Warszawiacy z Chicago mogą mówić o tradycji. Na imieninach u ciotki Hanki, właścicielki To Tu Cafe w River Grove, spotkali się bowiem po raz piąty. Było swojsko, letnio, rodzinnie i klimatycznie.
− To już nasze piąte doroczne spotkanie. Zaczęło się niepozornie, od moich imienin, bo mam na imię Hanna. Pochodzę z Pragi, a mąż z Ochoty. Zaczynaliśmy się spotykać w warszawskim, szczupłym gronie. I choć przychodzi coraz więcej ludzi, to nasze zgromadzenie wciąż organizujemy jako spotkanie warszawiaków. Od zawsze jest z nami Marek Barzycki, który umila nam czas warszawskimi piosenkami − powiedziała współorganizatorka wieczoru Hanna Hendrych, której symboliczny prezent wręczyła prezes Fundacji You Can Be My Angel Katarzyna Romanowska.
Najpierw było oficjalnie: właścicielka i solenizantka Hanna Hendrych i dziennikarka Małgorzata Koryś przywitały, przedstawiły i zaprosiły. Do tańca nie trzeba było nawet bardzo zapraszać, a i do śpiewu wyrywały się liczne głosy. Im później, tym więcej i głośniej.
W kawiarnianym ogródku grał zespół Grunwald, wzmocniony Markiem Barzyckim. Publiczności bardzo podobało się wykonanie utworu Czesława Niemena „Sen o Warszawie”, które zostało nagrodzone gromkimi brawami. W programie grupy nie zabrakło utworów związanych ze stolicą. Były standardy takie jak: „Złoty pierścionek” Reny Rolskiej, „Czerwony autobus” Andrzeja Boguckiego, czy pamiętny szlagier Stanisława Grzesiuka „Nie masz cwaniaka nad warszawiaka”. A przy dźwiękach piosenek Kapeli Czerniakowskiej, co bardziej zafascynowani atmosferą biesiadnicy tańczyli w takt porywających rytmów.
Na smakoszy stołecznych przysmaków czekały gorące specjały rodem z bazaru Różyckiego, czyli gorące pyzy i flaczki. Podparte zimnym piwem smakowały wyśmienicie. Impreza przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. Połączone siły muzyków zafundowały biesiadnikom zabawę, która zapewne w takim gronie powtórzy się dopiero za rok na imieninach u ciotki Hanki.
Tekst i zdjęcia: Artur Partyka
Reklama