Gorączka Nowitzkiego
We wtorek, przed czwartym meczem finałów NBA, w Dallas dyskusja była tylko na dwa tematy – czy LeBrona Jamesa można nadal nazywać gwiazdą skoro nie rzuca choćby po 20 punktów w meczu i czy dla Mavericks jest to naprawdę mecz o wszystko. Odpowiedź na to pytanie jest taka sama – jak najbardziej. James jest najlepiej w defensywie grającym zawodnikiem w Heat, a przegrana Dallas oznaczałaby, że musieliby wygrać trzy kolejne mecze, w tym dwa w Miami. Po trzecim kolejnym meczu którego losy decydują się w ostatnich 15 sekundach, Dallas Mavericks ponownie odrabiają straty, wygrywając 86:83 (21:21, 24:26, 20:22, 21:14). Bohaterem meczu był ponownie Dirk Nowitzki, który grając z wysoką gorączką zdobywał punkty w decydujących momentach meczu.
Dirk Nowitzki trzy razy rzucał do kosza i trzy razy trafił. Mavericks zaczęli od pojedynku Nowitzki kontra Miami wygranego w pierwszych 60 sekundach 6:0. Dla zabawy policzyłem, że gdyby Mavs utrzymali taką skuteczność, pierwszą kwartę wygraliby 72 do zera, ale statystyka nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i cztery minuty później było już 6:6.
Trener Dallas podkreślał przed meczem, że jego zespół musi rozpocząć skutecznie, nie dawać Miami dwucyfrowej przewagi i powstrzymać Dwyane’a Wade. Wszystko się w pierwszych dwunastu minutach sprawdziło – Wade trafił tylko dwa z oddanych rzutów, Miami rzucało tylko z 29-procentową skutecznością (Dallas 50 procent), a do tego Jason Terry przejął się krytyką ze strony Nowiztkiego, rzucając siedem punktów.Wszystko się zgadzało – z wyjątkiem wyniku, bo Miami, dominując na tablicach (16 do 10 dla Heat) zamiast przegrywać kilkunastoma punktami, remisowało z gospodarzami 21:21.
Druga kwarta zaczęła się jeszcze gorzej. Nie dość, że Miami zaczęło trafiać, to swój już 10 punkt zdobył praktycznie niewidoczny w poprzednim meczu chłopak z Teksasu, wychowany w Dallas, ale grający w Miami Chris Bosh. Było 27:21 dla Heat, ale DaShawn Stevenson przypomniał sobie, że potrafi trafiać za trzy punkty i Dallas potrzebowało tylko 120 sekund by zmniejszyć prowadzenie gości do jednego punktu. Przez następne kilka minut obie drużyny zrobiły pokaz, jak nie rzucać do kosza, ale szybciej przypomnieli sobie jak to się robi, obejmując po dziewięciu kolejno zdobytych punktach prowadzenie 38:34. Do końca pozostawały cztery minuty – wystarczająco wiele, żeby Wade przypomniał sobie, że nikt nie gra lepiej od niego w tegorocznych finałach i na nieszczęście dla fanów Dallas, bo Dirk czterokrotnie nie trafił do kosza z łatwych pozycji. Miami zdobywa trzynaście punktów, prowadząc do przerwy 47:45, a trener Carlisle miał tylko 15 minut przerwy, by wymyśleć sposób na wygranie najważniejszego meczu w karierze.
LeBron James oddał w pierwszych 24 minutach meczu tylko cztery rzuty na kosz, w tym w drugiej zaledwie jeden – to jak do tej pory najbardziej zaskakująca statystyka tegorocznych finałów.
Tuż przed rozpoczęciem drugiej połowy, działacze Dallas podają, że Nowitzki gra z taką samą temperaturą, jaka jest na zewnątrz hali - około 102 stopni Fahrenheita. Mija pięć minut trzeciej kwarty, Miami dzięki Boshowi (22 pkt) i Wade (20) prowadzi, ale tylko jednym punktem (60:59). LeBron ciągle w roli statysty, nie trafia nawet rzutów osobistych, ale dla kibiców Mavs większym zmartwieniem musi być zdrowie Dirka. Niemiec nie trafia spod kosza, nie trafia w ostatniej sekundzie zza linii trzech punktów i Dallas, które nie zdobyło ani jednego punktu przez ostatnie cztery minuty meczu, ponownie musi zaczynać decydującą kwartę przegrywając z Miami (64:69).
Mija minuta i Miami obejmuje najwyższe prowadzenie w meczu. Po przechwytach Wade’a i asystach LeBrona, goście prowadzą już 74:65. W Mavs budzi się Terry, Nowitzki dwa razy wchodzi pod kosz zmniejszając przewagę do dwóch punktów, ale serię przerywa kolejna spektakularna akcja Wade’a – najpierw blokuje rzut Chandlera, a później w szybkim ataku trafia w akrobatyczny sposób do kosza. Znowu dramat, bo Mavericks rzucają się do ataku – Terry, w dwójkowych akcjach z wyższym o głowę Chandlerem, są nie do powstrzymania dla Miami i kibice w American Airlines Center wstają z miejsc, kiedy Mavs, na cztery minuty przed końcem meczu, prowadzą 80:78. Mavs mają trzy kolejen szansy na powiększenie przewagi, tyle samo szans ma Miami na wyrównanie i objęcie prowadzenia, ale wszyscy pudłują. Trafia, wyraźnie wycieńczony Nowitzki z rzutów osobistych, a na 30 sekund przed końcem tylko jeden rzut wpada Wade i Dallas prowadzi różnicą jednego punktu. Piłka w rękach Dirka, wejście na kosz i przewaga Mavs to trzy punkty (84:81). Wsadem odpowiada Wade, ale mecz kończą celne rzuty osobiste Terry’ego i niecelny rzut rozpaczy Heat.
Seria finałowa wyrównana na 2-2, kolejny mecz w czwartek, ale wiadomo, że obie drużyny wrócą grać do Miami. Na ile meczów?
Przemek Garczarczyk