– Joe, Adamek walczy w Stanach od pięciu lat, zdobył dwa tytuły mistrza świata w dwóch różnych kategoriach wagowych, będzie walczył o trzeci pas. Tyle trzeba „wycierpieć”, żeby mieć 12 stron w „Ringu”? Joe Santoliquito: Czasami tak, ale bokserzy się nie skarżą, to twardzi ludzie. Oczywiście wiesz, że pisaliśmy o Adamku już więcej niż parę artykułów, ale numer zamykający rok, kiedy jest największa sprzedaż, te dwanaście stron tekstu, zdjęcia Eda Mulhollanda – to zawsze dla nas specjalna decyzja. – Jak zapadła? Przymierzaliśmy się do tej story od walki z Chrisem Arreolą, gdzie Adamek miał pojechać i przegrać, a co zrobił wszyscy wiedzieliśmy. Kiedy zakontraktował Michaela Granta już wiedzieliśmy, że będziemy o nim pisać. Pozostawała tylko decyzja, czy to będzie główny artykuł Ringu. Po godzinie redakcyjnej rozmowy z wydawcą, Nigelem Collinsem i kolegami z zespołu, wiedzieliśmy, że to „Góral” będzie gwiazdą numeru. – A gdyby przegrał z Grantem? To nie byłoby naszej rozmowy (śmiech). Tak naprawdę to była łatwa decyzja, bo chcielismy pokazać amerykańskiej publiczności, fanom sportu i boksu, że najbardziej emocjonującym widowskiem w wadze ciężkiej na amerykańskich ringach może być Polak z małej, góralskiej wioski. Powiedzmy szczerze – w Stanach tak wiele się dzieje, jest nasza liga baseballowa, jest NFL, koszykówka i hokej. Wielu fanów sportu jest ignorantami jeśli chodzi o to, co ma miejsce poza granicami USA. Dla nich liczy się tylko to, co ktoś potrafi pokazać u nas, na amerykańskich ringach. Bardzo cierpią przez to bracia Kliczko, walcząc w USA na kanałach o których nikt nie wie, że istnieją, a Adamek mógłby pewnie walczyć w „Prudential Center” ze mną i też byłoby siedem tysięcy fanów. – Co po tylu dziesiątkach godzin – przygotowanie materiału zajęło prawie miesiąc – wiesz o Adamku? Pewnie to, co to już wiedziałeś wcześniej bo pracowaliśmy razem, ale ja chciałem pokazać jego przeszłość, jego drogę do miejsca w którym jest teraz, o krok od przejścia do historii jako jedyny pieściarz z tytułami w półciężkiej, juniorciężkiej i ciężkiej. My, Amerykanie lubimy wiedzieć o swoich ulubieńcach więcej niż tylko to, co zrobili w sporcie. Łatwiej nam się z nimi wtedy utożsamiać. Teraz będą wiedzieli, że Tomek był wychowany przez samotną mamę, że zginął mu ojciec kiedy był małym chłopcem, że nic w życiu nie przychodziło mu łatwo. Poznają też jego poczucie humoru i takie podejście do boksu, jaki powinien mieć każdy – traktować każde wyjście na ring jako walkę z tym, który chce zabrać chleb twojej rodzinie. Tomek jest zwykle wesołym człowiekiem, ale jak zbliża się walka, to widać w nim tą zawziętość, wprost zabójczą determinację. Tylko wielcy bokserzy to mają, a ja wątpię, czy to cecha, której można się nauczyć. Trzeba się z nią urodzić. Taki między innymi jest cel tego artykułu – pokazać całego Adamka, nie tylko Polaka jako pięściarza. – Tytuł artykułu mówi sam za siebie: „Jestem gotowy na Kliczków!”. A jest? Są tacy, co twierdzą, że skoro walczy w grudniu z Vinny Maddalone, to jak może być gotowy na mistrzów świata wagi ciężkiej... Mam przeczucie, że to będzie walka roku – Adamek kontra którykolwiek z braci Kliczków. Nie ma wątpliwości, że do niej dojdzie. Ja wiem, że wiele zawdzięcza Prudential Center, obie strony są na pewno zadowlone z tej współpracy, ale chciałbym, żeby Tomek walczył w Madison Square Garden, które będzie wypełnione do ostatniego miejsca na pojedynku dwóch zawodników z Europy Wschodniej. Przynajmniej 10 tysięcy Polaków, 5 tysięcy fanów boksu plus parę tysięcy Ukraińców. „Zarzut” walki z Maddalone jest śmieszny. Mistrz świata WBA David Haye bije się nie na normalnej gali jak Adamek, ale w obronie tytułu, w walce o pas, z Audleyem Harrisonem, który nie bez powodu ma ksywkę „Fraudley” (gra słów – w języku angielskim „fraud” to oszustwo – przyp. PG). Jak coś mu nie idzie, to Harrison odpuszcza i się poddaje. Maddalone na pewno się w grudniu nie podda, to twardziel który walczy do końca i pewnie jest lepszym pięściarzem niż Harrison. Adamek oswaja się w ciężkiej, takie walki są mu potrzebne. Nie mogę się już doczekać, jaki będzie powód dla następnego „cover story” z udziałem Tomasza Adamka... Rozmawiał: Przemek Garczarczyk
Reklama