwą uznano prowadzenie kampanii stawiającej zdobywanie poparcia z otwarcie religijnych przyczyn. Wezwano do odrzucenia apeli przemawiających do religijnych stereotypów i uprzedzeń.
Apelowano o angażowanie się w dyskusje dotyczące spraw ważnych dla wszystkich obywateli USA, bez umyślnego zachęcania do podziałów wyznaniowych, czy też między wyborcami religijnymi i niereligijnymi.
„Kandydaci nie są zobowiązani do przechodzenia religijnych testów przed objęciem urzędu. Muszą jednak rozumieć, że będą służyć ludziom różnych wyznań i bezwyznaniowym. Odwoływanie się do religijnego języka, który nastawia ludzi przeciw innym ludziom, nie tylko szkodzi dyskusji politycznej, lecz prowadzi do religijnego rozdźwięku, oświadczył dyrektor wykonawczy Baptist Joint Committeee for Religious Liberty.
Dr C. Welton Gaddy, prezes Interfaith Alliance, powiedział, że jest głęboko zaniepokojony rolą, jaką nadano religii, tak jakby kandydaci ubiegali się o urząd „naczelnego pastora”.
(HP – eg)