Ależ to jest ciasto. Takie proste, a robi niesamowite wrażenie. To „wow”, gdy wjeżdża na stół, wyrywające się ze wszystkich ust :) A potem te westchnienia, gdy już pierwsze kęsy lądują w ustach.
Genialne, odświeżające ciasto. Wprost idealne dla miłośników cytryny i w ogóle kwaśnych smaków. Ale też dla tych, którzy lubią piękne, bogate desery o kremowej konsystencji. Polecam szczerze na obiad z okazji Święta Dziękczynienia.
Czas przygotowania: 1 godz.
Czas pieczenia: 20 min +10 min
Porcje: 12 porcji
Ciasto:
1,5 szklanki mąki pszennej
1 szklanka zimnego masła, pokrojonego w kawałki
3 łyżki cukru pudru
Szczypta soli
4 łyżki zimnej wody
Masa cytrynowa:
1,5 szklanki cukru
½ szklanki skrobi kukurydzianej
¼ łyżeczki soli
2 i ¼ szklanki wody
1 łyżka skórki cytrynowej
4 żółtka
3 łyżki masła
½ szklanki soku z cytryny
Beza:
5 białek, w temperaturze pokojowej
¼ łyżeczki cream of tartar (kwaśny winian potasu)
½ szklanki cukru
Wsypuję do malaksera mąkę i cukier, dodaję wszystkie tłuszcze i ucieram, aż powstaną drobne okruszki. Dolewam wodę i ucieram, aż ciasto zbije się w mokre okruchy. Szybko zagniatam, formuję kulę, zawijam w folię i wkładam na 20 minut do zamrażarki.
Przygotowuję naczynie do pie; lekko smaruję je masłem. Piekarnik nagrzewam do 370 st. F.
Formę wykładam ciastem, podnoszę brzegi, aż do krawędzi naczynia. Brzegi ciasta obkładam folią aluminiową, żeby się nie przyrumieniły za mocno.
Wstawiam do nagrzanego piekarnika na 20 minut. Po wyjęciu, studzę.
W średnim garnku gotuję wodę, cukier, sól i skrobię ziemniaczaną. Zdejmuję garnek z ognia i delikatnie, stale mieszając, dodaję żółtka. Stawiam ponownie na ogniu i podgrzewam przez 1 minutę, mieszając bez przerwy.
Garnek z masą zdejmuję z ognia i dodaję 3 łyżki masła, a następnie sok z cytryny. Mieszam dokładnie i wlewam do upieczonego ciasta. Zostawiam do całkowitego ostygnięcia.
Białka na bezę ubijam z cream of tartar. Kiedy piana jest sztywna, dodaję po łyżce cukier, po każdej porcji starannie ubijając. Gotową bezę przekładam na wierzch masy cytrynowej. Wstawiam do nagrzanego do 325 st. F piekarnika i piekę 10 minut. Beza ma być złota.
Schładzam.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Reklama