Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 02:29
Reklama KD Market

Prokuratura: wybuch w kamienicy mógł być próbą zatarcia śladów przestępstwa

Wybuch w kamienicy w Poznaniu mógł być spowodowany w sposób celowy, by zatrzeć ślady innego przestępstwa – przyznała w środę prokuratura. Śledczy podali, że na jednym z ciał odnalezionych w gruzowisku stwierdzono obrażenia zadane zapewne przez osoby trzecie.

W niedzielę na poznańskim Dębcu runęła cześć kamienicy, z gruzów wydobyto pięć ciał. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną katastrofy budowlanej był wybuch gazu. 21 osób zostało rannych.

Od poniedziałku śledztwo w sprawie katastrofy prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Postępowanie dotyczy sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób, albo mieniu w wielkich rozmiarach mającego postać zawalenia się budowli, którego następstwem jest śmierć pięciu osób.

W poniedziałek pojawiła się nieoficjalna informacja, że do katastrofy mogło dojść po tym, jak mężczyzna, który zamordował jedną z jej mieszkanek, próbował zatrzeć ślady zbrodni bądź popełnić samobójstwo i odkręcił kurki z gazem, lub uszkodził instalację gazową. Poparzony miał trafić do szpitala. Prokuratura dopiero w środę odniosła się do tych doniesień.

"Czynności, które są wykonywane od poniedziałku przez prokuratorów (...) upoważniają nas do przyjęcia jednej z hipotez, która rzeczywiście mówi o tym, że zdarzenie mające postać wybuchu mogło zostać spowodowane w sposób celowy, po to ażeby zatrzeć ślady innego przestępstwa" – powiedziała w środę mediom rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Magdalena Mazur-Prus.

Potwierdziła, że na jednym ze znalezionych na miejscu zdarzenia ciał "stwierdzono obrażenia, które biegli jednoznacznie określili jako obrażenia zadane przez osoby trzecie". Podkreśliła, że w związku z tymi ustaleniami "jest uzasadnione podejrzenie, iż ta osoba została zamordowana, a wybuch mógł być konsekwencją ukrycia takiego przestępstwa". Mazur-Prus nie chciała komentować informacji, że możliwym sprawcą zabójstwa jest osoba przebywająca obecnie w jednym z poznańskich szpitali.

Rzeczniczka powiedziała, że w miejscu katastrofy poszukiwane jest ewentualne narzędzie zbrodni. "Biegli określili nam rodzaj narzędzia, które mogło być użyte do przestępstwa. Przeszukiwane jest gruzowisko na miejscu zdarzenia, w drugiej kolejności przeszukany zostanie też gruz wywieziony z miejsca katastrofy" – powiedziała.

Rzeczniczka podkreśliła, ze postępowanie cały czas prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. "Na tym etapie postępowania, niespełna trzy dni po zdarzeniu, bardzo trudno jest w sposób jednoznaczny określić, kto jest odpowiedzialny za to zdarzenie" - powiedziała. Wskazała, że obecnie śledczy czekają na wyniki przeprowadzonych w środę sekcji zwłok, by móc ustalić, jaka była bezpośrednia przyczyna zgonu tych osób.

"Przesłuchiwani są przez cały czas pokrzywdzeni, przesłuchiwani są świadkowie, korzystamy z wiedzy biegłych na miejscu zdarzenia – staramy się ustalić, co było przyczyną wybuchu" – zaznaczyła.

Przyznała, że budynek, który uległ częściowemu zawaleniu jest w bardzo złym stanie, zagraża bezpieczeństwu m.in. prowadzącym oględziny. Rozpoczęto je po uzyskaniu zgody nadzoru budowlanego.

"Oględziny były dokonywane m.in. przy pomocy urządzeń skanujących obraz, który potem możemy odtworzyć w technice 3D” – powiedziała. W oględzinach uczestniczą m.in. biegli z dziedziny gazownictwa i z dziedziny przepisów przeciwpożarowych.

W Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu przeprowadzane są w środę sekcje zwłok czterech ofiar. Pierwszą sekcję przeprowadzono w poniedziałek. Do tej pory potwierdzona została tożsamość trzech ofiar śmiertelnych.

Pytana o to, czy wybuch spowodowany był celowym uszkodzeniem instalacji gazowej, rzeczniczka powiedziała, że wciąż jest "stanowczo za wcześnie", by to przesądzić. "Cały czas musimy brać pod uwagę taką hipotezę, że wybuch mógł zostać spowodowany na przykład uszkodzeniem instalacji, na które nie miało wpływu działanie człowieka" - powiedziała. Jak tłumaczyła, biegły z dziedziny gazownictwa będzie mógł wydać opinię w tym zakresie "po przeprowadzeniu oględzin, po zapoznaniu się ze stanem technicznym budynku i z dokumentacją oraz po zapoznaniu się z treścią zeznań".

Mazur-Prus powiedziała, że dopiero w środę możliwe było oficjalne potwierdzenie części pojawiających się od poniedziałku w mediach informacji o możliwych przyczynach katastrofy w Poznaniu.

"Praca prokuratora opiera się na dowodach. Te dowody wynikają z przeprowadzonych czynności, z opinii biegłych i dopiero dzisiaj, po zgromadzeniu kompletnego materiału dowodowego, będącego dla nas materiałem dowodowym wiarygodnym, istotnym, możemy państwu podać te informacje do wiadomości publicznej" – powiedziała prokurator.

Według nieoficjalnych informacji lokalnych mediów, ofiarą morderstwa była Beata J. Kobieta i jej mąż Tomasz J. pochodzili ze Śremu. Para miała kilkunastoletniego syna. Mężczyzna, który w ostatnim czasie pracował poza granicami Polski, już wcześniej miał być agresywny; Beata J. postanowiła rozwieść się z mężem.

Na początku stycznia tego roku doszło do wypadku samochodowego, autem podróżował Tomasz J. wraz synem. Mężczyźnie w wyniku zdarzenia nic poważnego się nie stało, natomiast chłopiec od momentu wypadku przebywa w szpitalu. Media podają, że do tego zdarzenia doszło krótko po tym, jak kobieta oświadczyła mężowi, że od niego odchodzi. Beata J. miała mówić, że mąż z zemsty próbował zabić ich syna. Po tym zdarzeniu kobieta zerwała kontakt z mężem.

Beata J. odnowiła kontakt z dawnym znajomym i planowała wyjechać do niego za granicę. Według nieoficjalnych informacji, to właśnie zazdrość o żonę miała być powodem morderstwa. Media wskazują, że Tomasz J. przyjechał niespodziewanie do Poznania już w sobotę - w niedzielę rano kobieta planowała wyjazd. Wtedy doszło do tragedii.(PAP)

Na zdjęciu: miejsce katstrofy w Poznaniu
fot.JAKUB KACZMARCZYK/EPA-EFE/REX/Shutterstock

Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama