Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 10:31
Reklama KD Market
Reklama

Dlaczego dobry Bóg dał nam Straussów



Trudno wyobrazić sobie smutniejsze dzieciństwo niż to, jakie było udziałem Jana Straussa-ojca. Urodził się w Wiedniu w 1804 roku. Był jedynym synem karczmarza. W wieku 7 lat stracił matkę. Gdy miał 12 lat, wyłowiono z Dunaju ciało jego ojca, który prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Prawny opiekun Jana oddał go na naukę do pracowni introligatorskiej, gdzie pozostał do uzyskania pełnych kwalifikacji, nigdy jednak nie wykonywał wyuczonego zawodu.


 


Gra godzinami na swoich skrzypcach, które pozostały najbliższym przyjacielem i pocieszycielem tamtych smutnych dni. Pobiera lekcje muzyki. Marzy, aby grać w orkiestrze. Już po dwóch latach intensywnej nauki zostaje przyjęty do popularnej tanecznej orkiestry Pamera, gdzie poznaje swojego rówieśnika, Józefa Lannera. Chłopcy szybko nawiązują przyjaźń, łączy ich pasja do muzyki i bieda. Aby zaoszczędzić, wynajmują wspólne mieszkanie, podobno w najtrudniejszym okresie dzielą się nawet ubraniem. Lanner proponuje Janowi przystąpienie do małego ogródkowego kwartetu. Po pierwszych sukcesach odchodzą od Pamera i próbują zarobić na życie graniem w kawiarniach oraz pisaniem muzyki – muzyki do tańca. 


 


Szczególnie podatna do obróbki młodych twórców okazała się muzyka popularna, a nawet ludowa, zwłaszcza proste melodie w rytmie na trzy – walce.


 


Te właśnie proste melodie z podwiedeńskich wioseczek stały się później przyczyną największej rewolucji obyczajowej w historii Europy. Wśród skandali i awantur walc utorował sobie drogę przez salony bogatych mieszczan, później arystokracji, aż na cesarski dwór, a stamtąd na dwory innych monarchów.


 


Muzyka Straussa niosła w sobie radość, świeżość i energię. Bóg obdarzył niezwykłym talentem także synów Jana: Jana-syna, zwanego później “Królem walca”, Józefa – w opinii braci najbardziej utalentowanego z całej czwórki – i Edwarda, który rozwiązał ostatnią orkiestrę sygnowaną nazwiskiem Strauss w 1901 roku. 


 


Na przestrzeni 80 lat styl Straussów dyktował mody, wpływał na politykę (począwszy od roztańczonego Kongresu Wiedeńskiego) poprzez sztukę masową, użytkową, stał się artykułem pierwszej potrzeby. Kiedyś Brahms, poproszony o autograf, nakreślił pierwsze takty walca “Nad pięknym modrym Dunajem” i dopisał: "niestety, nie moje – Johannes Brahms".


 


Styl Straussów przeniknął do sztuki wysokiej i stał się ozdobą dzieł najwyższego lotu przy zmieniających się modach i tendencjach XX wieku. Uśmiech Straussów niesie w sobie muzyka wszystkich najwybitniejszych kompozytorów: od Brahmsa, Czajkowskiego, Gounoda przez Ravela, Debussy'ego, Szostakowicza po Gershwina, Bernsteina, Kilara… Najsłodsze, największe “przeboje” klasyki napisane zostały w tempie na trzy.


 


To jednak nie wszystko: czy można sobie wyobrazić historię piosenki bez walca? Tysiące walców śpiewały i nadal nucą wszystkie pokolenia od tamtych czasów po dzień dzisiejszy – na wszystkich kontynentach.


 


Co na to Pan Bóg? Czy jest osoba, która nie uległaby czarowi kolędy “Cicha noc”? Stille Nacht, Silent Night, Cicha noc – najpopularniejsza pieśń świata, przetłumaczona została na wszystkie znane języki, w tym zulu i esperanto. Dodając teksty w różnych dialektach – znanych jest łącznie 227 wersji w 142 językach! Ta piękna kolęda napisana jest w rytmie walca, podobnie, jak nasza polska “Lulajże Jezuniu”. Czyż to nie uśmiech Pana Boga?


Barbara Bilszta



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama