Idą. Ekstremalnie. Nocą, w milczeniu, w samotności. W tym roku na 457 trasach, w 11 państwach, w 252 miastach. Także w Chicago.
Wyruszyli 7 kwietnia o godz. 18.00 po zakończeniu mszy świętej z Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w trzy trasy. Trasa biała – św. Józefa do Marytown w Libertyville obejmowała dystans 53 km, trasa niebieska – św. Jana Pawła II – 42 km do Misji Miłosierdzia Bożego w Lombard, trasa czerwona – Gedeona – 34 km do parafii Jane DeChantal na południu Chicago.
„Była chwila, kiedy pomyślałem, że to szaleństwo iść w drodze krzyżowej w Ameryce. I do tego w ekstremalnej. W Polsce uczestniczyłem w EDK dwukrotnie. Ale w Ameryce? W tym kraju bez Boga? A potem przyszła refleksja, że to właśnie – dla Boga. I oczywiście dla mnie”
„To taka wielkanocna pielgrzymka w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu. Idziesz w nocy i czujesz wielkość tej nocy”
„Wspólnotowość przeżycia i doświadczenia. Niepowtarzalne. Czułam, że jesteśmy jakimiś pomazańcami, którzy idą z misją”
„Szedłem ze swoją osobistą intencją. Chciałem się zmęczyć i fizycznie, i duchowo. Zamiast zmęczenia, dostałem siłę na jedno i na drugie”
„Idziesz i tylko to jest ważne. Nic innego. Masz cel, żeby przejść i dojść. To sprowadza cię do koncentracji na tu i teraz, i odsuwa wszystkie inne sprawy, które zaplanowałeś przemyśleć. To doświadczenie jakiegoś duchowego oczyszczenia”
„Niesamowite przeżycie i spotkanie sam na sam z Jezusem. Na początku entuzjazm, potem coraz większe zmęczenie i zawstydzenie, że mogę nie dać rady, a na końcu zawierzenie. Doszedłem!”
„Na trasie doświadczyłam, że z pomocą Boga można dokonać rzeczy, które wydają się nam niemożliwe, nie do przejścia”
Zdjęcia Jacek Boczarski
Reklama