Szczyt NATO w Warszawie był ogromnym sukcesem Polski; to wydarzenie, które przejdzie do historii - uważa premier Beata Szydło. Szef MON Antoni Macierewicz zadeklarował, że rząd będzie zmierzał, aby nakłady na obronność wynosiły co najmniej 3 proc. PKB.
W poniedziałek premier Beata Szydło oraz ministrowie: spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, obrony narodowej Antoni Macierewicz oraz spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak na specjalnej konferencji prasowej podsumowali szczyt NATO, który odbył się w Warszawie w piątek i sobotę.
"Najważniejszą rzeczą, którą powinniśmy wszyscy powtarzać, powinniśmy być z tego dumni, powinniśmy się tym chwalić, cały czas mówić o tym, że szczyt NATO w Warszawie był ogromnym sukcesem Polski. To jest wielki sukces Polski, to jest wydarzenie, które przejdzie do historii jako szczyt, który narysował nową mapę bezpieczeństwa światowego, wzmocnił bezpieczeństwo Polski" - podkreśliła szefowa rządu.
Według premier Polska powinna być dziś dumna, bo NATO wyszło ze szczytu w Warszawie wzmocnione. "To był szczyt, który wzmocnił samą organizację NATO-wską" - podkreśliła szefowa rządu. Jak oceniła, "będziemy mieli realnie obecność NATO na terenie Polski". "Zostały wypełnione te wszystkie założenia, które przyjęliśmy jako strategiczne dla naszego państwa przed rozpoczęciem szczytu" - powiedziała premier.
Jak zaznaczyła, szczyt był też ogromnym sukcesem organizacyjnym. Wielu uczestników spotkania w Warszawie uznało, że tak dobrze przygotowanego szczytu NATO jeszcze nie było - dodała.
Szydło zauważyła, że w to przedsięwzięcie zaangażowanych było tysiące ludzi. "Wiele służb, wiele ministerstw, które od miesięcy pracowały nad tym, ażeby szczyt NATO w Warszawie przebiegł bez przeszkód, aby przebiegł bezpiecznie, sprawnie organizacyjnie" - mówiła.
Zdaniem Antoniego Macierewicza z punktu widzenia polskiej racji stanu i historii Polski szczyt NATO "to jest wydarzenie, na które czekały pokolenia Polaków chyba od wybuchu II wojny św., marząc o tym, byśmy wreszcie mogli być bezpieczni, byśmy to my w Polsce sami decydowali, jakie armie będą nas broniły, a jakich sojuszników nie bardzo sobie życzymy".
"Z punktu widzenia NATO to jest reorientacja dotychczasowej struktury i dotychczasowego wysiłku tej wielkiej, blisko miliardowej społeczności, która nastawiła się na obronę flanki wschodniej i południowej" – dodał szef MON. Jak ocenił, nie byłoby sukcesu na szczycie, gdyby Polska nie podkreślała, że chociaż dla nas najważniejsze jest zagrożenie ze Wschodu, to rozumiemy i będziemy partycypowali w wysiłku obrony flanki południowej.
Zdaniem ministra kraje NATO "wychodzą z tego szczytu wzmocnione, a nie skłócone lub zadowolone jedynie doraźnym kompromisem".
Macierewicz zwrócił uwagę, że dowództwo amerykańskiej ciężkiej brygady, która ma rotacyjnie stacjonować w Europie, „będzie mieściło się w Polsce”. Dodał, że w Polsce będzie też stacjonować sama brygada, choć jej bataliony będą rozmieszczone również w innych krajach.
Szef MON powiedział także, że natowska grupa bojowa (w skład której wejdą cztery bataliony rozmieszczone w Polsce i krajach bałtyckich – PAP) nie tylko będzie miała dowództwo w Polsce, ale będzie ono budowane w oparciu o jedną z dywizji polskiego wojska i będzie dowodziło wszystkimi grupami batalionowymi - od Estonii po południe naszych granic.
Macierewicz podkreślił, że podjęto także decyzje o rozmieszczeniu w regionie „stałych magazynów broni”, których budowa ma być sfinansowana ze wspólnego budżetu.
„Mogło być inaczej” – zaznaczył. Jego zdaniem „działania różnych państw zmierzające do tego, żeby bagatelizować zagrożenie rosyjskie, mogło naprawdę być skuteczne”. A takiej linii sprzyjali politycy w Europie, w tym w Polsce, którzy - jak mówił minister - „chcieli poprzestać na ćwiczebno-doraźnym sposobie reakcji na flance wschodniej”. „Jeżeli stało się inaczej, to dlatego, że zmieniła się konfiguracja polityczna w Polsce” - podkreślił.
