23 sierpnia mija 25 lat od zaginięcia Tammy Zywicki, której ciało znaleziono dziewięć dni później w Missouri. Kryminalna zagadka do dziś pozostaje nierozwiązana. Policja i FBI przy użyciu nowoczesnej technologii badają nowe wątki.
23 sierpnia 1992 r. Tammy Zywicki jechała z domu w New Jersey do Grinnell College w Iowa. Po drodze zatrzymała się w Chicago, by podrzucić brata na Uniwersytet Northwestern. Kilka godzin później jej popsuty samochód znaleziono na międzystanowej autostradzie nr 80 w pobliżu LaSalle w Illinois, a ciało − zawinięte w koc i taśmę klejącą − dopiero dziewięć dni później w odludnej okolicy niedaleko Joplin w stanie Missouri. Dziewczyna poniosła śmierć od wielokrotnych pchnięć nożem w klatkę piersiową. Została także zgwałcona.
Policja nigdy nie ujęła sprawcy morderstwa, nikt nie został aresztowany w związku ze śmiercią Tammy Zywicki. Policja wytypowała wielu podejrzanych o morderstwo, w tym również zmarłego w 2002 r. kierowcę ciężarówki Lonniego Bierbrodta. Mężczyzna był karany za zbrojne napady rabunkowe i mieszkał w pobliżu miejsca, w którym znaleziono ciało Tammy Zywicki. Śledztwo utknęło jednak w martwym punkcie, a policji nigdy nie udało się ustalić, kto zgwałcił i zamordował 21-latkę.
25 lat po szokującej zbrodni policja i FBI badają nowe wątki, używając nowoczesnej technologii dochodzeniowej. Śledczy zamierzają zbadać 200 przedmiotów znalezionych w samochodzie i przy zamordowanej w poszukiwaniu śladów DNA. Kilka przedmiotów należących do zamordowanej nie zostało nigdy odnalezionych. Wśród nich jest 35-milimetrowa kamera marki Canon, charakterystyczny zegarek z melodyjką firmy Lorus i sportowa naszywka z napisem „St. Giles Soccer Club, Breenville, South Carolina”.
FBI ponowiło prośbę o informacje mogące pomóc w ustaleniu i ujęciu sprawcy, przypominając o wyznaczonej nagrodzie – 50 tys. dolarów.
(ao, gd)
Reklama