Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 11:08
Reklama KD Market

Polski przykład dla Chicago?

Już od lat mam częste okazje do spotkań z delegacjami z Polski. Przyjeżdżają grupy mniejsze i większe. Odwiedzają Chicago i inne miasta w Stanach w różnych celach – politycznych, akademickich, również militarnych. Często są to misje handlowe, przyjazdy w celach biznesowych, żeby wziąć udział w imprezie targowej, zrobić rynkowe rozeznanie, lub poznać potencjalnych partnerów. Gdy w ubiegłym miesiącu wybierałem sie na spotkanie z kolejną taką kilkunastoosobową grupą,...
 Już od lat mam częste okazje do spotkań z delegacjami z Polski. Przyjeżdżają grupy mniejsze i większe. Odwiedzają Chicago i inne miasta w Stanach w różnych celach – politycznych, akademickich, również militarnych. Często są to misje handlowe, przyjazdy w celach biznesowych, żeby wziąć udział w imprezie targowej, zrobić rynkowe rozeznanie, lub poznać potencjalnych partnerów.
Gdy w ubiegłym miesiącu wybierałem sie na spotkanie z kolejną taką kilkunastoosobową grupą, nie spodziewałem się, że minie kilka tygodni, a ja ciągle będę pod bardzo pozytywnym wrażeniem, jakie na mnie zrobiła ta właśnie grupa. Wszyscy uczestnicy majowej misji z Polski byli młodymi ludźmi w wieku  25 – 35 lat. Wszyscy pochodzili z terenów wiejskich i niewielkich miejscowości pięciu województw Polski Wschodniej. Mieli  wyższe wykształcenie, znali angielski i inne języki. Na spotkaniach prezentowali się bardzo profesjonalnie. Często uśmiechnięci i raczej zadowoleni z życia. Ńa co dzień są pracownikami gmin, lokalnych urzędów lub agencji zajmujących się rozwojem gospodarczym. Do Chicago przyjechali by zaprezentować nowopowstałe Lokalne Centra Obsługi Inwestorów, które mają stać sie źródłem wiedzy i informacji o możliwościach inwestycyjnych. Centra są częścią projektu realizowanego w ramach Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej z funduszy Unii Europejskiej i wkładu własnego. Cel projektu - wzrost zainteresowania ofertą gospodarczo-turystyczną Polski Wschodniej na bazie współpracy i jednorodnych działań we wszsytkich  centrach oraz w oparciu o wspólną politykę promocyjno-marketingowa i nowoczesne, innowacyjne narzędzia przekazu, informacji i komunikacji. Tak na papierze może to brzmieć jak jakieś kolejne pustosłowie. Ale ci, którzy mieli okazje spotkać się z delegacją, wysłuchać ich prezentacji podczas konferencji w konsulacie  i bezpośrednio porozmawiać o różnych aspektach przedsięwzięcia, wiedzą że to wartościowy dla Polski Wschodniej projekt, który ma dużą szanse sukcesu, ponieważ jego realizacja jest w solidnych rękach młodych ludzi, którzy dużo potrafią i wiedzą co robią. Gdy ich pytałem skąd wzięła się w Polsce taka kreatywność, pracowitość i chęć do robienia kariery zawodowej poza dużymi miastami, wszyscy potwierdzili, że w największym stopniu to rezultat reformy administracyjnej, która weszła w życie 1 stycznia 1999 r. Teraz, gdy województw jest dużo mniej i są większe, mogą na znacznie większą skalę i skuteczniej prowadzić i realizować własną politykę gospodarczą.  Może nie było to widoczne od razu, ale wydaje się, że na dłuższą metę, to jedna z najważniejszych i najkorzystniejszych reform ostatnich dwudziestu już ponad lat z punktu widzenia potrzeby bardziej równomiernego rozwoju gospodarczego całego kraju. Łatwo też sobie na odległość wyobrazić, a na miejscu pewnie zauważyć, że Polska stała się bardziej ‘demokratyczna’ po zmianie mapy administracyjnej. Władza w terenie jest bliżej obywatela i dużo większe znaczenie mają teraz wybory lokalne, od poziomu gminnego poczynając. A może to kolejny przykład na to, że i nam tu w Chicago taka oparta na polskich wzorcach reforma podziału terytorium miasta też wyszłaby na dobre. Aż 50 istniejących już od 1923 r. dzielnic (wards) to przecież jak na jedno miasto bardzo dużo. Na czele każdej takiej niewielkiej stosunkowo dzielnicy jest radny (alderman), który nawet żeby nie wiem jak był utalentowany musi być uzależniony od władzy centralnej, podporządkowany rządzącej koalicji  i musi brać pod uwagę tzw. interesy specjalne. W takich warunkach nie ma sie też co dziwić, że wybrany przez mieszkańców burmistrz łatwo może rządzić jak król, a radę miejską zamienić w łatwą do manipulacji maszynę. Nie ma się też co dziwić, że w mieście politykom udaje sie sprawować władzę przez nawet kilkadziesiąt lat, co sprawia, że ciągle jest sporo korupcji, nie mówiąc już o nagminnej segregacji rasowej i etnicznej, a graniczące ze sobą niewielkie dzielnice często bardzo się różnią pod względem ekonomicznego rozwoju, porządku, bezpieczeństwa, jakości szkół i codziennego życia. Proponuję więc zmniejszyć ilość administracyjnych dzielnic w Chicago z 50 do na przykład 15-17, tak jak było z  województwami w Polsce. Nawet jeśli na zmianę w jakości oraz rodzajach politycznego uczestnictwa mieszkańców,  na bardziej zbalansowaną sytuację gospodarczą i rozwój całego miasta, trzeba będzie trochę poczekać. Pierwszą korzyścią , od razu zauważalną i tak będzie zmniejszenie ilości radnych czyli oszczędność dla podatnika,  z którego kieszeni są oni i ich biura utrzymywani. A co za tym idzie, da to wielomilionowe oszczędności w budżecie Chicago i mniej powodów do podwyższania podatków i opłat. Bogdan Pukszta, June  2010  
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama