Groziłam, że truskawki pojawią się nie raz, a zatem spełniam te groźby. Na wstępie też przepraszam za zdjęcia, bo był to bardzo gorący dzień i na tarasie słonko grzało. Ale przecież nie o aurze mam opowiadać.
To ciasto, a właściwie deser, to hit letnich przyjęć od lat. Po raz pierwszy zrobiłam je jakieś 15 lat temu. Sama nie byłam do końca przekonana, ale był to przebój. Przyjaciel podsumował: „śmierdzi malizną”, bo wszyscy stwierdzili, że zrobiłam go trochę za mało.
A najlepsze, że można je robić całe lato. Zacząć, kiedy pojawiają się truskawki, a potem tak aż do pierwszych śliwek. Robi się je niesamowicie szybko, a jedynie cierpliwości wymaga jedynie czekanie aż deser stężeje. Ale warto się poświęcić.
Spód:1 ½ szklanki herbatników (zmielonych)¼ szklanki miękkiego masłaMasa serowa:2 tabliczki białej czekolady1 ½ szklanki naturalnego serka homogenizowanego1 łyżka żelatyny1 łyżka wody2 szklanki truskawek (pokrojonych w grubą kostkę lub na ćwiartki)Czas przygotowania: 20 minCzas chłodzenia: min. 2 hPorcje: 6-12 osób
Ciasteczka pokrusz w malakserze i utrzyj z masłem na jednolita masę. Wylep nią dno i rant tortownicy o średnicy 8 in.Czekoladę połam na kawałki i roztop w kąpieli wodnej (możesz to również zrobić w mikrofali, ale uważaj, bo biała czekolada lubi się warzyć). Ser wymieszaj z jeszcze ciepłą czekoladą.Żelatynę rozpuść we wrzątku i płynną wlej do masy serowo-czekoladowej.Truskawki odszypułkuj i pokrój w dużą kostkę. Dodaj owoce i wymieszaj. Posmaruj masą blat z ciasteczek i wstaw do lodówki na min. 2 godziny, a najlepiej na całą noc.
Można dodać inne owoce: borówki, jagody, nektarynki, trzeba je wtedy pokroić w kostkę.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks