Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 10:26
Reklama KD Market
Reklama

Miną tydzień – 18 grudnia - O czym mówi Ameryka

Córka byłego prezydenta USA i obecnej sekretarz stanu Chelsea Clinton przez swego przyszłego męża, Marca Mezvinsky´ego, wejdzie do rodziny byłego kongresmana, który siedział w więzieniu za fałszerstwa, byłej kongresmanki jednej kadencji i stryja przeciwnego istnieniu Izraela.
Ojciec Marca, Ed Mezvinsky, reprezentował w Kongresie stan Iowa. Syn żydowskiego właściciela sklepu, który mieścił się w samym środku katolickiej dzielnicy, Ed rozpoczął karierę polityczną jako obrońca praw konsumenta. Po wcześniejszych nieudanych próbach wszedł do Kongresu w 1972 roku. Jako członek izbowej Komisji Watergate Mezvinsky głosował za impeachmentem Richarda Nixona.
Po dwóch kadencjach w Kongresie przegrał wybory i wyniósł się do Pensylwanii. Tam ponosił kolejne porażki ubiegając się o wejście do stanowego Senatu, stanowisko prokuratora generalnego i wicegubernatora.
Kłopoty Mezvinsky´ego z prawem zaczęły się w 1980 roku, choć ujawniono je dopiero 20 lat później, gdy FBI dokonało najazdu na jego dom na przedmieściu Filadelfii. Wytoczono mu 69 punktów oskarżenia o oszustwo. Mezvinsky zasłaniał się zaburzeniami psychicznymi. Sąd odrzucił ten argument i skazał b. ustawodawcę na 80 miesięcy więzienia. Mezvinsky wyszedł na wolność w 2008 roku.
Matka narzeczonego panny Clinton, Marjorie Margolies-Mezvinsky zagrzała miejsce w Kongresie tylko przez jedną kadencję, głównie z powodu własnego męża i przyszłego świekra. W 1993 roku jej głos przeważył o zatwierdzeniu budżetu prez. Clintona, z klauzulą o podwyżkach podatków dla bogatych Amerykanów. Nie zapomniano jej tego przy następnych wyborach. Kilka lat później wycofała się z wyścigu o miejsce w Senacie, gdy jej mąż dostał nakaz zwrotu pieniędzy za wcześniejsze malwersacje. Rodzina ogłosiła bankructwo.
Małżeństwo Mezvinskych rozpadło się w 2007 roku. Zanim do tego doszło, wychowali 11 dzieci, większość zaadoptowanych za granicą.
Stryj Marca, Norton Mezvinsky, niedawno odszedł na emeryturę z Central Connecticut State University, gdzie przez cztery dekady wykładał historię. Latem tego roku został prezesem nowo założonego International Council for Middle East Studies, związanego z Georgetown University.
Uważany jest za zdecydowanego przeciwnika syjonistów, kwestionującego prawo Żydów do własnej ojczyzny. W pracach akademickich i książkach Mezvinsky oskarża Izrael o umyślne stworzenie problemu palestyńskich uchodźców. Jest współautorem książki o żydowskich ekstremistach w Izraelu.
Rodziny narzeczonych nie podały jeszcze weselnych planów. Przypuszcza się, że ślub odbędzie się z udziałem chrześcijańskiego pastora i rabina.
***
200 lat temu w stanie New Hampshire za zdradę małżeńską karano 39 batami i rokiem więzienia lub grzywną w wysokości 100 funtów. Z czasem karę złagodzono. Dziś niewierni małżonkowie muszą płacić $1200 grzywny. Wprawdzie prawo to prawie nigdy nie jest przestrzegane, ale samo jego istnienie wydaje się ra-czej komiczne w liberalnym stanie, który 7 miesięcy temu zezwolił na homoseksualne małżeństwa.
Zaledwie kilka dni temu stanowi ustawodawcy rozpoczęli starania o zniesienie kar za zdrady małżeńskie.
Podobne prawo, zatwierdzone w 1888 roku, obowiązuje w Karolinie Południowej. Przypomniano sobie o nim w związku z miłosną aferą gubernatora Marka Stanforda. Według prawa Stanford powinien zapłacić 500 dol. i przesiedzieć rok w więzieniu. Stan uznał jednak, że nie warto tracić pieniędzy na proces.
Ostatnio żona Stanforda, która po jego przygodzie z argentyńską dziennikarką wyprowadziła się z dziećmi z gubernatorskiej siedziby, złożyła wniosek o rozwód.
