Warszawa. Przed ambasadą USA minuta ciszy w związku z atakiem w Orlando (ZOBACZ ZDJĘCIA)
- 06/13/2016 08:24 PM
Znicze, zdjęcia zamordowanych, flagi oraz wstążki z motywem tęczy i flagi Stanów Zjednoczonych złożono w poniedziałek w Warszawie przed ambasadą USA. Zgromadziło się tam ponad 100 osób, które minutą ciszy uczciły pamięć zamordowanych w ataku w Orlando.
Akcja "Zapal znicz dla ofiar z Orlando" odbyła się z inicjatywy "Kampanii Przeciw Homofobii". Przedstawicielka organizacji Mirka Makuchowska odczytała oświadczenie ws. tragicznego wydarzenia.
Przypomniała, że w miniony weekend w Warszawie odbyła się Parada Równości, która dla wielu osób była wyjątkowa. "Kiedy maszerowaliśmy, czuliśmy chociaż przez kilka godzin, że tak może być zawsze. Bez strachu, kiedy idziemy po ulicy z naszymi partnerami i partnerkami, rodzinami oraz sojuszniczkami i sojusznikami" - mówiła.
"Wspólną radość zastąpił smutek, niedowierzanie i ogromny gniew. Gniew na to, że żadne z nas nie może czuć się bezpiecznie. Na to, że to kim jesteśmy może być wystarczającym powodem, żeby nas zabić" - powiedziała.
Dodała, że "ten akt terroru" niesie ze sobą wiadomość: "nie zasługujecie na życie, nie zasługujecie by tu być".
"Łączymy się w bólu z rodzinami i przyjaciółmi osób. Trudno nam sobie wyobrazić ogrom cierpienia, jakie niesie ze sobą ta tragedia" – podsumowała Makuchowska.
W warszawskim wydarzeniu wziął udział zastępca prezydenta m. st. Warszawy Jacek Wojciechowicz, który w imieniu prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz złożył przed ambasadą wieniec. Wśród zgromadzonych pojawili się także politycy m.in. liderka Zjednoczonej Lewicy, Barbara Nowacka, a także przedstawiciele Nowoczesnej.
W poniedziałek w Polsce odbywały się akcje, które miały na celu uczczenie pamięci ofiar ataku, m.in. w Krakowie, Poznaniu oraz Gdańsku.
W kwestii ataków wypowiedział się także RPO, Adam Bodnar. "Wszelkie przejawy nierównego traktowania powinny spotykać się z bezwzględnym sprzeciwem ze strony przedstawicieli władz i społeczeństwa" – napisał w swym oświadczeniu. Dodał, że także w Polsce rośnie skala nienawiści i przemocy motywowanej uprzedzeniami.
Zaapelował, by publiczne nawoływanie do nienawiści, publiczne znieważanie, stosowanie przemocy i gróźb bezprawnych również ze względu na orientację seksualną były ścigane z urzędu i karane jako przestępstwa z nienawiści.
"Okoliczności tego dramatycznego zdarzenia wskazują na to, że ważnym motywem działania sprawcy były uprzedzenia względem osób nieheteroseksualnych. Tak tragiczny w skutkach akt przemocy jest w naszej ocenie następstwem nawoływania do nienawiści i dyskryminacji, kwestionowania praw człowieka przynależnych każdej osobie bez względu na to, kim jest" – napisał RPO.
Jak dodał, wszelkie przejawy nierównego traktowania powinny spotykać się z bezwzględnym sprzeciwem "ze strony przedstawicieli władz publicznych i całego społeczeństwa". "Z rosnącą skalą nienawiści i przemocy motywowanej uprzedzeniami mamy do czynienia także w Polsce. Świadczą o tym ostatnie ataki na organizacje pozarządowe działające na rzecz równego traktowania, ale także coraz większa liczba przestępstw z nienawiści względem mniejszości narodowych i etnicznych" - zaznaczył.
Zaapelował równocześnie "o zwiększenie ochrony prawnej ofiar przestępstw o charakterze dyskryminacyjnym – poprzez wzmocnienie efektywności ścigania tego rodzaju przestępstw oraz nowelizację Kodeksu karnego". Jak sprecyzował chodzi o to, by publiczne nawoływanie do nienawiści, publiczne znieważanie, stosowanie przemocy i gróźb bezprawnych również ze względu na orientację seksualną były ścigane z urzędu i karane jako przestępstwa z nienawiści.
"Wyrażamy nadzieję, że stanowcza reakcja państwa na przestępstwa z nienawiści i wzmożenie wysiłków na rzecz skutecznego wykrywania, ścigania i karania sprawców pozwoli uniknąć tak wstrząsających aktów terroru, jak ten w Orlando" - dodał.
Do ataku w Orlando doszło w nocy z soboty na niedzielę; uzbrojony napastnik zamordował 50 osób, a 53 zostały ranne.
Atak na popularny gejowski klub nocny Pulse przeprowadził 29-letni obywatel amerykański pochodzenia afgańskiego Omar Mateen. Wstępne ustalenia wskazują, że działał sam. Mężczyzna mieszkał na Florydzie, w oddalonym o ok. 200 km od Orlando Port Saint Lucie. Nie był dotychczas notowany.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że niedzielny atak był zainspirowany działalnością Państwa Islamskiego (IS), ale nie ma na razie dowodów na to, że Mateen miał rzeczywiste związki z tą organizacją dżihadystyczną.
Wydarzenia z Orlando to najkrwawsza strzelanina w historii USA, przewyższająca liczbą ofiar masakrę na politechnice w Wirginii w 2007 roku; zginęło wówczas ponad 30 osób. (PAP)
fot.EPA
Reklama