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak zwrócił uwagę, że wspólna praca służb spowodowała, iż szczyt NATO w Warszawie odbył się bezpiecznie. Minister podkreślił, że doświadczenia nabyte podczas organizacji szczytu NATO będą wykorzystane podczas Światowych Dni Młodzieży.
Macierewicz dodał, że podczas szczytu używano systemu monitorującego bezpieczeństwo całego obszaru. Również on zapowiedział, że system bezpieczeństwa, który sprawdził się przy szczycie NATO, będzie zastosowany przy ŚDM. "Myślę o systemie patrolującym, monitorującym i nadzorującym z powietrza - na wysokości 3 tys. metrów nad przestrzenią ochranianą - całe to terytorium" - mówił.
Z kolei minister Waszczykowski zaznaczył, że dopiero po decyzjach szczytu NATO w Warszawie można powiedzieć, że Polska uzyskuje realne gwarancje sojusznicze. "Dopiero dzisiaj możemy powiedzieć, że uzyskujemy realne gwarancje sojusznicze przez rozlokowanie wojsk sojuszniczych, które będą symbolem determinacji i odstraszania, symbolem bezpieczeństwa Polski i innych krajów, składających się na flankę wschodnią" - podkreślił.
Szydło była pytana na konferencji o wypowiedź prezydenta USA Baracka Obamy, który po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą mówił m.in. o sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego. Premier poproszona o interpretację jego słów odpowiedziała: "Polacy nie płacą mi za interpretowanie, tylko za rządzenie i tym się zajmuję". "Szczyt NATO był sukcesem Polski i to jest najważniejsza sprawa, którą dzisiaj musimy podkreślać" - oświadczyła. "Szczyt NATO sprawił, że Polska będzie bezpieczniejsza, że - mam nadzieję - świat będzie bezpieczniejszy. I przede wszystkim na tym - proponuję - żebyśmy się koncentrowali, mówiąc o szczycie NATO" - dodała.
Premier i ministrowie byli też pytani o reakcję MSZ Rosji na decyzje szczytu NATO.
"Propaganda rosyjska była aktywna przed szczytem, w czasie szczytu i, jak widać, jest również aktywna po szczycie" - podkreśliła szefowa rządu. Jak dodała, decyzja dotycząca wzmocnienia flanki wschodniej została podjęta "ze względu na to, że Rosja jest państwem, które w tej chwili prowadzi bardzo agresywną politykę".
Waszczykowski zaznaczył, że komunikat NATO ocenił zachowanie Rosji jako "agresywne i konfrontacyjne; zachowanie, które zmierza do zmiany architektury bezpieczeństwa poprzez siłę".
"Decyzje NATO są odpowiedzią na tę politykę. Oczekujemy, że Rosja przejdzie pewną refleksję, że jej zachowanie wobec Gruzji, Ukrainy, konfrontacyjne zachowanie na Bałtyku, na Morzu Czarnym, wszelkiego rodzaju incydenty, agresywne ćwiczenia, które prowadzi od lat, nawet z symulacją ataku nuklearnego przeciwko naszym krajom, zostaną zaniechane" - powiedział szef dyplomacji.
Podkreślił, że odpowiedź NATO na te działania to "ruch obronny, który nie zapowiada żadnych działań zaczepnych wobec Rosji". "NATO odpowiada najmniejszą możliwą odpowiedzią wojskową, która pokazuje determinację do obrony, natomiast nie daje żadnych podstaw do myślenia przez Rosjan, że za tym kryje się jakakolwiek akcja zaczepna wobec Rosji" - powiedział szef MSZ.
Według Macierewicza byłoby dobrze, gdyby opinia publiczna poznała przynajmniej część komunikatów, które trafiają na jego biurko i pokazują, jak wyglądają rosyjskie zbrojenia w obwodzie kaliningradzkim, jakie oddziały napływają w rejon Bramy Smoleńskiej i jak wygląda sytuacja na froncie w Donbasie, "gdzie codziennie giną żołnierze i cywile – kobiety i dzieci – z rąk żołnierzy Federacji Rosyjskiej".
