Inwazja Europy na NBA Draft 2011
Turek Enes Kanter, Czech Jan Vesely i Litwin Jonas Valanciunas w pierwszej szóstce NBA Draft – takiego wyboru najlepszych koszykarzy do National Basketball Association jeszcze nie było. Złośliwi – i po trochu realiści - powiedzą, że draft był w tym sezonie tak słaby, że trzeba się było podpierać Europą. Choć wiadomo, że nie było w tym roku talentów na miarę...
- 06/24/2011 01:19 PM
Numer 1 z Duke
Turek Enes Kanter, Czech Jan Vesely i Litwin Jonas Valanciunas w pierwszej szóstce NBA Draft – takiego wyboru najlepszych koszykarzy do National Basketball Association jeszcze nie było. Złośliwi – i po trochu realiści - powiedzą, że draft był w tym sezonie tak słaby, że trzeba się było podpierać Europą. Choć wiadomo, że nie było w tym roku talentów na miarę LeBrona Jamesa, Dwyne’a Wade’a, czy z ostatnich lat Johna Walla czy Derricka Rose, i dopiero następne sezony pokażą, kto zrobił znakomity interes, a kto stracił miliony dolarów. Numer 1 2011 Draft, rozgrywający Duke University Kyrie Irving trafił do Clevaland Cavaliers i choć nikt nie porównuje go do grającego w tym klubie przez sześć sezonów LeBrona Jamesa, przez następne lata to wokół niego będzie budowana drużyna.
Europa atakuje NBA
Pierwsza dwójka zostanie gwiazdami; niechciany strzelec wyborowy i ... bezdomny w BullsZ trójki zawodników europejskich najbardziej gotowym na grę w NBA jest dotychczasowy skrzydłowy Partizana Belgrad, porównywany do grającego w Utah Jazz Rosjanina Andrieja Kirilenki, Czech Jan Vesely, pozyskany z numerem 6 do Washington Wizards. „Ten 21-latek jest jednym z najbardziej wszechstronnych europejskich graczy jacy trafili w ostatnich latach do NBA. Jeśli nie będzie za kilka lat rzucał do kosza w meczach All – Stars, to na pewno będzie do nich kandydował” – twierdzą amerykańscy wyszukiwacze talentów. Turek Kanter, który już w minionym roku miał grać w Kentucky Wildcats ale władze ligi dopatrzyły się nieprawidłowości w płatnościach jego rodzimego klubu i zamiast grać, czekał rok na szansę pokazania się w NBA. Dwa lata młodszy od Vesely’ego, pokazał się Ameryce w 2010 roku na turnieju Nike w Portland, zdobywając 34 punkty i dodając do tego 13 zbiórek. Tego nikt od niego w Utah Jazz (numer 3 draftu) nie oczekuje, ale wiadomo, że Kanter może być przez następną dekadę przydatnym dla klubu graczem. Trzeci z graczy europejskich, Litwin Jonas Valanciunas (do Toronto Raptors z numerem 5) to najbardziej ryzykowna decyzja tegorocznego draftu. 19-latek może być największą wpadką, albo za pięć lat największą gwiazdą z naboru 2011 roku. Bo o Jonasie nikt w NBA nie mówi w kategoriach roku czy dwóch, ale nie brakuje ludzi znających się na rzeczy twierdzących, że ma Litwin ma talent i umiejętności na miarę gwiazdy Los Angeles Lakers, Hiszpana Paua Gasola.
Niekoniecznie ze względów sportowych, najciekawsze dwa nazwiska NBA Draft 2011 to Jimmer Fredette (z numerem 10 do Sacramento Kings) i Jimmy Butler ( z numerem 30 do Chicago Bulls). Ten pierwszy robił co chciał w lidze uniwersyteckiej (przeciętna 28,9 pkt w meczu!), mając całe serie występów, kiedy zdobywał po 40 i więcej punktów w kolejnych spotkaniach w barwach Bringham Young University. Punkty padały seriami, ale nie było specjalisty, który nie twierdził, że ze swoim „beztroskim” stylem gry i małym wzrostem (188 cm) Fredette nie ma szans na karierę w NBA. Kings wiedzieli jednak co robią – klub potrzebuje nowej hali, potrzebuje kibiców, a Jimmer to jeden z najpopularniejszych graczy uniwersyteckich w USA.Do ostatnich godzin przed tegorocznym draftem trwały dyskusje kto powinien być wybrany z numerem 1 – Kyrie Irving z Duke University czy Derrick Williams z Arizony. O tym, kto miał rację przekonamy się za kilka sezonów, ale wybierając jednego lub drugiego, nie można było źle trafić. Irving to znakomity przegląd wszystkiego co dzieje się na parkiecie, koszykarz, który w ułamku sekundy potrafi podjąć dobrą decyzję – podać czy rzucić. Williams – w opinii wielu menedżerów NBA najlepszy gracz tegorocznego draftu – potrafi rzucać z dystansu, wchodzić po kosz i co niezwykle cenne i rzadkie w tegorocznym drafcie – potrafi sam wyrobić sobie pozycję do rzutu. Wspólnie z nowym nabytkiem Minnesoty Timberwolves, Ricky Rubio mogą stworzyć jeden z najbardziej dynamicznych młodych duetów w NBA.
Z Jimmy Butlerem było dokładnie odwrotnie - wyrzucony z domu przez matkę w wieku 13 lat, był bezdomnym, który grał w koszykówkę, usypiając na werandach kolegów. Butler niczego nie robi spektakularnie, ale wszystko dobrze, a podczas rozmów z przedstawicielami klubów zainteresowanych jego pozyskaniem przekonał wszystkich, że zrobi wszystko dla drużyny.
Przemek Garczarczyk
Reklama