Amerykańscy ustawodawcy ostro skrytykowali nowe sankcje wprowadzone przez prezydenta Donalda Trumpa wobec Rosji jako mocno spóźnioną i nieadekwatną reakcję na ingerencję Moskwy w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku oraz inne poczynania Kremla.
Amerykańskie ministerstwo finansów ogłosiło w czwartek decyzję o nałożeniu na Rosję nowych sankcji w związku z ingerencją Moskwy w wybory prezydenckie w 2016 roku, atakami hakerskimi na Ukrainę oraz cyberatakami na amerykańską sieć energetyczną.
Kongresman Adam Schiff, najwyższy rangą przedstawiciel Partii Demokratycznej w Komisji Wywiadu Izby Reprezentantów i częsty krytyk polityki administracji Trumpa wobec Rosji, mówiąc o nowych sankcjach oświadczył: "stanowią one poważne rozczarowanie i są niewystarczającą odpowiedzią na ataki (Rosji - PAP) na naszą demokrację, a tym bardziej na eskalację agresji Kremla, która obecnie obejmuje atak z użyciem broni chemicznej na terytorium naszego najbliższego sojusznika".
Schiffowi wtórowała na Twitterze jego partyjna koleżanka, senator ze stanu Minnesota Amy Klobuchar. "W porządku; potrzeba było 14 miesięcy, wielu oskarżeń i zamachu w Wielkiej Brytanii, ale w końcu (to zrobili - PAP). Teraz musimy zabezpieczyć następne wybory" - napisała senator Klobuchar.
Senator Robert Menendez, najwyższy rangą Demokrata w senackiej Komisji Stosunków Zagranicznych, wyraził w wywiadzie dla telewizji CNN zadowolenie, że administracja prezydenta Trumpa poczyniła kroki, aby "ukarać Rosję za ingerencję w amerykańskie wybory z 2016 roku”, jednak zwrócił uwagę, że "te same osoby i te same podmioty prawne zostały objęte sankcjami wprowadzonymi przez byłego prezydenta Baracka Obamę w ostatnich dniach jego urzędowania".
Rozczarowania reakcją Białego Domu na agresywne poczynania Rosji nie kryli także ustawodawcy z Partii Republikańskiej.
Przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan nazwał nowe sankcje na Twitterze “od dawna opóźnionymi" i dodał: "musimy pociągnąć Rosję do odpowiedzialności za jej niebezpieczną ingerencję".
Republikański przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów Ed Royce pochwalił "ważny krok administracji podjęty na podstawie upoważnienia Kongresu”, dodając, że "trzeba zrobić więcej". Royce, mówiąc o “upoważnieniu Kongresu”, miał na myśli przyjętą przez Senat w sierpniu ubiegłego roku ustawę o przeciwdziałaniu wrogom Ameryki poprzez sankcje (Countering America's Adversaries Through Sanctions Act).
Ustawa ta, przyjęta przez Senat miażdżącą przewagą głosów (stosunkiem 98 za do 2 przeciw), zmierzała do ukarania Rosji za ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie w roku 2016. Prezydent Donald Trump po okresie wahania podpisał tę ustawę 2 sierpnia ubiegłego roku, jednak do tej pory zwleka z wprowadzeniem wszystkich jej ustaleń w życie.
W rezultacie nowe sankcje zdaniem amerykańskich ekspertów nie mają żadnego konkretnego znaczenia, chociażby dlatego, że nie są wymierzone w oligarchów otaczających prezydenta Rosji Władimira Putina i stanowiących zaplecze jego władzy.
"Wspaniale, że administracja w końcu zdecydowała się wprowadzić ustawę w życie" - powiedział analityk Departamentu Stanu Max Bergmann, cytowany w czwartek na portalu wpływowego czasopisma "Foreign Policy".
"Jeśli tak jest w istocie - dodał Bergmann - to nadal czekamy na przedstawienie przez administrację sankcji wymierzonych w rosyjskich oligarchów oraz w sektor energetyczny i zbrojeniowy".
Nowe sankcje zostały nałożone na 19 osób zidentyfikowanych jako "trolle" oraz zaangażowanych we wsparcie dla działających na rzecz Kremla pięciu organizacji, w tym "fabryki trolli" z Petersburga, znanej jako Internet Research Agency.
Większość osób i firm objętych nowymi sankcjami, w tym Internet Research Agency, już w lutym zostało postawionych w stan oskarżenia przez specjalnego prokuratora Roberta Muellera.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
fot.ERIK S. LESSER/EPA/REX/Shutterstock
Reklama