We wtorek 18 maja o godzinie 7 wieczorem w Związku Narodowym Polskim przy 6100 N. Cicero Ave. będzie miała miejsce uroczystość dla uczczenia 90-lecia urodzin Jana Pawła II, zorganizowana przez Gminę 91 ZNP i Chicagowskie Towarzystwo Chopinowskie, połączona z koncertem, poezją, filmem i otwarciem wystawy impresji fotograficznych Andrzeja Marka Urbaniaka W stronę wschodu.
Artysta urodził się w 1955 roku w Wieluniu, ukończył socjologię kultury i historię sztuki.
Podczas studiów w Łodzi (1974-1980) był zaangażowany artystycznie w teatrze studenckim "Stygmat" oraz w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej jako wolny słuchacz, scenarzysta i fotograf.
Wracając na weekendy i wakacje do rodzinnego Szynkielowa nad Wartą, uprawiał myślistwo, które pomagało mu w rozwijaniu wrażliwości na piękno przyrody.
W 1988 roku przeprowadził się do Europy Zachodniej, a w 1993 – do Stanów Zjednoczonych. W tym czasie następowała stopniowa zamiana strzelby myśliwskiej na aparat fotograficzny.
W latach 2003-2004 pracował jako fotoreporter dla "Chicago Fleet Managers Buyers Guide", w latach 2005-2006 fotografował spotkania kulturalno-naukowe na zlecenie konsulatu włoskiego w Chicago. Fotografował wybitnych artystów muzyków, m.in. Stanisława Drzewieckiego i Maurizio Polliniego. Obecnie kontynuuje studia oraz dokumentuje koncerty i wydarzenia Towarzystwa Chopinowskiego w Chicago.
Pokazane na wystawie fotografie wykonywał nad brzegami jeziora Michigan w Rogers Park – między Chicago a Evanston.
O swojej drodze do fotografii mówi: "Do czterdziestego roku życia nie fascynowałem się zjawiskami atmosferycznymi, np. wschodami słońca. Klarownie czyste niebo i nadmiar białego światła wywoływały skutek odwrotny do obecnego; częściej kierowały mnie w leśne zacisza lub do cienia bibliotek, gdzie wszystko było ciekawsze niż sama przestrzeń i wszechobecne światło każdego poranka.
Dopiero po przybyciu do Chicago przeżyłem kilka fascynacji świetlnych nad brzegami jeziora Michigan. Sprzyjał temu fakt, że zamieszkałem w pobliżu wielkiego akwenu i podjąłem pracę w szpitalu nad jeziorem.
Nocne wyprawy nad brzeg wielkiej wody odkryły przede mną nieznany dotąd, piękny świat; zaskakującej wibracji kolorów, pojawiającego się na sekundy unikalnego światła oraz niepowtarzalnej scenerii przed i po wschodzie słońca.
Podczas nocnej pracy w szpitalu obserwowałem przez okno warunki atmosferyczne o świcie. Każdy brzask dnia i wielobarwne refleksy świetlne, delikatnie rozkładające się na powierzchni fal i niebie aż po horyzont – zniewalały swoją niepowtarzalnością.
Po ukończeniu dyżuru szedłem na spacer ze statywem i aparatem fotograficznym. Na spotkanie ze mną "wychodziły" nie tylko zmieniające się z sekundy na sekundę natężenia światła i barw, ale również zaadaptowane do życia w warunkach miejskich ptaki drapieżne, przelotne ptactwo wodne, szopy pracze i rude lisy.
Prezentowane prace są zapisem odkrywania uroków krajobrazowych, nieznanych mi z wcześniejszych doświadczeń. Dla mnie, przybysza z Europy Środkowej, wyprawy fotograficzne nad brzeg jeziora Michigan mają dodatkowy wydźwięk: mogę z coraz większą satysfakcją kierować obiektyw w stronę jakże ciekawego Wschodu – dla przyjemności".
/Kc