Środową strzelaninę w pobliżu siedziby amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) wywołała podjęta przez trzech mężczyzn próba wjechania na teren agencji samochodem. Wszyscy trzej zostali pojmani, a zdarzenie nie jest traktowane jako akt terroru.
W wyniku strzelaniny, która wywiązała się przed bramą NSA w bazie Fort Meade w stanie Maryland, ranne zostały co najmniej trzy osoby, w tym kierowca pojazdu, funkcjonariusz NSA i osoba postronna.
Przedstawiciele Federalnego Biura Śledczego (FBI) przypuszczają, że kierowca mógł skręcić w uliczkę wiodącą na teren agencji przez pomyłkę.
"Nie ma żadnych wskazań, by sądzić, że jest to coś więcej niż pojedynczy incydent. Nie mamy żadnego powodu, by przypuszczać, że istnieje jakiś związek z terroryzmem" - powiedział agent FBI Gordon Johnson.
Do zdarzenia doszło około godz. 7 rano czasu miejscowego. Nagranie wideo z incydentu ukazuje czarny samochód z podziurawioną przez kule przednią szybą i znacznymi uszkodzeniami w wyniku zderzenia z betonową barierą broniącą dostępu do NSA.
Prezydent Donald Trump został poinformowany o strzelaninie. "Jesteśmy myślami z wszystkimi ludźmi, którzy zostali nią dotknięci, i modlimy się za nich" - napisał Biały Dom w komunikacie.
W bazie Fort Meade oprócz NSA mieszczą się też Dowództwo Cybernetyczne (USCYBERCOM) odpowiadające m.in. bezpieczeństwo danych wojskowych i Defense Information School, która szkoli m.in. dziennikarzy dla Pentagonu.
NSA to jedna z głównych agencji wywiadowczych amerykańskiego rządu. Owiana tajemnicą agencja skupia się na wykorzystywaniu narzędzi technologicznych, w tym monitorowaniu ruchu w internecie, by nadzorować przeciwników rządu.
W marcu 2015 roku dwie osoby próbowały wjechać swoim sportowym autem przez bramę prowadzącą do NSA. Ochrona otworzyła do nich ogień, gdy się nie zatrzymały, i zabiła jedną z osób w samochodzie. Według mediów te osoby mogły pomylić drogę wracając z imprezy i niewykluczone, że były pod wpływem narkotyków.(PAP)
Reklama