Czy jest coś lepszego niż owoce pod kruszonką? Chyba nie. W każdym razie nie zaryzykuję, żeby powiedzieć, że jest. No może... beza Pavlova. Ale to całkiem inna bajka i inna półka cukiernicza. Pozostańmy więc przy stwierdzeniu – owoce pod kruszonką rządzą.
Choć trochę kłamię, bo kruszonka jest tu na dole i na górze. A jeszcze jest masa serowa. W ten sposób powstaje ciasto. Ale przyrzekam, że nad wyraz proste i nieskomplikowane. Na dodatek idealne na jesień. Do gorącej herbaty lub kubka kawy.
Zachęcam do zrobienia, bo miło was zaskoczy łatwością wykonania i smakiem.
Porcje: 9 kawałków
Czas przygotowania: 15 min
Czas pieczenia: 45 min
Czas studzenia: minimum 2 godz.
Kruszonka
½ szklanki rozpuszczonego masła
½ szklanki białego cukru
¼ szklanki brązowego cukru
1 i ½ szklanki mąki pszennej
Masa jogurtowa*
1 duże jajko
½ szklanki serka homogenizowanego waniliowego lub jogurtu greckiego (wtedy dodaj 1 łyżeczkę ekstraktu waniliowego)
1 łyżka mąki pszennej
1 łyżka skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej
Borówki
2 szklanki borówek (mogą być mrożone)
1/3 szklanki cukru
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżeczki skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej
Zaczynam od przygotowania formy kwadratowej 8x8 cali. Wykładam ją papierem do pieczenia (będzie łatwiej wyjąć ciasto).
Piekarnik nagrzewam do 350°F.
Przygotowuję kruszonkę: do ciepłego masła dodaję oba rodzaje cukru i mieszam. Następnie dosypuję mąkę. Powstaną dosyć suche okruszki, czyli to co najlepsze w kruszonce :) Odkładam ¾ szklanki na później, a resztę wsypuję do przygotowanej formy i dociskam (ja robię to metalową miarką, bo ma płaskie dno).
W miseczce mieszam serek waniliowy z jajkiem. Dodaję mąkę. Wylewam masę na przygotowany spód.
Do miski wsypuję borówki, dodaję cukier, sok cytrynowy i skrobię. Mieszam i wykładam na masę.
Całość posypuję resztą kruszonki.
Ciasto wstawiam do nagrzanego piekarnika i piekę 45 minut. Sok z owoców powinien bulgotać na brzegach ciasta.
Ciasto zostawiam do całkowitego ostygnięcia. Najlepiej na całą noc, ale przynajmniej na 2 godziny.
Dobrze wystudzone kroję w kwadraty.
*jeśli używasz jogurtu greckiego to dodaj jeszcze 1/3 szklanki cukru
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Reklama