Fonfara spędził w UIC Pavillion w centrum Chicago dwa dni, bo w Sali pojawił się już krótko po godzinie ósmej wieczorem, mając zapowiedziana walkę nie później niż za dwie godziny. Skończyło się na tym, że na ring wyszedł krótko po godzinie 12 w nocy, przeciwko rywalowi, który nigdy nie przegrał przed czasem i znany był z szybkiego nokautującego ciosu. Doughty doszedł do wniosku, że z wyższym, technicznie lepszym rywalem powinien wygrać przez KO, ale nie przewidział dwóch rzeczy: że to Fonfara pierwszy zaatakuje, i że ma równie szybkie ręce i równie mocny cios. Lewy sierpowy i błyskawiczny prawy prosty już w 23 sekundzie walki ciężko powaliły na deski Daughty’ego, który dopiero po niespełna pięciu minutach był w stanie o własnych siłach opuścić ring. „Nie spodziewałem się tak szybkiego zwycięstwa z tym rywalem, ale wiedziałem co potrafię, bo takie kombinacje ćwiczyłem z Samem. W styczniu chcę bronić młodzieżowego pasa WBC i walczyć z coraz lepszymi rywalami” – powiedział po walce Fonfara. Przemek Garczarczyk
Reklama