"Coś nadchodzi" – to był chyba najbardziej tajemniczy i niepokojący z dotychczasowych tytułów przedstawień Kabaretu "Bocian".
Ostatnio wciąż nas ktoś straszy – a to końcem świata, a to globalnym ociepleniem, a to bronią nuklearną…
Zbierając się w sali DiDi w ostatni piątek wszyscy zapewne byli ciekawi, czym postraszy nas – tak zawsze przyjacielskie, roześmiane i rozśpiewane – "bocianie" grono.
Początek programu nie zapowiadał żadnych katastrofalnych wieści. Było wesoło, śpiewnie i muzycznie – mocno ukryty za swoim pianinem Janusz Pliwko czarował, akompaniował, a nawet podśpiewywał.
Pierwsza dama kabaretu, Ewa Milde, wdzięcznie wysłuchała złożonego jej w hołdzie z okazji urodzin tekstu o Ewie – wiecznej kobiecie, który gościnnie wygłosiła krążąca tego wieczoru między sceną a widownią Julitta Mroczkowska.
Anna Włoch, już nie pierwszy raz śpiewająca na scenie "Bociana", również tego wieczoru nie zawiodła i zbierała wielkie brawa żywo reagującej publiczności.
Tenorowy doktor Krzysztof Kubik musiał podzielić się operetkową sekcją kabaretu z nową na tej scenie Ewą Kowcz. Śpiewali oddzielnie i w duecie, tworząc wręcz wzorcową parę – tak pod względem głosu, jak stylu i aparycji.
Bogdan Łańko, któremu zdarzyło się – zresztą bardzo zabawnie – raz pomylić tekst, parę razy jakby go zapomnieć, zupełnie się z tymi potknięciami nie krył, a nawet jakby sam się z siebie podśmiewał. Jednak nic to nikomu nie mówiło do chwili, kiedy Bogdan zaczął wygłaszać monolog, będący istnym poematem o sklerozie.
Od tego momentu temat – najpierw dyskretnie, potem coraz jawniej – zaczął się rozwijać. Punktem kulminacyjnym okazał się, przeczytany z dyskretną ironią przez Bożenę Jankowską, anonimowy wiersz… no właśnie… "Starość nadchodzi".
I tu wszystko stało się jasne. Słuchacze połączyli sobie wszystkie podrzucane im wcześniej aluzje, jak kropki w rysunku-zagadce, przez które trzeba przeprowadzić kreskę, żeby zobaczyć oczywistą już wtedy kozę, małpę, czy… bociana z roześmianym dziobem.
Z taką "starością" i z taką "sklerozą" nasz ulubiony kabaret sobie poradzi. Jeszcze długo będzie sobie radził, i to jak! Najlepszą prognozą była zapełniona widownia, roześmiane twarze i bolące od oklasków ręce publiczności, która wraz z Bożeną Jankowską radośnie śpiewała na koniec optymistyczną piosenkę "By młodym być i więcej nic".
Krystyna Cygielska