***
Demokraci z Kongresu zaczynają zrzucać winę za zbyt kompromisową wersję ustawy o lecznictwie na prezydenta Obamę i niedostateczne z jego strony zabiegi o prawdziwą, korzystną dla średniej klasy reformę.
"Co to w ogóle jest? Nie ma opcji publicznych ubezpieczeń. Nie ma rozszerzenia Medicare do 55 lat. Nic. Mój Boże, lobby ubezpieczeniowe zwycięża!", gorączkował się kongr. John Conyers z Michigan.
"Biały Dom okazał się bezużyteczny. To, co dzieje się w Senacie, to kpiny, a administracja Obamy siedzi z boku i palcem nie kiwnie. Czysty nonsens", oburza się przewodniczący izbowego komitetu przyznawania funduszy, kongr. Dave Obey z Wisconsin.
Podczas gdy wielu demokratów wyrażało gniew na Senat za rozmydlenie reformy, nowojorski kongresman, Anthony Weiner, argumentował, że to Obama pozwolił centrystom na przejęcie kontroli nad debatą o reformie lecznictwa. "Najwyższy czas, żeby prezydent wziął się do roboty. Szliśmy na kompromis za kompromisem. Prezydent musi poprzeć wartości podzielane przez naszą partię. Nie możemy dopuścić do tego, by ogon kręcił psem" , argumentował Weiner.
Senator Russ Feingold z Wisconsin podziela opinię, że wina nie leży po stronie sen. Liebermana, który otwarcie powiedział, że nie będzie głosować za opcją publiczną ani Medicare, lecz Obamy. "Ta wersja ustawy jest tym, czego prezydent od początku sobie życzył", uważa Feingold.
Kongr. Lynn Woolsey z Kalifornii ostrzega, że demokraci narażą się na gniew wyborców, jeśli ustawa nie będzie zawierać elementów prawdziwej reformy. Już w tej chwili 30% demokratów twierdzi, że weźmie udział w głosowaniu wyłącznie pod warunkiem, że w reformie znajdzie się opcja publicznych ubezpieczeń.
***
Marszałek Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi, oświadczyła, że nie ma zamiaru przekonywać niechętnie nastawionych do wojny demokratów do wyznaczenia funduszy na dodatkowe oddziały w Afganistanie, w związku z czym cały wysiłek spada na ramiona prezydenta Obamy.
Afgańska polityka Obamy nie budzi większego entuzjamu w szeregach Partii Demokratycznej ani w społeczeństwie. Tylko 51% wszystkich wyborców, w większości republikanów, popiera nową strategię Obamy.
Na początku przyszłego roku Biały Dom zwróci się do Kongresu o 30-40 miliardów dolarów na dodatkowe wojska w Afganistanie. Kongres nie musi wyrazić zgody i w ten sposób ograniczy działania wojenne.
Tymczasem w środę Izba Reprezentantów zatwierdziła $636 miliardową ustawę na obronę, w tym $100 mld na obie wojny na obecnym poziomie. W ustawie nie uwzględniono funduszy na eskalację amerykańskich sił w Afganistanie.
***
Marszałek Pelosi zdołała przepchnąć minimalną większością głosów (217 do 212) ustawę przyznającą $154 miliardy na tworzenie miejsc pracy.
Przeciw ustawie głosowali wszyscy republikanie i 38 demokratów.
$75 miliardów z tej kwoty pochodzi z funduszy wyznaczonych na ratowanie Wall Street. Pieniądze zostaną skierowane na inwestycje w infrastrukturę i na pomoc stanom.
Ustawa przedłuża subsydia na ubezpieczenie COBRA z 9 do 15 miesięcy, świadczenia dla bezrobotnych i kredyty podatkowe na dzieci z 16 milionów rodzin.
***
Oficjalnie bezrobocie w Detroit dochodzi do 30%. Burmistrz miasta i lokalni liderzy sugerują, że w rzeczywistości liczba ta jest bliższa 50%. Rozbieżność jest wynikiem metod obliczeń prowadzonych przez Biuro Statystyk Pracy, które nie bierze pod uwagę takich czynników, jak zatrudnienie na pół etatu osób poszukujących pracy w pełnym wymiarze godzin i tych, którzy porzucili już wszelkie wysiłki na rzecz znalezienia pracy.
Burmistrz Dave Bing potwierdził te informacje na ubiegłotygodniowym spotkaniu w Białym Domu, gdzie zabiegał o pieniądze na różnorodne projekty w swoim mieście.
