Bo jak zareagować na robiącą ogromną karierę (ponad 4 miliony wejść) "The Digital Story of Nativity", prezentowaną na stronie internetowej YouTube. Historię narodzenia Jezusa potraktowaną w sposób współczesnego przekazu informacji. Mamy więc Google, Facebook, filmik robiony iPhonem, i inne zdobycze XXI wieku. Na końcu historyjki całkiem prawdziwa konkluzja "Czasy się zmieniają, ale uczucia pozostają niezmienne". I co się tu oburzać! Wchodzimy w nowy rok i nową dekadę. Zostawiamy za sobą zmiany wyraźne, chociaż ogólnie uważane za "na gorsze". Kryzys światowy, ocieplenie globalne, wojny finansowe, nowoczesne niewolnictwo... Można więc ponarzekać i pomartwić się. Jednak kondycja człowiecza nakłania nas do nadziei i wiary, że tak źle nie będzie. Poza tym zawsze z najgorszego trzeba wycisnąć najlepsze. Mamy kłopoty finansowe? Nie szkodzi. Nauczymy się żyć skromnie, pozbędziemy się chciwości, zachłanności, nierealnych marzeń i złudzeń. Kłopoty zdrowotne? Może po to są, aby wreszcie zadbać o siebie, nie przemęczać się, nie pędzić, a przy okazji poznać prawdziwych przyjaciół. Anomalia pogodowe? Potrzebne, aby uwierzyć, że nie wszystko na tym świecie zależy od technologii i umiejętności człowieka. Nauczą pokory i wzmocnią kontakty międzyludzkie. Czyli można popatrzeć na niepowodzenia i nieszczęścia jako na lekcje uczące i przypominające, czym jest human being i humanizm.Technokraci już od dawna chcą nas tych uczuć pozbawić i spowodować, abyśmy wyparli się bardzo naturalnych emocji. A tylko roboty uczuć nie mają. Zatem w nowym roku, nieważne czy lepszym, czy gorszym, pamiętajmy, że tylko prawdziwe odruchy dobra, współczucia i empatii uchronią nas od zautomatyzowania. Obojętnie jak długo będziemy tkwić przy komputerach, podziwiając kreatywność ludzkiego umysłu. Bożena Jankowska
Reklama