Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 16:34
Reklama KD Market
Reklama

Czym skorupka za młodu nasiąknie, czyli Amerykanie i alkohol

Minęło 30 lat od wprowadzenia prawa regulującego próg wiekowy zezwalający na spożywanie alkoholu w Stanach Zjednoczonych. Dokładnie 17 lipca 1984 roku ówczesny prezydent Ronald Reagan podpisał ustawę mówiącą o tym, że minimalny wiek, w którym dopuszcza się picie alkoholu, to 21 lat.



 
Sięganie po alkohol przez nieletnich kosztuje amerykańskich podatników średnio 6 miliardów dolarów rocznie

 

Światowa średnia wieku, powyżej którego zezwala się na spożywanie alkoholu, to 15,9 lat. W Europie najczęściej jest to tzw. osiemnastka. Są jednak kraje, w których taki limit w ogóle nie istnieje, np. Kuba, Rumunia czy Wietnam. Amerykanie, narzekający na zbyt wysoko podniesioną w tej kwestii poprzeczkę, mogą współczuć mieszkańcom Nepalu, którzy legalnie po alkohol sięgnąć mogą dopiero w wieku 24 lat.

Ustawa, która uratowała życie 30 tysiącom Amerykanów

Przed podpisaniem obowiązującej ustawy spożycie alkoholu w USA regulowane było na poziomie stanowym. Wobec czego młodzież często urządzała wycieczki do stanów, w których podejście do alkoholu było bardziej liberalne, co skutkowało wzrostem przestępstw związanych z prowadzeniem samochodu pod wpływem alkoholu, zwłaszcza wśród nastolatków. Po wprowadzeniu ustawy statystyki znacznie się poprawiły. Badania pokazują, że wprowadzenie bariery 21 lat każdego roku ratuje życie około tysiąca osób.

Dlaczego 21 lat?

Z badań naukowych wynika, że mózg człowieka rozwija się do 20 roku życia. Alkohol spożywany przez osoby w wieku dojrzewania może wpływać negatywnie m.in. na rozwój pamięci i umiejętność uczenia się. W latach poprzedzających wprowadzenie ustawy to właśnie osoby pomiędzy 18 a 20 rokiem życia były najczęściej ofiarami śmiertelnych wypadków związanych z alkoholem.

Nadużywanie - wciąż problemem

Naukowcy biją na alarm. Nadmierne spożycie alkoholu w USA to poważny problem zdrowia publicznego, dotyczący głównie osób w wieku produkcyjnym. Picie napojów alkoholowych zabija rocznie 88 tysięcy Amerykanów, a problem ich nadmiernego spożycia dotyczy aż 38 milionów. Z raportu opublikowanego przez CDC (Centrum Zwalczania i Profilaktyki Chorób) wynika, że mieszkańcy górzystych stanów Ameryki są najbardziej narażeni na śmierć związaną z nadmiernym spożyciem alkoholu. W grupie pracujących dorosłych statystycznie co dziesiąty zgon w tych regionach powiązany jest w sposób mniej lub bardziej bezpośredni z alkoholem. Najczęstsze przyczyny śmierci to przemoc, zatrucie alkoholowe oraz wypadki drogowe, a nawet rak piersi i choroby serca. Prym w tym niechlubnym zestawieniu wiedzie stan Nowy Meksyk, gdzie aż 16,4 proc. zgonów powiązanych jest z właśnie z alkoholem.

 
Na Alasce zabronione jest podawanie napojów alkoholowych łosiom. Bez względu na ich wiek...

 

W Illinois też nie wylewamy za kołnierz

W naszym stanie niezwykle bogate są tradycje warzenia piwa. Doczekaliśmy się już nawet pozwolenia na domową produkcję tego trunku na własny użytek. Jest to zapewne spadek po niemieckich, irlandzkich i czeskich imigrantach zasiedlających od stuleci tereny Illinois. Mieszkańcy naszego miasta często zapominają jednak, że piwo to też alkohol. Chicago geograficznie należy do pasa Środkowego Zachodu, który otrzymał w 2012 roku miano „pijackiego” (ang. Midwest Binge Drinking Belt). Oznacza to, że jeden na pięciu mieszkańców naszego stanu wypija osiem do dziewięciu drinków przy jednej okazji, chociaż krajowe wskaźniki definiują „popijawę” jako wypicie pięciu drinków przez mężczyznę i czterech przez kobietę.

Lubimy pić i wskazują na to badania – mamy nieco wyższy niż średnia krajowa odsetek osób upijających się. Ostatnie dane z roku 2010 wskazują, że 17,2 proc. mieszkańców Chicago upijało się co jakiś czas, 6,1 proc. należało do grupy znacznie nadużywającej trunków, a 61,8 proc. badanych deklarowało, że w ostatnim miesiącu wypili jeden napój alkoholowy. Podobne dane dotyczą naszych sąsiadów ze stanu Wisconsin, z jedną bardzo wyraźną różnicą – odsetek upijających się tam osób to ponad 21 procent.

Niestety nie ma żadnych danych określających miejsce we wspomnianych rankingach Polaków mieszkających w Stanach. Chociaż nie mamy tak silnych tradycji warzenia piwa jak Czesi, to jednak jest tajemnicą poliszynela, że tradycje alkoholowe mamy równie silne co rodacy w ojczyźnie. Ze ściśle przestrzeganej przez sprzedawców alkoholi normy – w postaci okazania dowodu tożsamości przy zakupie procentów – zadowolona pozostaje z pewnością przynajmniej jedna grupa społeczna. Kobiet w pewnym wieku…

Małgorzata Koryś

 

 

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama