To już ostatni weekend karnawału, tuż po tłustym czwartku. A jak tłusty czwartek, to koniecznie pączki. Tym razem trochę takie na skróty, czyli bez drożdży, wyrastania i nadziewania.
Wystarczy ci kwadrans, naprawdę – tylko 15 minut od wyrobienia ciasta do usmażenia. Czyż to nie cudowne? Pączki są mięciutkie, puszyste i takie na jednego, no może dwa kęsy. Można je popijać herbatą, kawą, mlekiem. Można je też maczać w sosie czekoladowym.
Ach i naprawdę nie rób ich na zapas. Najlepsze są świeżo zrobione, jeszcze ciepłe. Zresztą zrób i przekonaj się :)
Czas przygotowania: 5 minut
Czas smażenia: 10 minut
Porcje: ok. 30 pączków
1 i 1/4 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
1/4 szklanki mleka
1/4 szklanki maślanki
1/4 szklanki cukru
3 łyżki stopionego masła
olej do głębokiego smażenia (ok. 3 szklanek)
cukier puder do obtoczenia pączków
Olej do smażenia rozgrzej na średnim ogniu.
W misce wymieszaj mąkę z proszkiem do pieczenia oraz solą.
W niedużej misce połącz razem płynne składniki: mleko, maślankę i rozpuszczone masło. Wymieszaj razem z cukrem.
Mokre składniki wlej do suchych i przy pomocy widelca wymieszaj razem, aż składniki się dokładnie połączą. Ale nie mieszaj zbyt długo. Ciasto powinno być lekko wilgotne i plastyczne.
Formuj małe kulki z ciasta (ok. 1/2 łyżki stołowej), nie ugniataj ich za długo. Wrzucaj do oleju rozgrzanego do 370 st. F (jeśli nie masz termometru, wrzuć na próbę kawałek ciasta, jeśli dosyć szybko wypłynie i przyjmie złoty kolor, oznacza, że olej ma właściwą temperaturę).
Wrzucaj po kilka pączków, aby nie obniżyć za bardzo temperatury tłuszczu. Po minucie obróć i smaż jeszcze chwilę. Wyjmij cedzakiem lub szczypcami kuchennymi na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym.
Obtaczaj w cukrze pudrze lub cukrze z cynamonem. Najlepsze są na ciepło.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Reklama