Gronkiewicz-Waltz o Chmielnej 70: zwrot pochopny, odpowiedzialność urzędników i MF
- 08/26/2016 02:18 PM
Zwrot działki przy PKiN był pochopny; odpowiedzialni są miejscy urzędnicy, którzy zostaną zwolnieni, oraz resort finansów - oświadczyła prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zapowiedziała audyt, komisję ws. reprywatyzacji oraz wstrzymanie zwrotów. Resort odpiera zarzuty.
Sprawa działki obok Pałacu Kultury, pod dawnym adresem Chmielna 70, wzbudza ogromne kontrowersje. Miasto zwróciło ją w 2012 r. w prywatne ręce, mimo że najprawdopodobniej wcześniej przyznano za nią odszkodowanie na podstawie umowy międzynarodowej. Wartość działki szacowana jest nawet na 160 mln zł.
Gronkiewicz-Waltz powiedziała na konferencji w ratuszu, że ws. tej nieruchomości nie mogła się opierać wyłącznie na przekazach medialnych, dlatego biuro prawne od ponad dwóch miesięcy dokonuje kwerendy i bada dokumenty, także w resorcie finansów. "Uważam w tej chwili, że urzędnicy mogli wykazać więcej starań i że nie wykazali wystarczającej dokładności i rzetelności" - zaznaczyła. Oświadczyła, że podjęła decyzję o rozwiązaniu Biura Gospodarki Nieruchomościami. "Musimy je inaczej zaprogramować" - dodała.
Rano w wydanym oświadczeniu Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że decyzja o zwrocie działki była pochopna.
Prezydent stolicy postanowiła zwolnić dyscyplinarnie dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcina Bajko, jego zastępcę Jerzego Mrygonia oraz Krzysztofa Śledziewskiego z BGN pracującego przy decyzji zwrotowej dla Chmielnej 70.
Gronkiewicz-Waltz podkreśliła, że decyzji personalnych oczekuje także od ministra finansów - w jej ocenie resort nie wydał odpowiedniej decyzji. "Ministerstwo Finansów jest głównym odpowiedzialnym" - oceniła. Przekonywała, że resort wprowadzał ratusz w błąd, co do przyznania odszkodowania za zreprywatyzowaną działkę.
Władze Warszawy twierdzą, że zostały wprowadzone w błąd przez Ministerstwo Finansów, złożyły zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez urzędników resortu, ponieważ w 2010 r. zwróciły się do MF o informację, czy na podstawie układu indemnizacyjnego (odszkodowawczego) przyznane zostało odszkodowanie za nieruchomość przy dawnej ulicy Chmielnej 70. MF wskazało, że nie dysponuje dokumentacją związaną z wypłatą odszkodowania za tę nieruchomość.
Zdaniem miasta, z dokumentów będących w dyspozycji MF wynikało, że były współwłaściciel działki obok Pałacu Kultury Holger Martin mógł uzyskać odszkodowanie za tę nieruchomość od rządu duńskiego na podstawie układu indemnizacyjnego zawartego jeszcze przed władze PRL z Królestwem Danii. "Minister Finansów miał obowiązek wydać decyzję administracyjną stwierdzającą przejście na rzecz Skarbu Państwa nieruchomości lub prawa na podstawie umowy międzynarodowej o uregulowaniu roszczeń finansowych" - twierdzi stołeczny ratusz.
W piątek MF w odpowiedzi na postulat prezydent Warszawy przekazało, że nie stwierdzono nieprawidłowości w postępowaniu urzędników resortu finansów zajmujących się sprawą nieruchomości położonej w Warszawie przy Pl. Defilad (dawna ul. Chmielna 70).
W komunikacie Ministerstwo Finansów podkreśliło, że "zakres kompetencji Ministra Finansów w sprawach dotyczących nieruchomości związanych z implementacją tzw. układów indemnizacyjnych obejmuje jedynie wydawanie decyzji deklaratoryjnych (stwierdzających, że dana sytuacja miała miejsce - PAP)".
