Izba Reprezentantów i Senat USA przyjęły w czwartek ustawę zapewniającą dalszą płynność finansową rządu federalnego. Jednak jeśli Kongres szybko nie przyjmie budżetu na rok 2018, rządowi ponownie zagrozi niewypłacalność już 22 grudnia.
Senat i Izba Reprezentantów przyjęły solidną przewagą głosów ustawę pozwalającą rządowi federalnemu na dalsze płacenie pensji personelowi i na regulowanie swoich rachunków.
Podczas głosowania w Izbie Reprezentantów, która ma priorytetowe znaczenie w ustalaniu budżetu państwa, przeciw ustawie o przedłużeniu prowizorium budżetowego głosowało 18 Republikanów z grupy parlamentarnej tzw. "Caucus" Freedom Forum (Forum Wolności) skupiającej konserwatywnych fiskalnie Republikanów.
Republikanie z Freedom Forum, którzy złamali dyscyplinę partyjną, domagali się przedłużenia prowizorium budżetowego nie na dwa tygodnie, ale do 30 grudnia i zwiększenia wydatków na obronę.
Obawy o losy ustawy w Izbie Reprezentantów uspokoiło 14 Demokratów, którzy za zgodą kierownictwa Partii Demokratycznej w Izbie Reprezentantów głosowało razem z Republikanami za utrzymaniem płynności finansowej rządu do 22 grudnia. W rezultacie ustawa o przedłużeniu prowizorium budżetowego w Izbie Reprezentantów została przyjęta stosunkiem głosów 235 "za" do 193 "przeciw".
W godzinę później, w czwartek w późnych godzinach wieczornych czasu miejscowego, ustawa została zatwierdzona solidną przewagą głosów przez Senat i przesłana do prezydenta Donalda Trumpa, który zapowiedział, że ją podpisze.
Komentatorzy tłumaczą bezproblemowe przyjęcie ustawy w Senacie - gdzie Republikanie mają przewagę zaledwie czterech głosów - tym, że Demokraci za wszelką cenę unikali konfrontacji, aby nie zwracać na siebie uwagi po skandalu, jaki wywołał znany senator tej partii.
Al Franken, lewicowy Demokrata ze stanu Minnesota, a w przeszłości satyryk i członek zespołu legendarnego programu telewizyjnego Saturday Night Live, ogłosił swoją rezygnację z mandatu senatorskiego, gdy kilka kobiet oskarżyło go o molestowanie seksualne.
Kompromisowe przedłużenie finansowania rządu federalnego jest, według ustawodawców z obu partii, tylko krótkotrwałym "zawieszeniem broni". Spory międzypartyjne - zdaniem doradców prominentnych kongresmenów i senatorów - wybuchną z pełną mocą jeszcze przed Bożym Narodzeniem, podczas debaty na temat ustaw okołobudżetowych.
Demokraci chcą powiązać przyjęcie budżetu na rozpoczęty 1 października rok finansowy 2018 z uregulowaniem sytuacji około 690 tys. nielegalnych imigrantów (w tym ponad 3 tys. polskich obywateli) którzy trafili do Stanów Zjednoczonych jako dzieci, mając przeciętnie niespełna siedem lat, z reguły przeszmuglowani przez rodziców przez zieloną granicę. Przedstawicielom tej grupy, nazywanym od akronimu jednej z ustaw "dreamers" czyli marzycielami, grozi deportacja, jeśli ich status imigracyjny nie zostanie uregulowany przez Kongres do końca marca.
Tymczasem Republikanie, z grupą parlamentarną Forum Wolności na czele, zapowiedzieli, że podczas debaty nad ustawą o przydziałach budżetowych będą się domagać dalszego zwiększenia wydatków na obronę oraz przyznania funduszy na realizację sztandarowej obietnicy wyborczej Donalda Trumpa jaką jest budowa gigantycznego muru na południowej granicy USA z Meksykiem. Demokraci zapowiedzieli, że "nie zmarnują na budowę muru ani centa z pieniędzy podatników".
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
Reklama