Dziennikarze pytali też o wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, którzy ocenił, że nakłady na obronność powinny być wyższe niż obecne 2 proc. PKB.
"Pan prezes słusznie mówił (...), że aby odbudować armię w takim wymiarze, w którym byłaby ona zdolna do skutecznej, samodzielnej obrony polskiego terytorium, potrzebne jest co najmniej 3 proc. (PKB) nakładów na armię. I do tego będziemy zmierzali w ramach realizacji programów socjalnych, które zostały uruchomione, i ramach możliwości budżetowych wynikających z nowej dynamiki gospodarczej, jaką realizuje rząd pani premier Szydło, rząd Prawa i Sprawiedliwości" - powiedział Macierewicz.
Jak zaznaczył, obecny budżet wystarcza do tego, żeby armia polska liczyła mniej więcej 115 tys., maksymalnie do 120 tys. żołnierzy. "To jest oczywiście zbyt mało. Minimum, które powinno być, mam nadzieję w przyszłym roku, powinno się obracać w okolicach 150 tys. żołnierzy. Czy będziemy zdolni tak szybko do tak wielkiego wysiłku - nie wiem, ale będę do tego zmierzał" - dodał minister obrony.
Jednocześnie wyjaśnił, że większość nakładów związanych z zapowiedzianą obecnością wojsk NATO w Polsce poniosą państwa, które wysyłają tu wojska - zarówno dowodzące batalionami (tzw. państwa ramowe), jak i pozostałe, a także samo NATO. "W tym zakresie rząd polski będzie partycypował, ale w drugorzędnym zakresie" - powiedział.
Macierewicz mówił o polskim udziale w batalionach umieszczonych we wschodniej flance NATO. Macierewicz zadeklarował, że polscy żołnierze wesprą Kanadę, która będzie dowodzić rotacyjną, wielonarodową grupą bojową NATO na Łotwie, a także Rumunię. Zapytany o liczbę żołnierzy, którzy mogą trafić na Łotwę i do Rumunii odpowiedział, że chodzi o kompanię (czyli ok. 100 żołnierzy - PAP).
Premier przypomniała, że obecnie nakłady na obronność wynoszą 2 proc. PKB; jednocześnie zaznaczyła, że jest to liczone nie tak jak do tej pory, tylko liczone metodą, którą liczy NATO. "W związku z tym będzie to ok. miliarda zł więcej" - zauważyła. "Ta decyzja zapadła i w tym roku środki tej wysokości zostały przeznaczone i będą również w wysokości podobnej - 2 proc. - w przyszłorocznym budżecie" - dodała szefowa rządu.
Powiedziała, że zgadza się z tym, iż nakłady na obronność powinny być zwiększane oraz że będą na pewno sukcesywnie zwiększane. "To będzie oczywiście wszystko zależało również od możliwości budżetu państwa. Jeżeli będziemy mieli szybszy rozwój, większe wpływy do budżetu, to te możliwości będą dużo większe. Bez względu na to taką politykę zwiększania nakładów na obronność będziemy podejmować" - mówiła Szydło.
Premier była też pytana przez dziennikarzy o finansowe koszty szczytu NATO w Warszawie. "Jeżeli mówimy o kosztach, to przede wszystkim trzeba powiedzieć tyle, że bezpieczeństwo jest bezcenne i bez względu na to, jaka jest wysokość poniesionych nakładów, to fakt, że Polska dzisiaj jest bezpieczniejsza, Polacy są bezpieczniejsi, to jest rzecz bezcenna" - powiedziała.
W piątek przywódcy państw NATO podjęli decyzję o wzmocnieniu wschodniej flanki Sojuszu poprzez rozmieszczenie czterech batalionów liczących po ok. 1000 żołnierzy w Polsce i krajach bałtyckich. Potwierdzono też wzmocnienie obecności w południowo-wschodniej części NATO, ogłoszono wstępną gotowość operacyjną tarczy antyrakietowej, a także uznano cyberprzestrzeń za nową sferę działań operacyjnych.
W sobotę NATO potwierdziło wsparcie dla Ukrainy, jej suwerenności i terytorialnej integralności. Zdecydowano też, że Sojusz udostępni samoloty wczesnego ostrzegania i rozpoznania AWACS koalicji zwalczającej tzw. Państwo Islamskie i uruchomi też nową misję na Morzu Śródziemnym. NATO zdecydowało też o przedłużeniu misji "Resolute Support" w Afganistanie po 2016 r. (PAP)
Reklama