Jak podano w komunikacie, w 11 lutego 2011 r. Ministerstwo Finansów przekazało do Biura Gospodarki Nieruchomościami UM st. Warszawy wykaz podmiotów, którym duńska administracja przyznała odszkodowania na podstawie układu indemnizacyjnego. W wykazie tym znajduje się informacja o przyznaniu odszkodowania Martinowi Holgerowi, bez wskazania mienia objętego odszkodowaniem.
"W ocenie Ministerstwa Finansów władze Warszawy powinny w oparciu o tę informację wstrzymać decyzję o zwrocie nieruchomości Chmielna 70. Jednak BGN UM st. Warszawy wydało w 2012 r. decyzję o przyznaniu prawa do nieruchomości osobom, które wystąpiły z roszczeniami. Wydanie jej nie zostało poprzedzone uzyskaniem ostatecznego stanowiska Ministerstwa Finansów, które konsekwentnie informowało BGN UM st. Warszawy, że pozyskiwanie dokumentacji układu indemnizacyjnego z Danią trwa i że bez tej dokumentacji nie jest możliwe potwierdzenie odszkodowania" - napisano w komunikacie.
Wątpliwości i pytania dziennikarzy wzbudzała na konferencji właśnie sprawa tej informacji przekazanej przez MF stołecznemu ratuszowi. Było to w 2011 r., czyli jeszcze przed zwrotem działki.
"W 2011 r. na tej płycie, która została przekazana, była tylko informacja o Martinie Holgerze, dla którego założono +martwe konto+, czyli depozyt na określono kwotę. Nie było tam żadnej wzmianki za jaką nieruchomość, czy ta nieruchomość była w Warszawie i za co ten depozyt został założony" - powiedział wiceprezydent stolicy Jarosław Jóźwiak.
Gronkiewicz-Waltz przekonywała, że za sytuację w związku z reprywatyzacją w Warszawie ze strony ratusza odpowiadają przede wszystkim urzędnicy. Nie każdy prezydent czy wiceprezydent ponosi odpowiedzialność polityczną za niewłaściwą działalność urzędników - odpowiedziała na pytania dziennikarzy, czy czuje polityczną odpowiedzialność za to, co dzieje się z reprywatyzacją w mieście.
"Dyrektorzy mają tak daleko idące uprawnienia (...), że powinni właściwie nadzorować decyzje, za które odpowiadają. Natomiast wiceprezydenci czy prezydent odpowiada wtedy, kiedy wiedzą o jakiejś decyzji, że jest nieprawidłowo wydana" - stwierdziła Gronkiewicz-Waltz.
"Tak samo nie wiedziałam co się dzieje, jak nie wiedział Lech Kaczyński, kiedy wydawana była decyzja dotycząca działek w alei Waszyngtona. On cofnął decyzje, ja cofam swoje. Uważam, że odpowiedzialność jest przede wszystkim urzędników i decyzje są wydawane w dużej ilości, w związku z tym nie każdy nadzorujący prezydent czy wiceprezydent ponosi odpowiedzialność polityczną za niewłaściwą działalność urzędników" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.
Dodała, że postępowanie ws. Chmielnej 70 zostało wznowione. "Chcemy tę działkę przywrócić miastu i skarbowi państwa" - powiedziała prezydent stolicy.
Gronkiewicz-Waltz dodała, że zwróciła się do rady miasta o powołanie komisji nadzwyczajnej, która zajmie się wszystkimi przekształceniami własnościowymi i reprywatyzacjami, które miały miejsce w Warszawie od 1990 r. Dodała, że w skład komisji "powinni wchodzić przedstawiciele wszystkich sił politycznych, jak również autorytety z zewnątrz".
Zapowiedziała również, że w ratuszu zostaną przygotowane listy kancelarii, które "przodują", jeśli chodzi o odzyskiwanie nieruchomości w Warszawie. "Można powiedzieć, że kilka z tych kancelarii przoduje w ilości spraw, w związku z czym będziemy je spisywać według nazwiska" - mówiła. Jak dodała, zgromadzone nazwiska zostaną przekazane do prokuratury. "Prokuratura niech robi z tym, co uważa za stosowne, bo nie mamy tu zamiaru kryć tych kancelarii prawnych" - powiedziała.
