Niech żyje Juan!
Pamiętam kilkanaście lat temu, będąc na ‘międzynarodowej’ imprezie gdzieś w Chicago tak jakoś znalazłem się w tłumie ludzi tuż obok grupki dygnitarzy z Polski. Wiedziałem, że z Polski bo rozmawiali po polsku. I mówili do siebie ‘panie doktorze,’ ‘panie profesorze,’ itp. Ale też byli ubrani w dziwnych rozmiarów brązowe garnitury, które pamiętałem wtedy z lat dziecinnych jeszcze z urzędów w Polsce. Ewidentne też było, że nawyk używania codziennie dezodorantów, może ze względu na ‘jet lag’, jeszcze do nich nie dotarł.
10/22/2010 08:54 PM