Wprowadzenie zakazu zaproponowali przywódcy Partii Demokratycznej, a Republikanie zasygnalizowali, że są otwarci na taką możliwość. Bardzo wpływowe Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie (National Rifle Association - NRA) nie wykluczyło w czwartek możliwości wprowadzenia regulacji (choć nie automatycznego zakazu) obejmujących produkcję, sprzedaż i posiadanie takich kolb.
NRA podczas ubiegłorocznych wyborów prezydenckich poparło kandydaturę Donalda Trumpa, który wielokrotnie podczas kampanii wyborczej bronił konstytucyjnego prawa Amerykanów do posiadania broni palnej.
Stephen Paddock, który w niedzielę zastrzelił w Las Vegas 59 osób, od października 2016 roku kupił co najmniej 33 sztuki różnych rodzajów broni palnej, w tym kilkanaście karabinków półautomatycznych typu AR-15 firmy Colt.
W apartamencie hotelowym, z którego strzelał, znaleziono 12 takich karabinków, wyposażonych w zmodyfikowane kolby pozwalające na oddanie z karabinka półautomatycznego setek strzałów w ciągu minuty. Paddock przygotował sobie również amunicję w magazynkach dużej pojemności. "Bump stock" kosztuje ok. 100 dolarów; sprzedaż takich kolb została zaaprobowana przez administrację Baracka Obamy.
Jak wynika z analizy nagrań dźwiękowych niedzielnej masakry w Las Vegas, Paddock w ciągu pierwszych 15 sekund prawie 10-minutowego ostrzału tłumu zgromadzonych na festiwalu muzyki country był w stanie oddać 100 strzałów z tak zmodyfikowanego karabinka AR-15.
Zmodyfikowanie broni półautomatycznej poprzez zamontowanie "bump stock" powoduje, że karabinek półautomatyczny jest w stanie strzelać równie szybko jak broń automatyczna. Formalnie broń taka jest nadal bronią półautomatyczną, a więc nie stanowi pogwałcenia Narodowej Ustawy o Broni Palnej (National Firearms Act) z roku 1934 i innych ustaw regulujących posiadanie broni palnej w USA.
Zdaniem wielu kryminologów i przeciwników dalszego ograniczania prawa Amerykanów do posiadania broni palnej wprowadzenie zakazu stosowania rozwiązań takich jak "bump stock" nie zapobiegnie w przyszłości kolejnym masakrom takim jak w Las Vegas, a jedynie poprawi samopoczucie ustawodawców.
Zwolennicy takiego stanowiska twierdzą, że drakońskie regulacje wprowadzone np. przez konserwatywny rząd Australii w roku 1996, gdy po masakrze w Port Arthur na Tasmanii (zginęło 35 osób, a 23 osoby zostały ranne) zarządzono obowiązkową konfiskatę niektórych rodzajów broni palnej, w tym broni półautomatycznej, nie mogą być wzorem dla Stanów Zjednoczonych.
Amerykanie posiadają 300 mln karabinków, pistoletów i strzelb - ponad 460 razy więcej niż Australijczycy, a prawo posiadania broni jest gwarantowane przez konstytucję.
"Trudno uznać australijski eksperyment za udany - argumentuje Noah Rothman na portalu konserwatywnego miesięcznika +The Commentary+ - skoro w tym roku Australia ogłosiła kolejną amnestię i skup (a raczej konfiskatę) broni nielegalnie posiadanej przez obywateli".
Wskazuje się też, że Nowa Zelandia zanotowała po masakrze w Port Arthur podobny jak Australia spadek przestępstw z użyciem broni palnej, mimo że nie zaostrzano tam przepisów dotyczących posiadania broni.
Zdaniem wielu obserwatorów lansowane przez Partię Demokratyczną zaostrzenie regulacji nie jest jedynym, ani skutecznym rozwiązaniem lecz raczej emocjonalną, ignorującą fakty reakcją na masakrę w Las Vegas. (PAP)