O czym mówi Ameryka
Duże amerykańskie kompanie coraz częściej zwalniają z pracy ludzi w kraju, a zatrudniają za granicą.
Według raportu Departamentu Handlu, korporacje prowadzące działalność globalną zmniejszyły krajowe zatrudnienie o 2.9 miliona, a równocześnie zwiększyły liczbę pracowników za granicą o 2.4 miliona.
W fatalnym dla światowej gospodarki roku 2009 zatrudnienie w amerykańskich kompaniach na całym świecie spadło o 4.1%. Najwięcej pracowników, bo 5.3%, straciło pracę w Stanach Zjednoczonych.
Caterpillar stworzył więcej miejsc pracy za granicą niż w kraju, ponieważ tam ma lepszy rynek zbytu.
General Electric twierdzi, że przenoszenie biznesu poza granice USA ma niewiele wspólnego z tańszą siłą roboczą, a dużo z rosnącym zapotrzebowaniem na produkty GE w krajach rozwijających się, dokąd przeniosły produkcję.
W ostatnim pięcioleciu kompanie technologiczne Oracle i Cisco Systems zatrudniły za granicą dwukrotnie więcej ludzi niż w USA.
Na tym tle dobrze wyróżnia się Microsoft przyjmując więcej pracowników w kraju niż za granicą.
Raport Departamentu Handlu zmusza do zastanowienia, czy zwiększenie produkcji amerykańskich korporacji za granicą jest dobre dla nich i dla amerykańskiego konsumenta. Niektórzy argumentują, że taka sytuacja przynosi korzyści obu grupom. Kompanie ponoszą mniejsze koszty produkcji, a konsument płaci mniej za produkty dobrej jakości.
Tu jednak wyłania się kolejny problem. Kto kupi te produkty, skoro ich główny nabywca, klasa średnia, została poważnie zredukowana poprzez odpływ miejsc pracy za granicę? O to korporacje nie martwią się. Na ich produkty czekają Chiny, Indie i inne rozwijające się kraje. Globaliści nie są zobowiązani do troski o kraj, lecz tylko i wyłącznie o własne zyski.
***
W ciągu roku od najgorszej katastrofy ekologicznej w historii USA Kongres nie zatwierdził żadnego znaczącego regulaminu w sprawie poszukiwań ropy u amerykańskich wybrzeży.
O konsekwencjach wycieku ropy po wybuchu na platformie wiertniczej Deep-water Horizon dyskutowano na Kapitolu ponad 60 razy i przedstawiono 150 propozycji ustaw.
Kiedy ropa wypływała do Zatoki, dużo mówiono o zatwierdzeniu surowych przepisów, by nie dopuścić do powtórzenia katastrofy. Teraz wszyscy powrócili do wierceń, robią więcej pieniędzy i nikt nie martwi się o bezpieczeństwo.
***
Gubernator Maine, Paul LePage, opowiada się za zmianą regulaminu pracy dla nieletnich. Popiera projekt przedłużenia dopuszczalnego czasu pracy i wynagradzania poniżej obowiązującej minimalnej stawki płac, która w chwili obecnej wynosi $7.50 na godzinę.
Przedstawiona w stanowej Legislaturze ustawa proponuje obniżkę uposażenia dla młodzieży do 20 roku życia do $5.25 na godzinę za pierwsze 180 dni pracy. Przewiduje przedłużenie godzin pracy w dniach szkolnych do 11:00 wieczorem.
Przeciw propozycji wystąpiła organizacja Maine People´s Alliance. Jej członkowie przypominają, że istniejąca od 1847 roku ustawa została zatwierdzona, ponieważ wyczerpane pracą dzieci zasypiały w szkole, a z czasem rezygnowały z nauki.
***
Menedżerowie najbogatszych funduszy hedgingowych zarobili w ub. roku nieco mniej niż rok wcześniej. Krzywda im się nie stała, ponieważ wspólnie zgarnęli 22 miliardy dolarów. Najlepiej wypadł John Paulson, szef Paulson & Co. Jego pobory za ubiegły rok wyniosły $4.9 miliarda, więcej niż w 2007 roku, kiedy wsławił swój fundusz olbrzymimi wpływami z zakładów, że rynek nieruchomości upadnie.
***
Według analiz agencji ratingowej Standard & Poor amerykański system finansowy stanowi obecnie większe ryzyko finansowe niż przed wybuchem kryzysu. Kolejne ratowanie banków nie będzie kosztować podatników miliardy, lecz biliony dolarów, twierdzi agencja.
„Dalsza nadzwyczajna pomoc rządu dla największych instytucji sektora finansowego będzie mieć negatywny wpływ na klasyfikację kredytową rządu”.
S & P przewiduje, że potencjalny koszt wyciągania banków z dołka wyniesie 34% dochodu narodowego.
