Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 08:23
Reklama KD Market

Zwycięzcy i pokonani w Illinois. Refleksje powyborcze

Pomimo małej frekwencji, wczorajsze prawybory w Illinois były ciekawym wydarzeniem. Wyniki bezprzecznie prowokują do komentarza. Zwłaszcza, że zarówno na szczeblu stanowym, jak i lokalnie, nie wszystkie wybory są rostrzygnięte. Głosowało zaledwie około 25% zarejestrowanych wyborców. Zazwyczaj w prawyborach, nie dotyczących prezydenta USA, głosuje niewiele więcej osób (około 37%), niemniej martwi tak małe zainteresowanie w tym roku. Jako jedną z przyczyn podaje się fakt, że tegoroczne prawybory odbywają się bardzo wcześnie: poprzednio głosowaliśmy na naszych lokalnych polityków w marcu. Kampanie wyborcze toczyły się od dawna, więc trudno powiedzieć, że data miała znaczenie. Trudna rzeczywistość i zajmowanie się głównie walką o byt także  mogły zniechęcić do zabrania głosu. Z drugiej jednak strony właśnie sytuacja ekonomiczna powinna zdopingować wyborców, bowiem politycy, których wybierzemy, będą mieli wpływ na rozwiązanie naszych problemów i dalsze losy Ameryki. Rozstrzygnie się to w wyborach w listopadzie. Miejmy nadzieję, że frekwencje będzie większa. Nierozstrzygnięte są wybory na kandydata na gubernatora, zarówno ze strony partii demokratycznej, jak i republikańskiej. Partia demokratyczna: tylko kilka tysięcy głosów dzieli kandydatów, którymi są obecny gubernator Pat Quinn i Dan Hynes. W ostatnich tygodniach obaj kandydaci obrzucali się błotem, co mogło mieć wpływ na niesmak wyborców. Quinn dzisiaj powiedział, że to wzajemne oczernianie, to trochę, jak w rodzinie: miewamy różnice poglądów, co mija. Pat Quinn prowadzi, ale Dan Hynes nie poddaje się. Podobnie jest w partii republikańskiej: kandydaci Bill Brady (wiodący) i Kirk Dillard różnią się kilkuset głosami. Grozi przeliczanie głosów. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo procedura jest skomplikowana, kosztowna (dla nas) i może potrwać do jesieni czyli do wyborów. Zamieszanie i koszta ogromne. Rozstrzygnięte są kandydatury na senatora z Illinois: Alexi Giannoulias kandyduje z ramienia demokratów, Mark Kirk reprezentuje republikanów. Ich kampanie wyborcze należy śledzić uważanie, zwłaszcza jeśli chodzi o finanse. Będzie to ostra walka, bo chodzi nie tylko o reprezentowanie Illinois, ale wpływy partyjne w Senacie USA. Ciężkie pieniądze partyjne/korporacyjne będą dotowały kampanie wyborcze, zwłaszcza Marka Kirka. Powstaje pytanie: jak zareagują wyborcy, którym jest ciężko, na miliony wydawane na taki cel? Na firmy, które finansują polityków, a zwalniają ludzi z pracy? Na partie, które myślą o przewadze politycznej, nie licząc się z trudną sytuacją przeciętnego Amerykanina? W obecnej sytuacji wielkie dotacje mogą wyborcę zrazić. Inny interesujący wynik: obecny prezes Rady Powiatu Cook Todd Stroger przegrał wybory. 4 lata temu został mianowany na to stanowisko po swoim ojcu, który na skutek choroby nie mógł sprawować urzędu. Procedura mianowania w drodze partyjnej, bez wyborów, jest bardzo kontrowersyjna i na ogół się nie sprawdza. Podobnie, jak Todd Stroger się nie sprawdził. Toni Preckwinkle będzie reprezentowała demokratów w wyborach listopadowych. Jak wypadli kandydaci polscy/polonijni, nowi lub stosunkowo nowi w polityce: Adam Andrzejewski, Victor Foryś, Wanda Majcher, Mary Sendra Anselmo? Nie wybrano ich do drugiej tury wyborów, ale prawie 130 000 osób oddało na nich głosy, w tym zapewne wielu rodaków. GRATULACJE.  Zważywszy, że poza Victorem Forysiem, wszyscy kandydowali po raz pierwszy na poważne nie-polonijne urzędy, organizując kampanie właściwie w oparciu o własne zaplecze. W przypadku Wandy Majcher i Mary Anselmo, kandydujących na ten sam urząd, głos polonijny być może się rozłożył. Niewykluczone, że imigranci polscy głosowali na Majcher, znaną dobrze w tym środowisku, zaś Polonia na Anselmo, która udziela się w tradycyjnych organizacjach polonijnych. Victor Forys uzyskał oficjalne poparcie m.in. Chicago Tribune i Sun-Times. Stał się znany poza naszym środowiskiem, pozostając nam wierny. Forys ma coraz większe szanse wygrania następnym razem. Patrzmy na wyniki naszych reprezentantów jako na początek drogi. W organizowaniu kampanii wyborczej najważniejsze są program, strategia, budowanie zaplecza, tworzenie koalicji i cierpliwość. Pamiętajmy, że kandydaci popierani przez machiny partyjne, nawet bardzo wpływowe, nie zawsze wygrywają. Przykładem jest Todd Stroger. Inne ciekawe przykłady to Scott Lee Cohen, nieznany wcześniej w polityce właściciel lombardu oraz firmy sprzątającej, który wygrał wybory na wicegubernatora Illinois z ramienia partii demokratycznej oraz Scott P. Brown, mało znany polityk z Massachussetts, który dzięki masowemu ruchowi młodych konserwatystów, wygrał niedawno wybory na senatora z Massachussetts;urząd piastowany od lat przez demokratów z rodziny Kennedy, posiadających ogromne wpływy w tym stanie. Szok wstrząsnął machinami partyjnymi Ameryki.... Joanna Bohdziewicz-Borowiec  

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama