Amerykański system wizowy, mniejsze nakłady budżetowe na naukę w USA i większe w krajach UE, także w Polsce, to przyczyny spadku zainteresowania naukowców rozwojem kariery w USA - ocenił w rozmowie z PAP doradca sekretarza stanu USA E. William Colglazier.
Colglazier, doradca ds. nauki i technologii, odniósł się do publikacji polskich autorów, która ukazała się w lutym w kwartalniku "Science & Diplomacy" wydawanym przez Amerykańskie Stowarzyszenie na rzecz Postępu Nauk (AAAS). Wynika z niej, że migracja polskich naukowców do Stanów Zjednoczonych znacząco zmalała w latach 2004-2012.
W rozmowie z PAP Colglazier przyznał, że USA nie przyciągają już tak jak kiedyś naukowców z innych krajów, w tym z Polski. Podkreślił, że na spadek zainteresowania polskich naukowców rozwojem kariery naukowej w Stanach Zjednoczonych ma wpływ kilka czynników, wśród których wymienił otwarcie europejskich rynków pracy dla obywateli polskich po wejściu do Unii Europejskiej.
"Polscy naukowcy pracują w innych krajach UE i vice versa. Możliwość swobodnego przemieszczania się naukowców spowodowała, że Europa stała się atrakcyjnym miejscem, który przyciąga utalentowanych ludzi" - powiedział Colglazier. Zauważył też, że w samej Polsce zwiększyły się nakłady z budżetu na badania, dzięki czemu staje się ona atrakcyjniejsza dla młodych naukowców, którzy decydują się pozostać w kraju.
Jego zdaniem zwiększanie wsparcia na rzecz nauki przez inne kraje, w tym Polskę, jest korzystne dla USA i całego świata, bo wpływa na tworzenie bardziej innowacyjnej gospodarki.
Doradca sekretarza stanu, odnosząc się bezpośrednio do publikacji w "Science & Diplomacy", wyraził opinię, że jest ona "ważną lekcją dla Stanów Zjednoczonych, bo pokazuje nam konieczność zmiany systemu".
"Chcemy, by USA były dalej atrakcyjne, by przyciągały więcej naukowców nie tylko z Polski czy innych krajów europejskich, ale także z Japonii, bo spadek zainteresowania naszym krajem dotyczy również naukowców z tego kraju; nie jest to zgodne z naszymi interesami" - zaznaczył Colglazier.
Podkreślając, że jest to jego osobista opinia, doradca powiedział, że na zmniejszenie atrakcyjności USA dla zagranicznych naukowców na pewno mają wpływ trudności wizowe oraz spadek nakładów budżetowych na amerykańską naukę. Jednak jego zdaniem tę niekorzystną "kombinację czynników (...) można łatwo zmienić w ciągu nadchodzących lat".
Colglazier wskazał także na korzyści płynące ze współpracy z diasporami naukowymi w USA. "To wspaniała możliwość zacieśnienia kontaktów USA z wieloma krajami w zakresie współpracy naukowej. Odnosimy wiele korzyści ze współpracy z tymi zdolnymi i kreatywnymi ludźmi" - powiedział.
Jednocześnie zaznaczył, że mniejsza niż kiedyś atrakcyjność USA dla naukowców "nie zmienia faktu, że pozostają one liderem w nauce i technologii" oraz "mają wspaniałe uniwersytety i laboratoria".
W Polsce "postęp i zmiany, które zostały osiągnięte w ostatnich dekadach, są zadziwiające" - ocenił, przyznając w rozmowie z PAP, że był w naszym kraju ostatni raz w latach 90. ubiegłego wieku.
Autorami tekstu "Wybierając między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską", który ukazał się w "Science & Diplomacy", są dr Grażyna Żebrowska, ekspertka ds. współpracy naukowej i technologicznej między Polską a USA w ambasadzie RP Waszyngtonie, oraz prof. Marek Konarzewski. Artykuł był szeroko komentowany na dorocznym, pięciodniowym zjeździe AAAS w Chicago, na którym Colglazier reprezentował amerykański rząd.
Doradca sekretarza stanu USA był także honorowym gościem sympozjum naukowego poświęconego tzw. diasporom naukowym i inżynierskim w USA, współorganizowanego w tym roku przez ambasadę RP w Waszyngtonie i Fundację na rzecz Nauki Polskiej (FNP) w ramach inicjatywy NODES (Network of Diaspora in Engineering and Science). To wspólna inicjatywa Departamentu Stanu USA, AAAS, amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk i Narodowej Akademii Inżynierii zapoczątkowana przez byłą sekretarz stanu Hillary Clinton.
Doktor E. William Colglazier, fizyk z wykształcenia, przed objęciem w lipcu 2011 roku stanowiska doradcy ds. nauki i technologii w Departamencie Stanu USA był dyrektorem wykonawczym w Narodowej Akademii Nauk oraz amerykańskiej Narodowej Radzie ds. Badań (National Research Council).
(PAP)
Reklama