Do 478 wzrosła w piątek liczba ofiar śmiertelnych huraganu Matthew na Haiti - podała agencja Reutera. Żywioł jest coraz bliżej wybrzeży Florydy, gdzie ok. 600 tys. domów jest pozbawionych prądu. Meteorolodzy ostrzegają przez znacznym wzrostem poziomu morza.
Z odciętych wcześniej od świata regionów Haiti docierają najnowsze liczby dotyczące zabitych, rosną one w szybkim tempie. Instytucje rządowe podają różne dane, ale według obliczeń Reutera, które opierają się na informacjach przedstawicieli obrony cywilnej, w Haiti, jednym z najuboższych krajów regionu, w ostatnich dniach żywioł zabił 478 osób. Cztery osoby poniosły śmierć w sąsiedniej Dominikanie.
W tymczasowych schroniskach dla ludności na Haiti wciąż przebywa 61,5 tys. ludzi.
W piątek Matthew zbliża się do wybrzeży Florydy, a jego podmuchy sięgają 195 km na godzinę. O godz. 14 czasu polskiego centrum huraganu znajdowało się 55 km na wschód od przylądka Canaveral. Według świadków wiatr powalił tam słupy elektryczne i drzewa oraz zniszczył billboardy.
Matthew był wcześniej zakwalifikowany jako niebezpieczny huragan czwartej kategorii w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona, ale w piątek osłabł i obecnie jest huraganem trzeciej kategorii. Według Krajowego Centrum Huraganów (NHC) w ciągu kolejnych 48 godzin najpewniej nadal będzie tracił na sile, utrzymując trzecią kategorię.
Na Florydzie władze wezwały 1,5 miliona ludzi do ewakuacji. Ok. 600 tys. domostw nie ma prądu. W schroniskach przebywa ok. 22 tys. osób, a wiele tysięcy przeniosło się w głąb lądu lub na zachodnie wybrzeże tego stanu.
Zamknięte są lotniska w miastach Fort Lauderdale i Orlando, na Florydzie. W czwartek i w piątek odwołano 3 tys. lotów, głównie z lub do Miami i Fort Lauderdale. Koleje Amtrak zawiesiły ruch kolejowy między Miami a Nowym Jorkiem, a statki rejsowe zostały przekierowane na inne trasy.
Zamknięte są też znane parki rozrywki w Orlando: Walt Disney World, Universal Studios i SeaWorld.
Po Florydzie, do której dotrze w weekend, żywioł uderzy w wybrzeże Georgii i Karoliny Południowej, a następnie skręci ku oceanowi i być może wróci na Florydę w połowie przyszłego tygodnia, ale już nie jako huragan, lecz słabsza burza tropikalna.
Meteorolodzy ostrzegają, że głównym zagrożeniem dla południowego wschodu USA nie będzie silny wiatr, lecz znaczny wzrost poziomu morza. Z jego powodu pod wodą mogą znaleźć się miejscowości wzdłuż liczącego ponad 800 km wybrzeża - od południowej Florydy po Charleston, w Karolinie Południowej. Takiego wzrostu nie obserwowano od końca XIX wieku.
Prezydent Barack Obama ogłosił stan wyjątkowy na Florydzie, w Georgii i w Karolinie Południowej. Dzięki tej decyzji władze tych trzech stanów będą mogły korzystać ze środków federalnych na walkę z żywiołem. (PAP)
fot.EPA
Reklama