Prokurator postawił Maciejowi P., zatrzymanemu za szaleńczą jazdę po ulicach Warszawy, pięć zarzutów - poinformował we wtorek rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Łukasz Łapczyński. Podejrzanemu grozi do 5 lat więzienia.
Jak przekazał prok. Łapczyński, zarzuty dotyczą: narażenia na utratę życia i zdrowia pieszych, którzy zmuszeni byli uciekać przed podejrzanym, by uniknąć rozjechania, prowadzenia pojazdu mechanicznego pod wpływem środka odurzającego oraz niezatrzymania się do kontroli drogowej.
Mężczyzna w ubiegłym tygodniu jeździł samochodem Lexus z dużą prędkością m.in. po stołecznych chodnikach dla pieszych i drogach dla rowerów. Przejeżdżał w niewielkiej odległości od pieszych, zmuszając ich do odskoczenia.
Prok. Łapczyński przekazał, że Prokuratura Rejonowa dla Warszawy Mokotowa dysponuje aktami zawierającymi obszerny materiał dowodowy. Jak wskazał rzecznik, prokuratura po analizie m.in. protokołów przesłuchań świadków, nagrania video, a także wyników badań podejrzanego na zawartość środków odurzających, zdecydowała się postawić podejrzanemu pięć zarzutów.
Prokurator skierował też do sądu wniosek o zastosowanie wobec kierowcy tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy.
"W naszej ocenie pozostawanie kierowcy pojazdu na wolności niesie wysokie ryzyko tego, że Maciej P. ponownie wsiądzie za kierownicę pojazdu i doprowadzi do tragicznego w skutkach zdarzenia. Stąd potrzeba izolacji podejrzanego na czas trwania śledztwa, przynajmniej do czasu kiedy wyjaśnione zostaną kwestie dotyczące jego poczytalności. To umożliwi zakończenie postępowania odpowiednią decyzją merytoryczną i w zależności od sposobu zakończenia śledztwa - dalsze stosowanie niezbędnych środków" - wyjaśnił prok. Łapczyński.
Według prokuratury, pierwszymi czynnościami, jakie zleci prokurator w toku tego śledztwa będą badania sądowo-psychiatryczne. Prokuratura zapowiedziała też, że badania te zostaną przeprowadzone niezwłocznie po uzyskaniu dokumentacji dotyczącej stanu zdrowia podejrzanego i opinii biegłych psychiatrów wydanych w innych postępowaniach.
"Chodzi o to by biegli dysponowali jak najobszerniejszą dokumentacją dotyczącą stanu zdrowia podejrzanego, co umożliwi im sformułowanie wniosków w zakresie jego poczytalności" - dodał prok. Łapczyński. (PAP)
fot.Adam Ciereszko/PAP
Reklama