Prezydent Warszawy opowiedziała się też za przeprowadzeniem audytu w sprawie reprywatyzacji. Audytor powinien być ustalony w drodze przetargu - podkreśliła.
Pytana była również, czy nie ma wątpliwości, co do innych decyzji reprywatyzacyjnych w mieście. "Nie mam wiedzy na temat wątpliwości" - odpowiedziała prezydent stolicy.
Zapytana o to, dlaczego dyrektor BGN Marcin Bajko nie musiał składać oświadczeń majątkowych i nie miał pełnomocnictw do wydawania decyzji w imieniu prezydent Warszawy, stwierdziła, że Bajko rzeczywiście nie wydawał decyzji, w tym m.in. w sprawie Chmielnej 70, ale został zwolniony, ponieważ sprawował nadzór nad decyzją zwrotową.
"On rzeczywiście nie wydawał decyzji, natomiast nadzorował całe biuro i dlatego został zwolniony dyscyplinarnie, bo to go nie zwalnia od nadzoru, bo był pełnym dyrektorem. Chcę powiedzieć, że dyrektor Bajko pełnił obowiązki dyrektora za czasów jeszcze Lecha Kaczyńskiego i taką zgodę wcześniej jeszcze otrzymał od Lecha Kaczyńskiego i ja to kontynuowałam" - mówiła Gronkiewicz-Waltz.
"Natomiast wydawał decyzję dyrektor Mrygoń, dlatego został zwolniony" - dodała. Podkreśliła, że Mrygoń został zwolniony, ponieważ w notatce, którą podpisał nie było pełnych danych oraz był radcą prawnym opiniującym tę decyzję.
Zapytana, czy fakt, że dyrektor Bajko nie musiał składać oświadczeń majątkowych nie wzbudzał jej wątpliwości, stwierdziła, że zgodnie z przepisami za czasów zarówno jej prezydentury, jak i poprzedników, nie wszyscy dyrektorzy mieli uprawnienia do wydawania decyzji administracyjnych i w związku z tym nie musieli składać oświadczeń majątkowych. "Tak jest do tej pory, że nie wszyscy mają takie uprawnienia, np. w przypadku geodezji jest podobnie" - zaznaczyła.
Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że oczekuje, że "duża" ustawa reprywatyzacyjna zostanie uchwalona możliwie najszybciej. Do tego czasu będą wstrzymane wszystkie zwroty nieruchomości w Warszawie - zapowiedziała.
Rano Gronkiewicz-Waltz mówiła, że Platforma Obywatelska powinna we wrześniu złożyć projekt "dużej" ustawy reprywatyzacyjnej. Mówiła, że w projekcie tej ustawy powinna być ustalona wysokość odszkodowania za nieruchomości; jak mówiła, sądy nadal orzekają wypłatę odszkodowania w wysokości 100 proc. wartości nieruchomości. Pytana, jak duże powinny być te odszkodowania, odpowiedziała, że jej zdaniem powinno to być nie więcej niż 10 proc.
W sobotę „Gazeta Wyborcza” opisała okoliczności reprywatyzacji Chmielnej 70. Miasto zwróciło ją w 2012 r. trójce prawników, którzy wykupili roszczenia do niej. Tymczasem Ministerstwo Finansów uzyskało dokumenty sugerujące, że b. współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, zostało w PRL przyznane za nią odszkodowanie. "GW" podała, że w 2012 r. mec. Robert Nowaczyk odebrał od wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba Rudnickiego decyzję o zwrocie działki - Rudnicki kilka tygodni później zrezygnował z pracy w ratuszu. Według artykułu w 2012 r. Rudnickiego i Nowaczyka łączyły relacje biznesowe - byli współwłaścicielami nieruchomości w Zakopanem. (PAP)
Reklama