Szacuje się, że w tym roku Amerykanie wręczą więcej napiwków z okazji świąt niż w roku ubiegłym. Dla kogo to dobre wieści i kto będzie oczekiwał od nas napiwku?
Według sondażu serwisu Care.com przeprowadzonego wśród jego użytkowników co czwarty Amerykanin wyda w tym roku więcej na świąteczne napiwki. A połowa respondentów przyznała, że wydaje na napiwki z okazji świąt 150 dol. lub więcej. Najbardziej hojni są pod tym względem mieszkańcy Nowego Jorku, gdzie co piąta osoba przeznaczy na ten cel 300 dol. – dla porównania w Illinois będzie to 9 procent. Ten sam sondaż ujawnia, że 21 proc. nie da w tym roku napiwku w ogóle, jednak blisko połowa z tych osób przyznała, że ma z tego powodu wyrzuty sumienia.
Zadowoleni będą w tym roku opiekunowie do dzieci, pomoce domowe – od sprzątaczy po złote rączki, a także fryzjerzy, manikiurzyści czy osobiści trenerzy – to te osoby najczęściej dostają napiwki. Najbardziej niechętnie dajemy napiwki kurierom/doręczycielom.
A dlaczego wręczamy napiwki? 17 proc. badanych za powód podaje, iż tego się od nich oczekuje, jednak znakomita większość, bo 73 proc. tych, którzy dają świąteczne napiwki, chce w ten sposób podziękować. Około 6 proc. przyznało, że robi to z obawy, że w kolejnym roku usługi danej osoby mogłyby się pogorszyć. Nikt jednak nie powiedział, że musimy wręczać gotówkę – miłym gestem może być chociażby przygotowany przez nas smakowity prezent.
Sugerowany napiwek dla niani czy au pair to stawka za tydzień lub dwa tygodnie pracy, dla dziennego opiekuna – 25-50 dol. i w obu przypadkach drobny prezent od dziecka. Napiwku może oczekiwać od nas także dozorca budynku (25-100 dol.), firma sprzątająca (ekwiwalent jednej sesji lub mały prezent), barista (10-20 dol. jeśli jest to osoba, która obsługuje nas regularnie), osoba wyprowadzająca psa na spacer (koszt jednej sesji lub tygodniowej stawki), dostawca z pralni chemicznej (10-20 dol.), śmieciarz (20-30 dol.) czy kierowca szkolnego autobusu (10-20 dol.).
Ewa Malcher