***
Notowania Sary Palin w dużych ośrodkach miejskich nie są tak imponujące jak na amerykańskiej prowincji. Palin nie cieszy się też szczególną estymą wśród kobiet. Tylko 37% przedstawicielek płci pięknej ma pozytywną opinię o byłej gubernator Alaski. 51% uważa, że nie nadaje się na wybieralne stanowisko, a tym bardziej na urząd prezydenta.
Najbardziej cenią ją wyborcy powyżej 65 roku życia, mieszkańcy południa i Midwestu.
***
W programie MSNBC Morning Joe znany dziennikarz Christopher Hitchens, współautor artykułu, jaki ukazał się w Washington Post na temat zmiennych poglądów Sary Palin, nazwał byłą gubernator Alaski "obrzydliwą oportunistką i moralnym tchórzem" przy omawianiu jej artykułu, jaki ukazał się w tej samej gazecie na temat zmian klimatycznych. Hitchens ostrzegł przy tym, by nie traktować rzekomej autorki zbyt ostro, ponieważ jest przekonany, że Palin ani artykułu nie napisała, ani nawet nie przeczytała.
***
Były burmistrz Nowego Jorku zmienił plany. W przyszłym roku Rudy Giuliani nie będzie ubiegać się o stanowisko gubernatora, lecz o urząd senatora. Zwycięstwo zapewni mu pierwszy, lecz ważny krok na drodze do prezydentury. Nie wyklucza możliwości podjęcia nowej próby o wejście do Białego Domu w wyborach w 2012 roku.
***
Główne sieci telewizyjne w dalszym ciągu zatrudniają emerytowanych generałów w charakterze militarnych analityków, nie ujawniając ich licznych związków z firmami zbrojeniowymi i Pentagonem, wobec czego telewidzowie nie mają pojęcia, że ludzie ci ciągną zyski z wojen.
Jednym z analityków jest występujący w NBC i MSNBC gen. Barry McCaffrey. W ostatnim miesiącu generał przynajmniej 10 razy krytykował prez. Obamę za wyznaczenie terminu wycofywania amerykańskich wojsk z Afganistanu, a równocześnie kładł nacisk na konieczność wyszkolenia afgańskich sił bezpieczeństwa, bez względu na to, ile czasu wymaga realizacja tego celu.
Ani McCaffrey, ani gospodarze programów MSNBC nigdy nie wspomnieli, że jest on członkiem rady dyrektorów kompanii DynCorp International, która zawarła z rządem intratny kontrakt na szkolenie afgańskich żołnierzy. Pobyt instruktorów DynCorp w Afganistanie przez następne 3 do 7 lat zwiększyłby jej roczne przychody o 53%. Dziś kompania ta zarabia $3.1 miliarda rocznie.
***
W pierwszych trzech kwartałach tego roku firmy z Wall Street zarobiły na czysto $49.7 miliarda, odzyskując z nawiązką to, co straciły w 2008 roku ($42.6 mld) i rok wcześniej ($11.3 mld). Wzrost zysków przypisuje się spadkowi kosztów operacyjnych, szczególnie zaś oprocentowania od pożyczek zaciąganych w Fed, i ograniczeniu liczby pracowników. W okresie od listopada 2007 roku do października 2008 pracę na Wall Street straciło 29,300 osób. Ci, którzy pozostali mogą liczyć na premie o 40% wyższe niż w ub. roku.
***
Były przewodniczący Krajowej Partii Demokratycznej Howard Dean wsadził kij w mrowisko mówiąc publicznie, że okrojona z opcji publicznych ubezpieczeń senacka wersja reformy lecznictwa jest w zasadzie niczym innym jak prezentem dla prywatnych ubezpieczeń. Z tego powodu proponuje odrzucić tę ustawę i rozpocząć cały proces od nowa. Jego sugestia spotkała się z przychylnym przyjęciem zawiedzionych wynikiem debat szeregowych demokratów i krytyką ze strony Białego Domu i kilku ustawodawców. Zwolennicy okrojonej wersji reformy kładą nacisk na dobre strony ustawy, jak ubezpieczenie dla 30 milionów nieubezpieczonych Amerykanów i zakaz nieprzyjmowania do ubezpieczeń osób z historią chorobową. Tłumaczą, że jest to tylko początek przyszlych, znacznie szerszych zmian.
Dean nie przyjmuje tych argumentów. Jest przekonany, że demokraci są zbyt "mięccy".
"Gdybyśmy byli republikanami, to ustawa już byłaby zatwierdzona", mówi Dean.
Elżbieta Glinka

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama