Komisja Sprawiedliwości Izby Reprezentantów, w której większość mają Demokraci, upoważniła w środę jej przewodniczącego do rozpoczęcia procedury w celu uzyskania pełnego, niezredagowanego raportu Roberta Muellera ws. domniemanych prób wspierania przez Rosję kampanii Donalda Trumpa w 2016 r.
We wtorek minął termin, jaki Demokratyczni kongresmeni dali prokuratorowi generalnemu Williamowi Barrowi na przedstawienie Kongresowi pełnego raportu z dochodzenia Muellera. 24 marca Barr przekazał czterostronicową informację o wynikach śledztwa Muellera, stwierdzającą, że specjalny prokurator nie znalazł dowodów na to, by sztab Trumpa "uczestniczył w zmowie lub koordynował działania" z Rosją w celu wpłynięcia na wynik wyborów. Kilka dni później Barr ogłosił, że pełny, zredagowany tekst 400-stronicowego raportu Muellera przekaże Kongresowi w połowie kwietnia. Wyjaśnił też, że niektóre informacje zostaną w nim zamazane na czarno, by nie ujawniać źródeł wywiadowczych.
Demokraci jednak uznali takie rozwiązanie za nie do przyjęcia i obawiając się, że Barr - nominowany przez Trumpa - może wykorzystać redakcję tekstu do ukrycia dowodów na wykroczenia sztabu prezydenta (raport nie oczyszcza prezydenta z zarzutu utrudniania śledztwa, choć też nie przesądza o tym) zażądali przedstawienia do 2 kwietnia pełnego tekstu.
Ponieważ Barr tego nie zrobił, w środę Komisja Sprawiedliwości upoważniła swego przewodniczącego do Jerry'ego Nadlera, by skierował do ministerstwa sprawiedliwości wezwanie sądowe do publikacji raportu. Głosowanie odbyło się wzdłuż podziałów partyjnych - 24 członków komisji z ramienia Partii Demokratycznej opowiedziało się za wnioskiem, 17 Republikanów było przeciw. Jak podkreślił Nadler, ten wynik nie oznacza, że natychmiast skieruje wezwanie do minsterstwa, lecz jest raczej środkiem nacisku na Barra.
Komisja zgodziła się także na wezwania sądowe w celu uzyskania dokumentów i zeznań od pięciu byłych współpracowników Trumpa - w tym jego doradcy Steve'a Bannona i szefa personelu Białego Domu Reince'a Priebusa.
Mueller, były dyrektor FBI, został w maju 2017 r. mianowany prokuratorem specjalnym z zadaniem "wyjaśnienia wszystkich wątków związanych z ingerencją Rosji w wybory prezydenckie roku 2016", w tym podejrzeń o zmawianie się osób związanych ze sztabem wyborczym Trumpa, ówczesnego kandydata Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich, z władzami na Kremlu.
Prezydent Trump wielokrotnie podkreślał, że nie było żadnej zmowy z Rosjanami w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2016 r. Zarzucał Demokratom, a także zespołowi Muellera "polowanie na czarownice". Podczas trwającego prawie dwa lata śledztwa Mueller postawił w stan oskarżenia ponad 30 osób, w tym z otoczenia Trumpa.(PAP)
fot.MICHAEL REYNOLDS/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama