Redakcja
Demokrata z Nowego Jorku, Eric Massa, nie ukończy swej pierwszej kadencji w Kongresie w związku z zarzutami o złożenie nieprzyzwoitej oferty jednemu z członków swego personelu. Udzielając radiowego wywiadu Massa, były oficer marynarki, tłumaczył, że był to zwykły żart w czasie przyjęcia noworocznego, wypowiedziany po kilkunastu kieliszkach alkoholu.
Massa wiąże ujawnienie zarzutów dopiero teraz z faktem, że stał na drodze do zatwierdzenia izbowej wersji reformy lecznictwa. Osobiście jest zwolennikiem powszechnego ubezpieczenia. Za swoje kłopoty wini szefa personelu Białego Domu i doradcę prezydenta Obamy, Rahma Emanuela.
W czasie rozmowy z gospodarzem programu radiowego na WKPQ określił Emanuela jako "diabelski pomiot".
"Jest osobnikiem, który sprzedałby własną matkę po to, by zdobyć głos. Przytwierdziłby własne dzieci do parowej lokomotywy. Czy sądzicie, że nie chcieli się mnie pozbyć ze względu na mój głos? Jeśli tak, to panie i panowie żyjecie w niewinnym świecie, który nie rozumie tego, co dzieje się w Waszyngtonie D.C.".
Massa twierdzi, że od samego początku dochodziło do konfrontacji między nim a Emanuelem. Szczególnie wbił mu się w pamięć incydent z kongresowej łaźni.
"Zasiadałem w Kongresie zaledwie 8 tygodni. Po ćwiczeniach w kongresowej sali gimnastycznej udałem się do łaźni. Biorę prysznic nagi jak nowo narodzony, a tu wchodzi kompletnie rozebrany, nawet bez ręcznika wokół bioder, Rahm Emanuel, i puka mnie palcem w piersi, wrzeszcząc, bo nie chciałem głosować za budżetem prezydenta. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak człowiek się czuje prowadząc rozmowę polityczną z nagim facetem? Poza tym chciałbym wiedzieć, co Emanuel robi w kongresowej sali gimnastycznej i łaźni. Chodzi tam, żeby straszyć członków Kongresu. Nienawidził mnie od pierwszego dnia. Teraz wygrał".
Massa jest przekonany, że spisek przeciw niemu uknuł Rahm Emanuel.
(HP – eg)
