Czyli stek z tuńczyka z zielonym sosem. Tak sobie wymyśliłam kiedyś jedząc właśnie taki stek, że idealnym jego uzupełnieniem byłaby salsa verde. A skoro tak pomyślałam, to przy najbliższej nadarzającej się okazji postanowiłam pożenić te dwa dania.
Wyszło na to, że miałam rację. Co więcej, doszłam do wniosku, że również stek z wołowiny skorzysta na obecności salsy verde. A można ją podać też jako dip do maczania nachosów, chipsów, frytek, czy czegoś innego.
W przepisie podam też kilka rad, jak zrobić stek z tuńczyka, żeby był dobry i nie przesuszony. I myślę, że taki obiad spokojnie można podać w niedzielę lub na jakąś bardziej odświętną kolację. Choćby dlatego, że tuńczyka za często jeść nie należy, choć jest taki pyszny. Ale o tym może innym razem. Na razie smacznego!
Składniki:1 lb steku z tuńczykagrubo mielona sólgrubo mielony czarny pieprz
Salsa verde:1 szklanka świeżych liści bazylii1 szklanka świeżej natki pietruszki3-4 małe korniszony (ok. 2 łyżek posiekanych)1 łyżka kaparów (opcjonalnie)1-2 ząbki czosnku⅓ szklanki oliwy1 łyżka soku z cytryny + skórka z cytryny¼ łyżeczki płatków chilli (opcjonalnie)
Czas przygotowania: ok. 20 minPorcje: 2-4 osoby
Tuńczyka wyjmij ok. 30 min przed smażeniem. Wtedy mięso będzie smażyło się równomiernie.W tym czasie do blendera włóż bazylię, pietruszkę, posiekane korniszony, kapary oraz ząbki czosnku. Blenduj pulsacyjnie, żeby składniki nie były zmiksowane na papkę, ale nieco grubiej.Przełóż wszystko do miseczki, dodaj oliwę, sok z cytryny i skórkę otartą z cytryny. Wymieszaj do połączenia składników.Przed smażeniem pokrój stek na porcje. Sól i pieprz rozsyp na desce do krojenia i przyciśnij dobrze mięso z każdej strony, żeby przykleiły się do niego.Dobrze rozgrzej patelnię, najlepiej grillową. Jeśli twoja patelnia ma tendencję do przypalania, najlepiej daj odrobinę oleju, ale nie za dużo. Połóż mięso na rozgrzanej patelni i w zależności od grubości smaż 2-3 minuty, przewróć na drugą stronę i dosmaż maksymalnie 2 minuty. W ten sposób ryba pozostanie soczysta i pełna smaku.Salsę można przełożyć do słoiczka, zamknąć i włożyć do lodówki na 2-3 dni.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks