To chyba jedna z najszybszych metod na śledzia. Nie wymaga kilkudniowego macerowania i można go jeść praktycznie od razu po zrobieniu. Często pojawia się u mnie w domu, nie tylko z okazji świąt.
Ale bardzo pasuje do zestawu wigilijnych potraw śledziowych. Jest naprawdę prosta w zrobieniu, a ma ten klasyczny smak. Ja jestem z #teamśledziowy, czyli uwielbiam tę rybę pod każdą postacią. Pojawia się w moim menu dosyć często.
Tatar ze śledzia spodoba się każdemu, kto śledzie lubi. A może ktoś dzięki takiemu sposobowi jednak przekona się do śledzia. Robi się szybko, bardzo ładnie prezentuje się na stole. To co, do roboty?
3-4 filety śledziowe z oleju (a’la mathias)
1 nieduża czerwona cebula
3 ogórki kiszone (można zastąpić korniszonami)
5-6 grzybów marynowanych
1 łyżka kaparów
Sos:
1 łyżka musztardy gruboziarnistej
1 łyżka soku z cytryny
2 łyżki oliwy z oliwek
Czas przygotowania: 30 minut + 2-3 godziny moczenia
Porcje: dla 4 osób
Śledzie opłucz, zalej zimną wodą i mocz 2-3 godziny, kilka razy zmieniając wodę w międzyczasie. Uwaga: jeśli śledzie nie są bardzo słone to możesz je użyć od razu lub moczyć krócej. Następnie odlej wodę, osusz śledzie papierowym ręcznikiem i pokrój w niedużą kostkę.
Cebulę posiekaj bardzo drobno. Ogórki i grzybki pokrój w niedużą kostkę. Kapary opłucz na sitku i posiekaj grubo.
Składniki na sos wymieszaj w misce. Dodaj śledzia, cebulę, ogórki, grzyby i kapary. Wymieszaj wszystko delikatnie. Najlepiej jeśli wstawisz na godzinę lub dwie do lodówki, wtedy składniki się przegryzą.
Tatar ze śledzi najlepiej smakuje podany na grzankach lub z ciemnym pieczywem.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
fot.arch. Kasi Marks
Reklama