***
Republikanin z Wisconsin, kongr. Paul Ryan, autor zatwierdzonej przez Izbę Reprezentantów ustawy budżetowej z propozycją ograniczenia wydatków na Medicare, Medicaid i inne programy socjalne, spotkał się z nieprzychylnym przyjęciem w swoim okręgu, gdzie w listopadzie uzyskał ogromną przewagę nad demokratycznym rywalem.
Zachłyśnięci wyborczym zwycięstwem republikanie przyrzekli spełnić życzenia wyborców. Życzeń nie odczytali prawidłowo, skoro ich plan budżetowy odrzucają demokraci i republikanie.
Bez względu na sympatie polityczne społeczeństwo nie chce zmian w programach opieki medycznej. W większości opowiada się za podniesieniem podatków dla najzamożniejszych Amerykanów, dziwiąc się, że taka myśl nie zaświtała w republikańskich głowach, skoro proponowane przez nich cięcia wydatków (ponad $38 miliardów) przyniosą mniejsze korzyści niż minimalne podwyżki podatków dla najbogatszych. Tym bardziej że w historii USA finansowa czołówka nigdy nie płaciła tak niskich podatków, jak po wprowadzeniu cięć przez George´a W. Busha, co samo w sobie przyczyniło się do wzrostu państwowego deficytu.
***
Powojenne pokolenie tzw. baby boomers zaczyna odchodzić na emeryturę. Wielu zdaje sobie sprawę, że nie stać ich na odpoczynek, w związku z czym będą pracować dłużej niż planowali.
Spośród 77 milionów ludzi urodzonych w latach 1946-1964 tylko 11% wyraża pewność, że na emeryturze będą żyć komfortowo. 55% jest prawie przekonana lub głęboko wierzy, że finansowo jest dostatecznie zabezpieczona, lecz 44% obawia się, że nie będzie ich stać na odejście na emeryturę. Ponadto 1 na każde 4 osoby w wieku emerytalnym nadal pracuje. Tyle samo nie ma żadnych emerytalnych oszczędności.
64% osób zbliżających się do wieku emerytalnego postrzega świadczenia Social Security jako podstawę dochodu.
***
Ralph Reed, religijny konserwatysta, swego czasu szef Christian Coalition i prawa ręka „mózgu Busha”, Karla Rove, zaprzecza doniesieniom, jakoby Donald Trump zwrócił się do niego o poprowadzenie jego kampanii prezydenckiej.
W czasie pierwszych prawyborów George´a W. Busha Reed wsławił się dystrybucją oszczerczych ulotek przeciw rywalowi swego kandydata, Johnowi McCain.
Do spotkania Reeda z nowojorskim miliarderem doszło w czasie wizyty w Christian Broadcasting Network.
Podobno Trump jest również zainteresowany współpracą z Tony Perkinsem, championem walki o chrześcijańskie wartości i prawa tradycyjnej rodziny. I byłby to największy przekręt w historii, gdyby Reed lub Perkins poszli na współpracę z trzykrotnym rozwodnikiem, człowiekim oddalonym na setki mil od tego, co powszechnie uchodzi za moralność.
***
Teraz, kiedy Wikileak ujawniła dokumenty potwierdzające przypuszczenia, że wojnę w Iraku rozpętano z myślą o podzieleniu się tamtejszą ropą, a nie ze względu na bezpieczeństwo USA, zaproszenie przez George´a Busha żołnierzy na 100-kilometrową przejażdżkę rowerem brzmi jak cyniczna kpina. Tym bardziej że dystans ten mają pokonać jako wyróżnienie za odwagę w czasie działań bojowych w Iraku i Afganistanie, gdzie odnieśli poważne rany.
„Będę jechał na przełaj przez teksaską pustynię z 14 mężczyznami i kobietami z naszych sił zbrojnych, by pokazać niewiarygodną siłę charakteru tych ludzi. To nie będzie jazda spacerkiem. To będzie uznanie dla ludzi, którzy po ciężkim przeżyciu powiedzieli: nie damy się załamać”, powiedział Bush.
Były prezydent jest gospodarzem imprezy Warrior 100, która odbędzie się w dniach 25-27 kwietnia.
***
Glenn Beck odchodzi z Fox News. Głównie dlatego, że jego niedorzeczne tyrady zmęczyły telewidzów i kolegów po fachu, którzy narzekali, że szaleństwa Becka negatywnie rzutują na ich pracę. Znaczną rolę w rozstaniu odegrał również fakt, że w ostatnim roku Beck stracił 30% telewidzów i był bojkotowany przez setki firm, które wycofały reklamy z jego programu.
Beck już zaczął zwijać żagle. Za blisko $4 miliony sprzedał dom w New Canaan w Connecticut. Mówi o budowie nowego imperium medialnego z „działem badań”. Chce rozwijać nowe metody komunikacji międzyludzkiej. Będzie się trzymał z daleka od Nowego Jorku.
Elżbieta Glinka
